Zanim przywita nas pierwszy poranek na wyspie, może kilka zdań wprowadzenia. Cypr znajduje się we wschodniej części Morza Śródziemnego, odległy od południowego wybrzeża Turcji około 100km i niewiele więcej od zachodniego wybrzeża Syrii. Leży na płycie azjatyckiej i jako jedyne państwo azjatyckie jest członkiem Unii Europejskiej, przynajmniej, jeśli mówimy o Cyprze południowym.
Część południową, grecką, od północnej oddziela zielona linia, nazwana tak nie od pasa nadzwyczajnej roślinności, tylko od koloru tuszu, jaki został użyty do jej wykreślenia na mapach sztabowych. Linia ta o mocno nieregularnych kształtach i bardzo zmiennej szerokości - od kilkudziesięciu metrów do kilku kilometrów - przecina Cypr z grubsza równoleżnikowo, przechodząc przez stolicę wyspy, Nikozję. Nicosia, Lefkosia, Lefkosa - z takimi nazwami możemy się spotkać.
Podział wyspy stał się faktem w 1974r w wyniku najpierw puczu wojskowego nacjonalistów greckich, a następnie - pięć dni później - lądowania na wyspie wojsk tureckich. Śmierć poniosło wtedy wielu ludzi po obu stronach, dziesiątki tysięcy po obu stronach musiało uciekać, bądź zostało wysiedlonych. Wielu ciał nie odnaleziono, nie zidentyfikowano - można po dzień dzisiejszy spotkać ich zdjęcia z prośbą o pomoc w odnalezieniu.
Na wiele lat zapanowała wrogość nie do przezwyciężenia. Jednym z jej aspektów był zupełny brak możliwości przejścia mieszkańców Cypru z jednej strony zielonej linii na drugą. Pierwszą jaskółką stało się otwarcie w 2003r jedynego przejścia w stolicy. Obecnie jest ich kilka. Wiem o trzech; niektórzy mówią o pięciu, ale nikt nie był w stanie wskazać mi, gdzie te pozostałe można znaleźć. Zielona linia strzeżona jest zarówno przez armię Republiki Cypru z jednej strony i turecką z drugiej, jak również przez wojska ONZ po obu stronach.
Oprócz części tureckiej, greckiej oraz zielonej ziemi niczyjej, całość wyspy uzupełniają brytyjskie bazy wojskowe - Dekhelia między Larnaką a Famagustą, Akrotiri w pobliżu Limassol oraz zabudowania na najwyższym szczycie Cypru - Olimpie. Pozostawienie tych baz w rękach Brytyjczyków było warunkiem, który postawili, rezygnując z dalszego traktowania Cypru, jako swej kolonii.
Kształt wyspy starożytnym przywodził na myśl rozciągniętą skórę owcy, obecnie turystom bardziej przypomina patelnię, mnie się kojarzy z ptaszkiem, wyciągającym dziób w stronę kontynentu azjatyckiego. Cypr reklamuje się jako Wyspa Miłości, Wyspa Afrodyty - to tu bogini się narodziła, wychodząc z piany morskiej, chociaż według innych przekazów dopłynęła do brzegów wyspy w muszli. Tak czy owak, Cypr stał się głównym miejscem jej kultu. Można by więc powiedzieć, że dotarliśmy na Wyspę Afrodyty.
Krótko przed wyjazdem oglądałem program, zatytułowany "Cypr - gdzie Bogowie spędzają urlop". Też kuszący tytuł relacji. Dla mnie jednak, po wizycie na tej wyspie, po zapoznaniu się z jej historią oraz dniem dzisiejszym, nasuwa się nieodparcie inny tytuł: "Cypr - podzielona wyspa"