W Larnace jest tylko jedno miejsce, na którym nam zależy - kościół Agios Lazaros. Zapewne zrobimy potem króciutki spacer w pobliżu, skoro już będziemy w mieście, ale cel przyświeca nam tylko ten jeden. Dlatego postanawiam zaparkować jak najbliżej kościoła. No tak, najpierw trzeba go więc znaleźć.
Już po chwili jesteśmy w mieście, ale przy próbie dojazdu do ścisłego centrum napotykamy kolejne przeszkody, jakby nam ktoś kłody pod nogi rzucał. To zakazy wjazdu zabraniają nam dostępu, to znów nakazy skrętu odrzucają w przeciwną stronę. Wreszcie trafiamy na uliczkę wzdłuż samego wybrzeża, przejeżdżając widzimy nasz cel; cóż z tego, jak nie ma gdzie samochodu postawić?!
I już ponownie nas wypycha poza centrum, a nie ma jak zawrócić na jednokierunkowych uliczkach. Zatem jeszcze kilka skrętów na kolejnych skrzyżowaniach - nie dam się odepchnąć! - i wreszcie znajdujemy miejsce do zaparkowania bardzo blisko, bo między kościołem, a meczetem.