Dzień czwarty
Dziś mamy zamiar spenetrować najbardziej na zachód położony skrawek Cypru. Wprawdzie byliśmy już w leżącym na zachodnim wybrzeżu Pafos, ale teraz chcemy podjechać bardziej na północ, gdzie usytuowany jest półwysep Akamas, a jeszcze wcześniej zwiedzić wąwóz Avgas, którego zdjęcie w przewodniku po prostu nas zachwyciło. Wskakujemy zatem po śniadaniu do samochodu i ruszamy autostradą przez znane już rejony. Przebijamy się przez centrum Pafos, dobijając do wybrzeża. Bez zatrzymywania się mijamy przyczółek Dhiyenisa, nazwany tak na fali tendencji nacjonalistycznych w celu upamiętnienia miejsca, gdzie w 1954r lądował George Dhiyenis Grivas - obejmujący dowództwo nad przygotowywanym przez EOKA powstaniem. Powstaniem, które kolejnymi etapami narastającego dramatu w efekcie doprowadziło do tragedii dwadzieścia lat później i podziału Cypru na dwie części, rozdzielone obecnie zieloną linią.
Parkujemy samochód kilkanaście kilometrów dalej, na przylądku Drepano, aby rzucić okiem na kościółek Agios Gergios. Najpierw rzuca nam się w oczy tradycyjny piec cypryjski, stojący w pobliżu kościoła. Bardzo świeżo wyglądającego, najwyraźniej niedawno postawionego kościoła, do którego kierujemy swoje kroki. Wewnątrz surowa prostota, minimalne wyposażenie, niewiele miejsc, na których można by dłużej wzrok zawiesić. Obserwujemy mężczyznę, który wszedł tuż przed nami i właśnie całuje po kolei ikony w ikonostasie po obu stronach carskich wrót.
Tuż obok tego kościoła znajduje się właściwy Agios Georgios - ten, dla którego się tu zatrzymaliśmy.