napisał(a) Franz » 05.01.2012 23:49
Od wspaniałych mozaik kierujemy się w stronę latarni morskiej. Droga zawija szerokim łukiem pomiędzy nią, a oddalonym nieco brzegiem morza. Latarnia nie przedstawia się specjalnie urodziwie - ładniej wyglądała z daleka. Gdy zaczynamy się oddalać od morza, pojawiają się kolejne antyczne zabytki. Najpierw rzymski odeon - miejsce przeznaczone na występy muzyczne - częściowo odrestaurowany, by i dziś mógł służyć temu celowi. Następnie mijamy znacznie bardziej zrujnowany asklepiejon, czyli rodzaj dzisiejszej przychodni lekarskiej, ale wyposażonej niegdyś w ołtarz poświęcony Asklepiosowi - greckiemu bogu medycyny, odpowiednikowi rzymskiego Eskulapa. Na zdjęciach załapuje się ponownie latarnia morska, gdyż z tej perspektywy znów zaczyna wyglądać lepiej.
Na naszej trasie pojawia się z kolei - w zasadzie nieoczekiwanie - miejsce, do którego w ogóle nie mieliśmy w planie zaglądać. Jakoś z tekstu w przewodniku nie wynikało, że jest sens o nie zahaczać, więc go skreśliliśmy z naszych planów. Ale skoro trasa tak się ułożyła, że wpadamy wprost na nie i jest zawarte w cenie biletu, którego i tak nie udało nam się nabyć, to co nam szkodzi? Zwłaszcza, że z każdym przybliżającym nas do ruin krokiem wygląda coraz ciekawiej. To Saranda Kolones - pozostałości średniowiecznego zamku, który krótko po wybudowaniu uległ zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi. Podchodzimy od strony, gdzie dobrze widać dolne kondygnacje, na które składały się połączone przejściami lochy, stajnie i latryny. Ponad nimi zaś znajdują się - przyciągające wzrok już z większej odległości - filigranowe łuki, łączące masywne filary, utrącone powyżej parteru.