napisał(a) Franz » 03.10.2011 19:28
Wracamy do skrzyżowania, ale widok kilkunastu bliskich kolumn, które wyrastają na lewo od nas, tuż pod skałami, obrywającymi się z zielonego wyżej zbocza, skłania nas do zjazdu w ich stronę. Niczego na ich temat nie wiemy, najwidoczniej nie jest to atrakcja z wyższej czy nawet średniej półki, zatrzymujemy się jednak przy nich na moment. Według naszych przypuszczeń, starożytne Kourion leży właśnie na wzgórzu, dokładnie ponad tymi kolumnami. Zatem, pewnie i ten mały kompleks wiąże się ściśle z antycznym miastem, najprawdopodobniej stanowił niegdyś jego najniżej położoną część. No cóż, pozostają nam jedynie te przypuszczenia, gdyż brak tu jakiejkolwiek informacji. A może... kolumny po prostu pospadały z góry, pięknie wbijając się w ziemię na sztorc - śmiejemy się do siebie. Dopiero znacznie później dogrzebiemy się informacji, że są to pozostałości po bazylice z VI wieku.
W porządku, nie ma co dłużej czasu tracić - ruszamy w stronę jednego z najważniejszych zabytków antycznego Cypru.
Dojeżdżam do skrzyżowania, skręcając w lewo. Mijamy kilka zabudowań i wtedy Bea zauważa jakiś intrygujący kształt, który mignął jej pomiędzy zaroślami. Mnie też się wydawało, że dostrzegłem przez moment coś, co odbiega konstrukcją od zwykłego budynku, ale nie miałem pewności. No cóż - trzeba sprawdzić. Cofam odrobinę i wjeżdżam do cienia rzucanego przez gęstą w tym miejscu roślinność. Wychodzimy z samochodu i wąską szparą między zielonymi gałązkami przedzieramy się przez żywą zaporę. Za nią niewielki plac, wyłożony płytkami o nieregularnych obrysach, a na środku... najwyraźniej mały kościółek. Półokrągła absyda zamyka od tyłu podłużną konstrukcję, której ledwo wystające skrzydło transeptu nieznacznie tylko odróżnia się od prawie równych mu wielkością przypór.
Obchodzimy budowlę dookoła, znajdując po przeciwnej stronie otwarte - na szczęście - wejście. Okazuje się, że jest to bizantyjska kaplica Ayios Ermoyenis (Hermogenes) z relikwiami anatolijskiego męczennika. A jak święty przywędrował z Anatolii na Cypr? W naturalny, stosowany czasem w podobnych okolicznościach sposób - już po swojej śmierci przybił do brzegów wyspy, żeglując w swojej trumnie. Podziwiamy jego wyczyn z wdzięcznością - maleńka świątynia naprawdę bardzo nam przypada do gustu.