taki mały off topic się wdarł, ale już powracam na Amorgos
Wciśnięta w skały bryła klasztoru Hozoviotissa robi ogromne wrażenie. Biel murów kontrastuje tak pięknie z otaczającymi skałami i błękitem Egeo, że wspinaczka po schodach w pełnym słońcu kompletnie jest dla nas niezauważalna. Oczy chciałyby zjeść te widoki. Troszkę historii...
W 730 r. Cesarz Leon III Izauryjczyk wydał dekret, w którym otwarcie wystąpił przeciwko oddawaniu czci wizerunkom, kultowi ikon. Ruch ten został nazwany ikonoklazmem. Wywoływało to bunt wśród mieszkańców Konstantynopola oraz innych miast cesarstwa. Walki i zamieszki trwały ponad sto lat. W IX wieku, w Jerozolimie zostało zniszczonych wiele ikon. Jedna z nich, Ciemooka Maryja uniknęła tego losu. Pewna mądra kobieta, która nie chciała się pogodzić z niszczeniem ikon, wrzuciła jej dwie połowy do morza, licząc na to, iż w ten sposób uniknie ona losu pozostałych. Po pewnym czasie morze jedną z połówek wyrzuciło na wybrzeże Amorgos u stóp góry Profitis Illias. Dla uczczenia tego faktu, na wybrzeżu została wzniesiona kaplica. Jednak w początku XI wieku społeczność Amorgos postanowiła zbudować w tym miejscu monastyr. Budowa jednak nie posuwała się. Po każdym dniu pracy, kiedy wznoszono zaczątki murów, w nocy, jakaś tajemnicza siła niszczyła wykonane prace. Nie pomagały ani modlitwy, ani zaklęcia. Wydawało się, że nad budową monastyru ciąży fatum. Jednak pewnego ranka, pasterz prowadzący swoje kozy wąską ścieżką, na ścianie Profitis Illias, 300 metrów nad poziomem morza, zauważył wtopione w skałę narzędzia murarskie. Z tą nowiną pobiegł do wioski i opowiedział, co zobaczył. Społeczność doszła do wniosku, że jest to wyrażenie woli Boga, iż monastyr powinien zostać zbudowany nie na wybrzeżu, ale właśnie tam, w ścianie, 300 metrów nad wodą. Rozpoczęto tam budowę monastyru. Prace toczyły się już bez nadprzyrodzonych przeszkód. Trwały jednak 80 lat.
Ale co z drugą połowy ikony?
Podryfowała na wyspę Patmos w archipelagu Dodekanezu, gdzie także z tej okazji został wzniesiony monastyr. Patmos jest wymieniana w Apokalipsie Św. Jana, gdzie Jan został zesłany i doznał objawienia. W ten sposób dwie połówki ikony Panagia Hozoviotissa zostały znowu symbolicznie połączone. W monastyrze Hozoviotissa istnieje podobno ikona przedstawiająca statek na morzu w czasie burzy, a na jego pokładzie modlących się o pomoc do Maryi mnichów. Ona objawia się mnichom wskazując bezpieczną drogę. Kiedy bezpiecznie powrócili na Amorgos, w klasztorze namalowali ikonę ku jej pamięci.
Tak głosi legenda o powstaniu tego niezwykłego monastyru.
W dole parking w tle Megalo Viokastro (ten "kamyk" w morzu), a tam cudna plaża Kambi Beach (o tym później)
Docieramy do klasztoru, a tam na małym placyku "przebieralnia" z gotowymi strojami.
Krzyś zaprasza mnie do tych gustownych spodni...dalibyśmy radę we dwójkę
300 metrów w dół
Klasztor jest udostępniony dla zwiedzających tylko w bardzo niewielkiej części. Czynny od 8-13 i od 17-19 i z tego co wiem bardzo restrykcyjnie ta przerwa popołudniowa jest przestrzegana. Bardzo stromymi schodami wchodzimy na górę, gdzie jest pokój dla gości z fotelem wyrzeźbionym z kości słoniowej będący podarunkiem od Hosni Mubaraka (prezydent Egiptu do 2011). Na ścianach zdjęcia popów, przeorów klasztoru. Zostajemy poczęstowani kieliszkiem pysznego likieru na bazie rakii z miodem i czymś tam jeszcze i coś, co przypomina żelowe cukierki - bardzo dobre. Wpis do księgi pamiątkowej - a jakże. W środku jest przyjemnie chłodno. Kilka osób, cisza. Słychać modlitwy popów. W części kościelnej absolutny zakaz fotografowania. Zapalamy świece i w ciszy podziwiamy to miejsce. Od 2012 r światowe stowarzyszenie architektów rozpoczęło proces włączenia monastyru Panagia Hozoviotissa na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Można się włączyć do tego procesu poprzez poparcie tu
https://secure.avaaz.org/it/petition/Mi ... t/?aUcPuhb lub przez FB do czego serdecznie zachęcam
Co roku w święto Panagia (Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny),
21 listopada, organizowany jest w monastyrze wielki poczęstunek dla odwiedzających przygotowany przez mieszkańców wyspy.
A to właśnie dziś - szkoda, że nie można tam być... Od drugiej strony klasztor wygląda tak (właśnie pierwszy raz w tv taki go zobaczyłam i
Powoli wracamy, oliwną alejką, mijamy niesamowite pionowe skały, a jaka ciekawa sedymentacja (moja psorka z Sedymentów byłaby zachwycona
)
Nasz kolejny cel na dziś jest za "winklem" w dole - to Agia Anna. To tam francuski reżyser Luc Besson postanowił "usadowić" Sycylię w swoim filmie Wielki Błękit (Big Blue). Wcale mu się nie dziwię...
cdn.