Zanim dotarliśmy na Kalotaritissa Beach po drodze Zatoka Liveros i oczywiście słynna Olimpia tzn jej wrak.
Jak moi poprzednicy pisali, miejsca nie można pominąć, widać z drogi po prawej stronie. Do wraku trzeba dojść pieszo (japonki nie wskazane ) małym kamienistym wąwozem. Olimpia to nie skonstruowana jak w "hollyłódzkich" filmach scenografia ale autentyczny wrak statku, który spoczywa w małej zatoczce. Brał udział w scenie ("Wielki błękit"), w której Enzo za horrendalne wynagrodzenie ratuje przed śmiercią zaklinowanego płetwonurka. Schodzi pod powierzchnię wody bez aparatu tlenowego zabierając ze sobą tylko lewarek samochodowy, którym ma zamiar wyswobodzić pechowego nurka.
Niestety północny brzeg wyspy "kolekcjonuje" wszystkie wyrzucone do morza śmieci. Takiej kolekcji klapek, butów nigdy na plaży nie widziałam Podobnie jak kolega KOL kąpieli przy Olimpii nie zaryzykowaliśmy...zresztą ta rdza . Podobno stoi tam już ok.40 lat. Mimo wszystko cieszymy się, że możemy oglądać to miejsce.
Jadąc dalej docieramy do Kalotaritissa Beach, która jest najbardziej na południe wysuniętą plażą Amorgos. Są tu 2 główne plaże i kilka mniejszych również na "wystającej" naprzeciwko wyspie Gramvousa. Rybacy bardzo lubią to miejsce może dlatego, że jest dość dobrze osłonięte od wiatru i niespokojnego morza.
Na pobliską Gramvoussę w sezonie można popłynąć łódką (chyba 4 Euro RT) albo wynająć kajak.
Mała uwaga - nie ma tam kompletnie cienia i słodkiej wody.
Zatoczka z góry wygląda bardzo zachęcająco. Znajdujemy miejscówkę i hop do morza.
Na drugiej plaży spotykamy dwa kampery (oczywiście francuskie) i nurków. Generalnie ludzi prawie wcale Trochę wieje jak to na Cykladach. Spędzamy tu kilka godzinek. Bardzo fajne miejsce - cisza i spokój OT WAKACJE
Krzysia stopę "zaatakowały" krewetki. Takie naturalne "shrimp spa" Łaskoczą go...
No to też stopy podstawiłam, ale nie przyszły. Chyba nie lubią niebieskiego
cdn