Delos (I przy okazji Mykonos). Wiatr, trochę, się uspokoił i dostaliśmy potwierdzenie że wyjazd dojdzie do skutku. Rano odbiera nas bus i dostarcza do portu w Naousa. Tutaj czeka na nas wycieczkowiec o wdzięcznej nazwie Alexandros.
Tuż po wejściu na pokład zaczyna się...rozdawanie woreczków wiadomego celu.
Fakt, bujało nieźle. Były momenty w których dostawiając Alexandrosowi skrzydła mógłby zmienić się w samolot ale szczegóły Wam daruję
W każdym razie docieramy na świętą wyspę Delos. Mamy tutaj tylko 3,5h więc zaczynam od miejsc, których wcześniej nie widziałem - hipodrom i inne, mało popularne, miejsca na północnym wschodzie. Później na południe i niemal biegiem do statku.
Z pewnością czeka mnie jeszcze jeden, co najmniej, powrót na Delos. Obowiązkowy punkt na mapie każdego, kto choć trochę chciałby doświadczyć tego kim byli starożytni Grecy i zobaczyć miejsce o którym wiele się wcześniej słyszało.
Jak na 3,5h to zrobiliśmy bardzo ambitną trasę
Pakujemy się do Alexandrosa i wypływamy na Mykonos