Kolejny dzień w Primosten wita nas od samego rana pięknym słońcem. Plany na dziś nie były zbyt sprecyzowane, wiedzielismy tylko,ze chcemy pozbyc się tego białego odcienia skóry i choc troche się opalić. Pomimo wczesnych godzin już było można przewidziec,ze dzisiejszy dzień będzie należał do tych z kategorii upalnych.
Nie spiesząc się nigdzie(w koncu mamy wakacje) popijamy sobie kawę i delektujemy się śniadaniem. Siedząc przy stole z naszego apartamentu możemy podziwiac takie o to widoki:
Wszyscy najedzeni to idziemy!
Oczywiście zabieramy ze sobą wszystko co jest niezbędne do udanego plażowania i wyruszamy na plażę. Dziś znów padło na tą samą co wczoraj ale obiecaliśmy sobie,ze pojutrze gdy już za nami będzie wycieczka do Splitu, wybierzemy się na plażę oddaloną o jakieś 1,5 km gdzie z naszej perspektywy widac spaloną część lasu i jakieś obiekty budowlane.
Oto i nasze lokum:
Dziś tak na prawdę zaczynamy proces 'brązowienia' więc ostrożnie żeby nie spalić się 'na raka' używamy kremów z wysokim filtrem. Jedna osoba z naszej brygady wyłamała się z tego założenia czego później żałowała;p
Plażowanie jak to plażowanie najpierw kąpiel potem opalanie - i tak wkoło na wesoło.(wszystkie prawa autorskie do tego rymu zastrzeżone)
Około godziny 13 upał zaczyna dawać się we znaki dlatego postanawiamy odbyć mały spacer po Primosten, dokumentując go kilkoma zdjęciami. Podczas spaceru zakupujemy pocztówki.
Po spacerze obiad, po obiedzie tzw 'pół godzinki dla słoninki' i znów postanawiamy korzystać z pogody i udajemy się na plaże. Woda w porównaniu z Bałtykiem wręcz gorąca więc nikt nawet nie myśli o tym żeby wychodzić no ale słońce powoli zaczyna zachodzić -czyli czas do domu:(
Ale,ale oczywiście nie spędzimy tam za wiele czasu bo zaraz idziemy korzystać z dobrodziejstw jakie oferuje Primosten nocą. Na pierwszy ogień idą wszelkiego rodzaju stragany- raj dla kobiet,piekło dla nas. Jak się pozniej okazało byliśmy gośćmi tych samych straganów dzień w dzień i nasze dziewczyny anie razu nie powróciły z nich z pustymi rękoma.
Wśród tych wszystkich straganów był taki jeden,który wcale nie powodował u nas(facetów) obrzydzenia wręcz nas przyciągał, zresztą nie tylko nas bo Panie również,bez wątpienia było w nim coś wyjątkowego. Przez cały nasz pobyt był miejscem,w którym zaopatrywaliśmy się we wszelkiego rodzaju trunki i truneczki.
Oto i on:
Po dość długim czasie udaje nam się w końcu uwolnić od wszelkiej maści świecidełek i wchodzimy na stare miasto, do którego wiedzie droga przez bramę.
Obchodzimy je wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu pewnej winiarni,o której wyczytałem przed wyjazdem na forum. Po długich i żmudnych poszukiwaniach znaleźliśmy była niemalże wiz a wi wejścia na starówkę, sami zastanawialiśmy się jak mogliśmy jej nie zobaczyć. No ale skoro już ją znalezlismy to grzechem niewybaczalnym byłoby nie skosztowac wina, które tam podawano.
Na początku po szklaneczce dla spróbowania. Po pierwszej szklance uznalismy, ze jest bardzo dobre i przyszedł czas na duży flakon;) Jako,ze wino wzmaga apetyt dlatego tez nie obyło się bez smazonych w głebokim tłuszczu kalmarów, nazywanych przez ciocie 'kałamary,robaki a fuj'. Pozostałej trójce bardzo smakowały.
Teraz warto napisac parę słów o klimacie panującym w obrebie winiarni, cos niespotykanego, czułem się jak na filmie. Ciepły wieczór, między starymi budowlami,popijam winko a ktos obok gra na gitarze spokoją melodię. Zamknijcie oczy i spróbujcie to sobie wyobrazić.
Już mozecie je otworzyc, bo pora na kolejną porcję zdjęc.
To był zdecydowanie udany dzien i wieczór, w dobrych nastrojach i nieco zygzakowatym krokiem wracamy pieknymi ulicami Primosten do naszego apartamentu nucąc sobie pod nosem melodię zasłyszaną na starym mieście, Dobranoc
W nastepnym odcinku zacznie się cos dziac-wycieczka do Splitu i Trogiru.