DZIEŃ 3 – 15.08.2022 c.d.
Wracając od strony Zaraće można zajechać po drodze do jednej ze starych, na wpół opuszczonych wiosek – Velo Grablje. Można, ale nie zawsze może być tak łatwo, niektórzy nie wytrzymają dłużej bez toalety , więc wracamy do pokoju. Zostawiamy bagaże plażowe, chwila wytchnienia i znów ruszamy, by jednak odwiedzić to Velo Grablje.
Tym razem bez nerwów parkujemy i udajemy się na spacer.
Jeżeli komuś zszargały się nerwy po wizycie na Zaraće lub Dubovicy, to tutaj można się wyciszyć.
Moją rodzinę zdecydowanie ten spacer dobrze nastroił.
Z pewnością trochę stałych mieszkańców tu jest, bo mamy tutaj całkiem nowy kościół.
Oraz żywe istoty.
Dzieci nasze, słysząc nazwę tego miejsca myślały, że natkną się tu na jakieś wielkie grabie, lecz według bardziej wiarygodnych źródeł rosły tu kiedyś lasy grabowe.
Wracamy na razie do apartmana. Przez kilka następnych dni takie widoki będą na porządku dziennym.
Dzień mamy świąteczny, więc przed osiemnastą wybieramy się na mszę do klasztoru dominikanów, który zdążamy jeszcze obejść dookoła.
Podczas mszy dochodzę do wniosku, że z roku na rok coraz lepiej rozumiem kazania po chorwacku . Msza jest bardzo uroczysta, długa, poprzedzona zresztą różańcem, jakieś 10 minut przed końcem wymiękamy i wychodzimy w stronę centrum.
Po kilku chwilach okazuje się, że dogania nas tam procesja.
Ostatni, równie przyjemny punkt tego dnia to frytki i spacer wąskimi uliczkami.
To, na co najbardziej czekałam.
Na uliczki bardziej niż na frytki, chociaż frytki były bardzo dobre.
Uroczo zresztą też jest nad samą wodą.