DZIEŃ 2 - 14 SIERPNIA 2022Noc w wygodnym łóżku na szczęście wystarczyła, by mój ból głowy całkowicie minął. Do dzisiejszego celu podróży pozostało znacznie mniej kilometrów, jednak trzeba się zbierać dość wcześnie. Z okna mamy widok na dworcowy zegar, na który zerkam podczas szykowania się.
Przy okazji jeszcze wspomnę, że bliskość kolei wcale nie oznaczała hałasu i problemów z zaśnięciem. W każdym razie nie słyszałam, żeby ktoś się skarżył
.
Przed ósmą jesteśmy spakowani i opuszczamy Maribor. Na początku jedziemy dość sprawnie, przekraczając bez żadnej kolejki granicę w Cvetlinie, aż do Zagrzebia nie napotykamy na żadne trudności. W stolicy musimy zrobić postój i zakupić to co podczas długiej podróży mogło się rozpłynąć, rozbić lub rozpłaszczyć
.
Poza tym musimy pozyskać też chorwacką walutę. Przelicznik jest bardzo niekorzystny, więc kupujemy jej mniej niż zamierzaliśmy, co okazuje się słusznym posunięciem
.
I to by było na tyle jeśli chodzi o sprawną jazdę
. Wjeżdżamy w wielki korek już na wyjeździe ze stolicy. Chyba z godzinę tam staliśmy. Górkę zwiastującą rychłe przejście na śródziemnomorską stronę Chorwacji mijamy dopiero po 14.
W końcu jest i tunel Sv. Rok i ten piękny krajobraz.
Dłuższy postój robimy sobie przy ujściu rzeki Krka. Po tej stronie jeszcze nie byliśmy.
Zostało już bardzo niedużo drogi. Na wysokości tunelu Sv. Ilja opuszczamy autostradę.
Ostatnia godzina na lądzie na szczęście mija wśród pięknych widoków
.
Gdy docieramy do Drvenika jest już po 17.30. A ja Drvenika kompletnie nie znam. Oczywiście widzę gdzie na mapie jest przystań promowa, ale gdzie należy się zatrzymać, nie mam pojęcia. Dojeżdżamy do miejsca przy kiosku, w którym cały pas zostaje zatarasowany przez autobus wycieczkowy z Rumunii
. Stoimy za nim dłuższą chwilę, za nami ustawia się następne auto. Czekamy kilka minut, autobus dalej stoi. Trochę daleko jeszcze do tego morza. Wysiadam z samochodu i badam okolicę. Z całą pewnością do przystani trzeba przejechać jeszcze kilkaset metrów, omijamy więc dziwny autobus mimo tego, że wzdłuż jezdni jest linia ciągła i za chwilę stoimy już w niedużej kolejce do promu. Całkiem ładny ten Drvenik popołudniową porą.
Nawet chwilę posiedziałam na plaży, obserwując zbliżający się prom.
Zdążyliśmy jeszcze kupić bilety i zaraz trzeba było wsiadać do auta.
Pierwszy raz będziemy przeprawiać się na wyspę wraz z samochodem.
Jestem trochę zła, że jest już tak późno: korki zakupy, postoje, przez to wszystko jazda ciągnęła się ponad dwie godziny za długo
. Teraz jednak na promie mamy dzięki temu idealne światło do robienia zdjęć.
Ten widok, który każdy ma
Po zjeździe z promu w miejscowości Sućuraj na Hvarze, wiemy że przed nami ponad godzina drogi.
Zatrzymamy się bowiem na tydzień w Starim Gradzie. Jest jeszcze jasno,ale słońce jest bardzo nisko, świeci w szybę utrudniając jazdę.
Na domiar złego mniej więcej przez połowę drogi jezdnia nie ma pobocza,jest jakby przygotowana pod barierki, z tym że barierek jeszcze nie ma. Druga połowa trasy wiedzie za to przez serpentyny, ale przynajmniej jest bezpieczna.
Przed dwudziestą jesteśmy nareszcie u celu. Gospodarze (babcia z wnukami, gdzieś tam się synowie też pałętali) prowadzą nas do apartamentu. To był chyba szósty lub siódmy z kolei który w końcu udało mi się zarezerwować
. Nie należy do najpiękniejszych, raczej taki starszego typu. Jednak w odróżnieniu od tego wczorajszego w Mariborze wszystko działa (oprócz jednego palnika w kuchence), jest ciepła woda, dużo półek w łazience i jest czysto. Mam zdjęcie z dnia w którym wyjeżdżaliśmy.
Jest tak późno, że nie ma czasu ani siły na spacer. Padamy bardzo szybko po męczącym dniu.