13.08.2022 - DZIEŃ 1Na tegoroczny urlop trochę się naczekaliśmy, cały lipiec i prawie pół sierpnia. Planując termin wiele miesięcy wcześniej pomyślałam sobie, że sierpniu jest chyba bardziej nastrojowo a i słońce może będzie mniej palić, a przynajmniej my do upałów bardziej już przywykniemy. Znów startujemy w nocy, grubo po 22, ja zresztą niemal tuż po skończeniu pracy.
Trasa dojazdu jednak w tym roku będzie inna niż za poprzednimi razami, jedziemy przez Austrię i Słowenię.
Drogę przez Polskę pokonujemy błyskawicznie, nowe ekspresówki pozwalają na dojechanie do czeskiej granicy (w Lubawce) zaledwie w pięć godzin. W Czechach trasa niestety jest cięższa, przechodzi przez mniejsze miejscowości, które nierzadko wyskakują zza krzaków znienacka i trzeba na gwałt hamować. Nie muszę chyba wspominać, że właśnie wtedy ja prowadziłam

. Wysiłek związany z jazdy nieznaną trasą zostaje wkrótce nagrodzony, przejeżdżamy przez widokowe rozlewisko rzeki,
a niebawem wyłania się okazja do dłuższego postoju.
Mamy całkiem dobry czas więc zatrzymujemy się na około pół godzinki w Mikulowie. Znajdujemy do parkowania miejsce przy ulicy 22. dubna, z której prowadzi takie przejście w bezpośrednie sąsiedztwo Zamku Mikulov górującym nad resztą miasta.
Potem uliczkami przechodzimy do Rynku
z charakterystyczną kamienicą zwaną Domem u Rycerzy.
Podziwiamy też Kolumnę św. Trójcy i widok na kościół św. Wacława.
Obiecująco też wyglądają z daleka ruiny jakiegoś zamku, ale tak daleko spacer nasz nie sięga.
Miłe dla oka miasteczko.
Niedługo potem lądujemy na autostradzie w Austrii, około dziesiątej objeżdżamy Wiedeń, co zawsze pewnie trochę trwa. Urozmaiceniem dość nudnej autostrady jest charakterystyczny budynek McDonalda.
Ciekawie zaczyna się robić przed samą Słowenią gdy opuszczamy bez żalu płatną drogę

. Płynnie przechodzimy od Austrii do Słowenii z przyjemnością spoglądamy na soczystą zieleń winnic.
Soczystą, bo trochę pada. Za chwilę będziemy już w miejscu naszego pierwszego noclegu, w Mariborze.