Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Croatia-ekstremalnie pokrecony holiday

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 21.01.2012 23:12

''...komorka..a budzik...''-pomyslalam ,pora wstawac.Zaspane oczy buntowaly sie i co je otworzylam to sie zamykaly.Przyblizylam telefon pod sam nos aby zobaczyc gdziez jest ten ''stop''.No dobrze ..mam..Usiadlam i probowalam znalezc wlacznik do lampki nocnej.Co za cholera wymyslila zeby umiejscowic go pod kloszem ,ponizej gdzie sie wkreca zarowke.Kiedy wreszcie swiatlo rozblyslo odruchowo zacisnelam powieki.
Srodek nocy a tu czlowiek musi wstac..
''Wstawaj!''-to moj maz ..
-''...juz wstaje...daj mi sie obudzic...''-odpowiedzialam na wpol siedzaco.
-''piec minut cie nie uratuje..''-rzekl i juz wciagal spodnie.Pomyslalam ,ze ma racje i z ciezkim westchnieniem poczlapalam do kuchni wstawic wode na kawe.Nienawistnie spojrzalam na zegar na scianie .Jesu normalnie toz to noc przeciez.Czego on tak glosno chodzi;tyk,tyk-tyk tyk...
3.45...
-''Patiiiiiiiii ,masz 20 min. i wyjezdzamy!''
Nie odpowiedziala ale slysze szum wody to znaczy ,ze jest juz ''na nogach''.Odwozilismy ja na lotnisko.Leci do babci na dwa tygodnie .Po raz pierwszy wysylam moje dziecko aby samo lecialo.....(Druga corka nie skonczyla jeszcze szesnastu lat wiec nie mogla).Mam nadzieje ,ze sie nie zgubi.Z ciezkim sercem pozwolilam na ten wyjazd wiedzac ,ze ja bede ''chodzic po scianach'' zamartwiajac sie o nia.No ale ..przychodzi taki czas ,ze trzeba zaakceptowac iz dzieci dorastaja...usamodzielniaja sie...i mowia:''mamooooo?????!!!!!!!..Nie jestem juz dzieckiem!!!!!!!'' :)Inna inkszosc ,ze jest to tak glupi wiek ze normalnie sie dziwie ,ze moja mamusia to przezyla ...bo mnie czasem sie wydaje ,zo nie zdzierze...i ,,kapciem po dupie wyszczelam''.
Oczywiscie nigdy tego nie robie ale ...zawsze tak groze jak przeginaja na maksa.

Woda sie zagotowala....Zrobilam kawe...mezowi tez...(zeby nie bylo ,ze o niego nie dbam:))) ).
Dziecko juz sie ''wypieknilo'' a mnie lezka w oku sie zakrecila...Dwa tygodnie ....calutkie dwa tygodnie...nie bede ja widziec.
-''Wszystko masz?-zapytalam-bilety ,paszport,pieniadze,telefon...?....a musze Ci dac klucze bo jak wrocisz to moze nikogo nie byc w domu...Masz drobne to sobie wez taksowke ze stacji...''
-''Tak ,tak wiem!!!''-powiedzialo dziecko ale dalabym glowe ,ze wcale mnie nie slucha.
Zapakowalismy sie do samochodu i w droge.
Dziwnie wyglada nasza ulica kiedy spi...taaak...nijako...
Pozniej na drodze od czasu do czasu minelismy jakis samochod i to wszystko...''Powinnismy szybko byc na lotnisku''pomyslalam (chyba nie w pore..)
Wysluchawszy mamusi ''przykazow'' Pati zalozyla sluchawki a ja pograzylam sie w swoich rozmyslaniach.Znowu naszly mnie wspominki ,kiedy to ja mialam te szesnascie lat...
Zamknelam oczy.Nagle....Jak nie szarpnie autem!Pomyslalam ,ze moje Kochanie'' walnelo'' komus w doope...albo ktos nam.
Wytrzeszczylam oczy.Jeszcze nie zdazylam zadac pytania:''A coz to????'',kiedy sytuacja sie powtorzyla.Teraz juz wiedzialam....Szarpalo autem co pol metra.Jechalismy..wlasciwie to toczylismy sie tak jeszcze kawaleczek po czym autko zgaslo.
No swietnie!Slicznie !Rewelacyjnie!A teraz.....co????????????
Kontrolka pokazuje ,ze awaria silnika.
-''Wiesz co to moze byc?!''-zapytalam meza.
-''Rozne rzeczy moga byc''-odpowiedzial przekrecajac stacyjke i probujac ponownie go odpalic...
-''no to jestesmy gdzie jestesmy i dalej juz nie pojedziemy..''-obwiescil.
Zostalo nam pol godziny do zamkniecia gejtu.Patrycja lzy w oczach a mnie az sie zaczely numery mylic na telefonie.Moze znajomy ,ktory jest taksowkarzem odbierze....Tylko kto nie spi o 4.30????
no tak jak myslalam...ten to nawet spi z wylaczonym telefonem.
Dobra...-''Pati wyszukaj nr tel. o pomoc drogowa!''.Ze tez ja nigdy o takich rzeczach nie mysle...a wystarczylo wklepac do telefonu nr do naszego banku gdzie mamy polise ...A teraz ani telefonu ani nic...
''Pati ...pospiesz sie!''
''Mamo znalazlam tylko jeden ...''Dobra...Wykrecamy ....mowimy,ze potrzebujemy aby nas odcholowac a Pani po drugiej stronie mowi,ze musimy zadzwonic do naszej firmy..oni nie moga.Chyba ,ze zdecydujemy sie zmienic na ich ..to moga ....Mowie,ze pokryjemy koszty pomocy z wlasnej kieszeni tylko ,niech przyjada...''Tak sie nie da''-pada z drugiej strony.No dobrze ...Skoro sie nie da,mowie dziekuje i do widzenia....a pani po drugiej stronie mi zyczy:''milego dnia''...:(
..''bys sie zamkla z tym ''milego dnia''...jest tak mily jak cholera...milszy byc nie moze...:((((
Pokrecone to ,ze jest nie tak jak w Polsce.Tutaj ,byle pomoc drogowa Ci nie pomoze...Kazdy ubezpieczyciel ma swoich....Nie rozumiem tego nawet do konca..

Koniec z koncow zadzwonilam do siostrzenca,ktory nam pomogl dostac sie na lotnisko.Pedzil tak ,ze na styk ale zdazylismy.Dziecko pokazalo paszport i pomachalo nam ...a mnie lzy do oczu naplynely i zaczely spadac glupie po policzkach.Musialam wygladac strasznie zalosnie bo pan kontrolujacy paszporty spojrzal na mnie i mowi:''nie martw sie ,bedzie ok''
-'' I know...''wydusilam tylko z siebie ,odwrocilam sie szybko i wzielam za reke meza,mowiac:
-''Chodz szybciej!''
Taka beksa czasem ze mnie i mazgaj..:(

Auto zostalo na poboczu drogi tam gdzie sie spsulo.''Zostanie tam chyba do wiosny''..-ni stad ni z owad przypomnial mi sie cytat z ''Kubusia Puchatka'':)
Nie bylo czasu aby sie zastanawiac co teraz ...bo przeciez trzeba bylo isc do pracy.
Ja jeszcze musialam najmlodsze dziecko do szkoly zaprowadzic..

Wtedy jeszcze nie wiedzialam ile to auto przysporzy nam zmartwien i nerwow...
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 24.01.2012 22:03

agapi - polnoc sie zbliza................;)

Bedzie ciag dalszy???
Czekam :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 24.01.2012 23:00

Basiulinek napisał(a):agapi - polnoc sie zbliza................;)

Bedzie ciag dalszy???
Czekam :)

Dobry wieczor Basiulinek!
...chociaz Ty czekasz na ciag dalszy,wiec..jakze by moglo nie byc :)
A nie chce Ci sie spac :?:
heca7
Cromaniak
Posty: 624
Dołączył(a): 03.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) heca7 » 24.01.2012 23:20

A już myślałam , że to koniec :wink: Czekamy.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.01.2012 00:27

Uziemilo nas na calej linii..
Mnie tam autko niekonieczne ale moje Slonce codziennie dojezdza do pracy wiec...jak najszybciej trzeba bylo go naprawic.''Wista wio,latwo powiedziec''...tylko jak wygrac z mechanikami ''od siedmiu bolesci''?Jak wytlumaczyc komus ,ze to musi byc zrobione ''na wczoraj''gdy maja pozajmowane najblizsze dni .
Poki co auto przenocowalo na poboczu dwa dni.Znajomy zaoferowal pomoc w przyciagnieciu go do domu,z ktorej skwapliwie skorzystalismy.
Pojechalam z mezem, aby w razie czego, pomoc go wepchnac na droge.Nie wiedzielismy czy dalej tam stoi..czy moze ktos sie juz nim zaopiekowal.Jakos tak mi sie smutno zrobilo kiedy dostrzeglam go z daleka.Cos w srodeczku scisnelo...z zalosci.Nawet nie bylam zla ,ze postanowilo sobie odpoczac i odmowilo posluszenstwa.Troszke mil zesmy nim ''naciachali''.Zaliczylo Chorwacje i piec razy Polske i przez ponad trzy lata sie nie psulo,wiec...prawo mialo.Tym bardziej ze nie nowe tylko jedenastoletnie..
Szkoda tylko,ze awaria nastapila w najbardziej nieodpowiednim czasie.
Czym niby teraz mamy jechac do Chorwacji? Trzy tygodnie do wyjazdu...''Mysl pozytywnie!''-szepnelo mi moje Ja, ale nie bylam w stanie uwierzyc w cud, wiedzac ,ze czasu nie starczy.
Maz jezdzil( przez tydzien) z kolega do pracy a ja latalam od mechanika do mechanika...od warsztatu do warsztatu.
Zaciaglismy go najpierw do warsztatu ,w ktorym robilismy jego przeglad..Blad!.Bardzo prosilam aby sie pospieszyli .I...tak sie pospieszyli ,ze po tygodniu auto bylo nie zrobione.
We mnie juz ''kipialo''...Wkurzylam sie tak ,ze az ryczalam ze zlosci.
Wszystkich znajomych anglikow wypytalam gdzie jest dobry mechanik...czy wogole takowy tu jest...czy wszystkie takie jak w tamtym ''garazu''...
Michael polecil mi inny warsztat..nawet sam tam zadzwonil pytajac ,czy moga spojrzec na samochod i ,ze to jest pilne!
Odcholowalismy auto do nastepnych ''znawcow''.Ci przynajmniej faktycznie byli fachowcami tylko....cena czesci i robocizny zwalila mnie z nog.
Okazalo sie ,ze koszt naprawy moze wyniesc nawet 1200 funtow(jezeli nie wyjdzie cos jeszcze)..Auto bylo warte nie wiecej niz 1300 funtow..:(
Jak kiepska jestem z matematyki to przeliczylam sobie ,ze nijak sie nie oplaca go naprawiac.
-''Kochanie-powiedzialam ,kiedy tylko maz zjawil sie w domu-koszt naprawy bedzie tyle i tyle a moze byc i wiecej...wiec decyduj co chcesz zrobic...naprawiac czy tez nie.Jutro musze zadzwonic do warsztatu i dac odpowiedz ...''
-''Trzeba go wyzlomowac!'-padla krotka odpowiedz.
Zostalo dwa tygodnie do wyjazdu a my bez samochodu...Byle pierdola wywolywala klotnie.Nie dziwie sie ,ze chodzil zly tylko ...dlaczego ''wyladowywal sie ''na mnie???
Tak jakbym to ja mu spsula auto...normalnie...nie bylo latwo przetrwac..:)
-''Gdybys jezdzila mielibysmy teraz latwiej ,bo bylby drugi samochod''-rzekl moj malzonek
-''To kup''-odrzeklam z rezygnacja
-''a nie wiesz jak???Zeby kupic auto trzeba miec czym po nie je jechac!''
-''Wez taksowke..''
-''Chyba cie pogielo na amen-ryknal-pojade 150 mil taksowka..to wiesz jaki koszt bedzie????''
-''Jesssu...popros jakiegos znajomego... Nie wiem...zrob cos..bo nie pojedziemy do Chorwacji''-odrzeklam silac sie aby nie podnosic glosu .
-''Usrala ci sie ta Chorwacja-wrzasnal niezle juz zly-bedziemy siedziec na tylku w domu i tyle!''
Popatrzylam na meza rozgoryczona.No jak on moze...?!Co w tym zlego ,ze chce jechac na te wakacje...
Pomyslalam sobie jednak,ze moze nie dane nam tam dojechac...skoro wszystko idzie nie tak..Co jedna przeszkoda zostanie usunieta ..jawi sie nastepna..
-''Chcialem kupic drugie auto ,to powiedzialas ,ze nie bedziesz jezdzic''-rzekl .
-''I sie dziwisz???Jakbys mial trzy wypadki ..pewnie tez bys sie dlugo wzbranial siasc za kolkiem''
-''..bo trzeba myslec jak sie jezdzi!!!!''
-''Pewnie myslalam...za duzo!!!''-odpowiedzialam troszke ostrzej niz zamierzalam i zas zaczela sie ostrzejsza wymiana zdan.Prawda jest taka ,ze balam sie prowadzic jak diabel sie boi swieconej wody.Strach ma naprawde wielkie oczy ...a w moim przypadku ma mega wielkie slepia...
Te wszystkie ''przygody''stanely mi teraz przed oczami...pierwszy wypadek...zderzenie z pociagiem.Najstarsze dziecko ma pamiatke do dzisiaj w postaci blizny po szwach na czole.Cudem nie zginelismy.Drugi wypadek mniej grozny ..prawie blachy...Cofnelam do tylu a w miedzy czasie podjechal ktos za mna,czego juz nie widzialam..no i wgniotlam mu przod...Trzeci wypadek zdarzyl mi sie wieczorem.Skrecalam i walnelam w busa.
Dziwi sie ktos dlaczego nie chcialam znowu jezdzic?!A w dodatku wmowilam sobie ,ze do trzech razy sztuka..Czwarty raz sie pewnikiem zabije ...albo nie daj Bog kogos...
Po przyjezdzie do Anglii przesiadlam sie na rower i o samochodzie nie chcialam slyszec.
Za kazdym razem kiedy dzieci z wyrzutem wypominaly mi ,ze inne matki ''jezdza''tylko nie ja...odpowiadalam:''Zycie Wam nie mile czy co?!''
Oczywiscie mowily tak ilekroc wymarzly porzadnie albo zmokly idac'' do'' lub'' ze'' szkoly.Poniekad nawet rozumialam ich zlosc...
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.01.2012 00:51

heca7 napisał(a):A już myślałam , że to koniec :wink: Czekamy.


no skoro i heca7 czeka...musze jakos dojechac do Tucepi.. :wink:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.01.2012 02:04

Nasz Chryslerek poszedl na zlom a maz pograzyl sie....w szukaniu czegos do jazdy..
Znajac moje mozliwosci co do ''kasowania''aut postanowil ,ze na poczatek kupi mi cos niedrogiego...
-''Nie chce starego auta''-odrzekalm kiedy pokazal mi co znalazl i zapytal czy moze byc.
-''Kochanie!-odrzeklam zdruzgotana ,ze pora przelamac strach i zaczac na powrot jezdzic-jest mi wszystko jedno co kupisz..mam tylko dwa wymagania....musi byc ''male'' i co najwyzej piecioletnie!''
-''Na poczatek szkoda kupowac drozszego bo okaze sie ,ze zarysujesz ,wgnieciesz...''
-''To nie bede jezdzic jezeli kupisz starsze!To nie ty musiales latac po warsztatach..Nie mam zamiaru miec znowu ''powtorki z rozrywki''gdy stary grzmot sie zacznie psuc!czy wiesz ile mnie to kosztuje....Sprobuj nauczyc sie nazw czesci samochodowych po angielsku...Musialam nauczyc sie slow ,o ktorych nie mialam zielonego pojecia.Myslisz ,ze latwo mi mowic po angielsku????Wiesz jaki to stres jak rozmawiasz przez telefon ...???Ha!Moze sie zamienimy???Ty zaczniesz zalatwiac wszystkie urzedowe sprawy...latac na wywiadowki...itd..Teraz jeszcze chcesz kupic auto,ktore nie wiadomo jak dlugo pojezdzi...i znowu bede ''sie musiala produkowac ''przy mechanikach...-ciagnelam ''rozezlona''..-mowie ci ,ze albo kupisz takie zeby troszke pojezdzilo bez naprawiania albo...zapomnij !''
Nie dosyc ,ze postanowilam sie ''przelamac''(co latwo mi nie przyszlo )to jeszcze mnie bedzie narazal na dodatkowy stres..''O..nie!''-pomyslalam sobie i ucielam temat.
Chcialam male auto ,zeby nie miec problemu z parkowaniem.Zreszta..potrzebne jest tez i duze auto ze wzgledu na nasza liczna rodzinke...wiec ....jaki sens kupowac dwa duze???

Kiedy patrzylam jak przeglada strony z ogloszeniami ...sciskalo mnie cos w zoladku..czulam ,ze az mnie mdlosci biora.Nie pragnelam wcale byc znowu jako ''kierowiec''..nie marzylam aby miec swoje auto...wrecz,kiedy zobaczylam przed domem czarna C3 poczulam rozdraznienie.
Udawalam ,ze wszystko ok ale ...kiedy po raz pierwszy wsiadlam trzesly mi sie rece ...nogi jak z gumy.Kilka glebszych oddechow zanim odpalilam ''maszyne''.
Teraz juz jest inaczej.Juz nie boje sie prowadzic ale poczatkowe dni byly takie trudne,ze za kazdym razem prosilam Boga aby calo wrocic.Tym bardziej,ze w zyciu nie jezdzilam po lewej stronie.Z tym jednakze nie mialam wiekszych problemow...i nie zachaczylam zadnego kraweznika ani lampy..:)Raz tylko nie zredukowalam na rondzie (a padal deszcz) i wpadlam w poslizg.Obrocilo mnie dwa razy po czym autko mi stanelo...Troche zjezyly mi sie kudly na glowie...no ale...po poprzednich''przejsciach''to bylo tyle co nic...
Mieszkam w malym miasteczku wiec tylko czasem jest wiekszy ruch na drodze ...Kierowcy sa chyba nawet mniej nerwowi niz w Polsce....nie daja po sygnale kiedy jedzie sie wolniej....moze z racji tego ,ze angielski narod zyje mniej nerwowo i stresowo...Na wszystko maja czas(co ma swoje plusy i minusy).Niezaprzeczalnie zyja dluzej niz Polacy.Znam pare osob co maja ponad 90 lat i ''trzymaja sie'' rewelacyjnie jak na ten wiek...Oni umieja sie szanowac..:)))))
To takie male odstepstwa od tematu...Wracajac zas do naszych przygotowan...
Trzeba bylo kupic jakies wieksze auto..i tu juz moje Kochanie mialo prawdziwe''myslenice'':)))
Ostatecznie pozostal wierny Chryslerowi i kupil Grand Voyagera...tez czarnego:))))
Kupilismy go wlasciwie wspolnie i to piec dni przed data wyjazdu .Zdziwilby sie ktos jakie mielismy pomysly gdyby zakup nie doszedl do skutku.
Pelna desperacji stwierdzilam,ze mozemy jechac 'cytrynka' a najstarsza corke wyslemy do siostry samolotem i pojedzie z nimi.
Sprawdzilam nawet ladownosc bagaznika...i chociaz wydawalo sie to karkolomne to jednak...wykonalne...

I autko juz mielismy...tyle ze bez dokumentow,na ktore trzeba bylo czekac nawet i trzy tygodnie(dowod rejestracyjny przysylaja poczta).
Przeglad auta rowniez trzeba bylo zrobic i ubezpieczyc....

Teraz pozwolcie ,ze na tym zakoncze .
Mam nadzieje,ze w nastepnym odcinku wreszcie wyjedziemy z Anglii do pieknej Croati....co prawda pewnie nie dojedziemy szybciutko...ale...
Dobranoc:)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 25.01.2012 08:54

No to wymarzony urlop coraz bliżej.

:D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.01.2012 09:14

Jacek S napisał(a):No to wymarzony urlop coraz bliżej.

:D


''coraz blizej'' to bylismy ale do.... jakiegos masowego, rodzinnego obledu :lol:
BooF
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 80
Dołączył(a): 15.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) BooF » 25.01.2012 13:04

agapi napisał(a):
Jacek S napisał(a):No to wymarzony urlop coraz bliżej.

:D


''coraz blizej'' to bylismy ale do.... jakiegos masowego, rodzinnego obledu :lol:




Sprawa się rozkręca, czy może to już bliżej spokojności :?:
heca7
Cromaniak
Posty: 624
Dołączył(a): 03.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) heca7 » 25.01.2012 14:33

Wyjątkowo dramatyczne przygotowania. Aż się boję co będzie dalej :wink:
arabesqa74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 26.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) arabesqa74 » 25.01.2012 21:12

Super relacja! Ale dozujesz wrażenia :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 26.01.2012 00:49

Przyszla kolej na zakup wiekszego samochodu .
Kolezanka z pracy meza zgodzila sie nas zawiezc,poniewaz ja nie odwazylam sie jechac cytrynka tak masakrycznie daleko.
I tu sprawdzilo sie przyslowie ,ze ''Prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie''.
Pojechalismy wiec, wraz z jej mezem i nia, po upatrzony samochod.

Nawet przy kupnie auta zycie postanowilo sie nami pobawic..Kiedy juz obejrzelismy samochod i zgodzilismy sie co do ceny, przyszedl czas na zaplate.Wczesniej uzgodnilismy ,ze przelejemy pieniadze z naszego konta na konto sprzedajacego.Wzielismy laptopa ze soba i wszystko szlo ok do momentu kiedy wyswietlilo sie ,ze aby zamknac operacje ze skutkiem trzeba wpisac kod ,ktory podaja telefonicznie.I tutaj zamarlam...bo Bank mial numer telefonu do domu i na moja stara komorke...a komorka zostala w domu..
Swieci panscy..no to po aucie....
Maz popatrzyl na mnie przeciagle i bardziej stwierdzil niz zapytal:
-''Nie masz komorki prawda?!''Chyba nigdy nie czulam sie bardziej idiotycznie.I co z tego ,ze zwymyslalam sama siebie od kretynek i idiotek....
Na monitorze wyswietlila sie wiadomosc,ze proba dokonania przelewu zostala odrzucona.
No jak ja moglam nie pamietac ,ze przy wiekszych operacjach finansowych jest taka procedura...No jak?????
Wiec jedyne co nam pozostalo to dzwonic do banku ,ze mam inny numer telefonu.
Po zdawkowych uprzejmosciach wyjasniamy w czym rzecz a pan z drugiej strony mowi ,ze musi zapytac o pare szczegolow z historii konta
-'' a...prosze bardzo''-mowimy.No wiec chyba odpowiedzielismy na dziesiec pytan po czym osoba po drugiej stronie odrzekla ,ze nie wszystko sie zgadza i w zwiazku z tym nie moze potwierdzic ,ze rozmawia z posiadaczem konta..
W sumie poniekad nie rozmawiala....bo telefon trzymal maz kolezanki,jako ,ze moje Slonce slabo mowi po angielsku.
Przez te nerwy pomylilo mi sie ile placimy za wode ..i masz babo ...auto..:(
Rany ...normalnie myslalam ,ze wzrok meza mnie zabije.Dobrze ,ze chociaz sprzedajacy wykazal sie niesamowita cierpliwoscia...
Cholera to my tluczemy sie ponad dwie godziny w jedna strone zeby przez taka glupote wrocic z niczym?
Postanawiam sama rozmawiac choc wiem iz latwo nie bedzie.

Wykrecam znowu i mowie ,ze ja to ja ..ale mam numer telefonu zmieniony..wyjasniam problem i mowie zalosnie:''prosze mi pomoc w rozwiazaniu tego problemu''Zeby stwierdzic ponownie swoja wiarygodnosc prosze aby pan zadal mi pytania odnosnie mojego konta a nie wspolnego.
Tutaj pamietam kazda przeprowadzona operacje i kwoty...
Pan laskawie sie zgadza i znowu zabawa sie rozpoczyna od nowa.Tym razem nie pomylilam sie ani razu i pan z banku mowi ,ze przelew powinien zakonczyc sie sukcesem...no i ...wreszcie pieniadze poszly....
Odetchnelismy z ulga,ze mozemy juz do domu wracac.
Pozegnalismy sie ze Sprzedajacym i juz swoim autkiem ruszylismy w droge powrotna.

Na nastepny dzien, w poniedzialek,ubezpieczylam nowy nabytek i umowilam sie na przeglad samochodu( tu gdzie naprawiali nam starego Chryslerka...)Tyle ,ze najwczesniej mogli to zrobic we srode.Pozostalo nam tylko miec nadzieje ,ze nic nie wyjdzie i ze auto faktycznie jest bez zarzutu jak gosciu mowil.
Szkoda ,ze nie widzieliscie jaka mine zrobil angielski mechanik ,kiedy powiedzialam mu :
-''Zalezy nam na dokladnym sprawdzeniu calego samochodu.Musze byc pewna ,ze dojedziemy tym autem i wrocimy bez przygod...''Poslalam milemu panu czarujacy usmiech .....najbardziej czarujacy na jaki mnie bylo stac i niejako sprowokowalam dalsza rozmowe..
-''Dokad sie wybieracie?''-zapytal a ja na to :
-''Do Chorwacji''
Zrobil taka mine jakbym conajmniej oglosila ,ze lecimy nim na ksiezyc.Angielska grzecznosc nie pozwolila mu jednak na zadna uwage ale jego mina przyprawila mnie o wybuch smiechu.
''Nie zapytasz ''are you crazy''???...''-zasmialam sie -nie przejmuj sie ..nie ty jeden masz taka mine...kazdy kto wiedzial ,ze jedziemy do Chorwacji samochodem kiwal glowa z niedowierzaniem i zdziwieniem..i nie wiadomo czym jeszcze.
Okazalo sie ,ze mechanik mieszkal nieopodal mnie i jeszcze troche pogawedzilismy .
-''zadzwonie jak bedzie gotowy''-powiedzial-no i mysle ,ze powinniscie dojechac szczesliwie..''
-...iii ...wrocic...''-dopowiedzialam .
-''i wrocic''-odpowiedzial jak papuga usmiechajac sie od ucha do ucha.
Zapomnialam powiedziec ''thank you'' i odwrocilam sie aby to zrobic....gdy w tym czasie'' niemal moj sasiad'' pochylony wpisywal dane do komputera i pokrecil glowa jakby mowil do siebie''szalency''...

We srode Slonce autko odebralo i przynajmniej przeglad przeszedl bez niespodzianek.Powinnismy dojechac...a ze bez dowodu rejestracyjnego ...coz...:)

Nie powiem ,zeby mnie to nie martwilo..zadalam na forum nawet pytanie czy ktos juz tak jechal...okazalo sie ,ze chyba nikt...
Pozostalo ''isc na zywiol ''no bo co innego?!:)
Ostatnio edytowano 30.03.2012 06:52 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 26.01.2012 08:17

Zwierzatka musielismy gdzies ''oddac'' na dwa tygodnie(papuzke i chomika)na przechowanie...rybki musialy zostac w domu.Mialy kupiony specjalny pokarm w kostce ,wiec przezyja.
Zaczelo sie wiec pakowanie...(wyrzucanie z walizek)...Moje Kochanie dalo ''prikaz''-kazdy zabiera tylko jeden bagaz,bo nie zabieramy boksu na dach.
Dziewczyny zabronily mi dotykac swoich rzeczy,jako ze same sie spakuja..wiec....spakowalam tylko chlopcow.
Szybciutko nadszedl czwartek...czyli tylko dzien do wyjazdu.
We czwartek trzeba bylo jeszcze zabukowac bilety na prom badz tunel.
-''Mamoo...-odezwala sie Pati-bilety trzeba kupic...mozesz przyjsc...''
-''Niech tata ci pomoze,jeszcze mam tyle rzeczy do zrobienia..''Byla 21.00 a moja walizka wciaz czekala nie zamknieta.Zaczelam sie zastanawiac co jeszcze ...zeby czasem o czyms nie zapomniec...
Zrobili rezerwacje.Wydrukowali potwierdzenie.Ja bylam za tym ,zeby jechac tunelem ale maz wybral prom (bo taniej).''a...jest mi wszystko jedno czy na wodzie czy pod woda...byle tylko dotrzec na miejsce...''-pomyslalam....choc wolalam jechac pociagiem.Laduja samochod(z pasazerami w srodku) do pociagu i przynajmniej nie trzeba wysiadac.Pol godzinki badz czterdziesci minut i juz sie jest we Francji.Szybciej i wygodniej...no ale w ramach oszczednosci...poplyniemy.
Nie lubie promow...Za kazdym razem kiedy wjezdzamy autem na ta plywajaca kupe zelastwa przechodza mi ciarki po plecach.Zgrzyta metal...nieprzyjemne dla ucha odglosy powoduja ,ze przypominaja sie sceny z Titanica.W dodatku podroz trwa dluzej...trzeba pozbierac dzieci...Zazwyczaj jest tez tloczno...
Same minusy ..no ale....
Najpozniej o 0.15 musielismy dotrzec do Dover.Powinnismy zdazyc...choc ...ja konczylam prace dopiero o 17.00..
Przygotowalismy wszystkie ''graty''...duzy namiot(w razie gdybysmy mieli klopoty ze znalezieniem lokum)materace...koce(???) a nawet po malej poduszce dla kazdego.Wszystko to czekalo w salonie a dom wygladal jak jedno wielkie pobojowisko.
Z wrazenia dlugo nie moglam zasnac...
Wreszcie piatek!
Pobieglam do pracy w podskokach i nie moglam doczekac sie juz chwili kiedy zamkniemy dom na cztery spusty i wyruszymy w poszukiwaniu nowych przygod ,wrazen i zasluzonego odpoczynku.
W miare szybko udalo sie nam wpakowac wszystkie bagaze do samochodu...maz pojechal jeszcze tylko zamienic walute na euro...Kapiel ...ubieranie sie ...i niemalze bylismy gotowi.Nie pamietam dokladnie ale wyjechalismy z domu okolo 20.00.
Kiedy tak jedziemy.....''jedzie'' ze mna przeswiadczenie ,ze o czyms zapomnielismy...Posprawdzalam wiec czy mamy paszporty karty pieniadz e..rezerwacje...i niby powinno wszystko grac tylko .....wciaz cos nie dawalo mi spokoju....
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 26.01.2012 08:37

agapi napisał(a):Kiedy tak jedziemy.....''jedzie'' ze mna przeswiadczenie ,ze o czyms zapomnielismy...Posprawdzalam wiec czy mamy paszporty karty pieniadz e..rezerwacje...i niby powinno wszystko grac tylko .....wciaz cos nie dawalo mi spokoju....


:lol:

Ale jaja...ciekawe co tym razem.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Croatia-ekstremalnie pokrecony holiday - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone