Jacek S napisał(a):agapi napisał(a):Moglam wziazc samochod ...ale....znajac moja orientacje w terenie...pewnie bym ze dwie godziny jechala...
Pewna Brytyjka na wzór kontynentalny jechała autostradą po prawej stronie. Deborah Hunt zatrzymała na autostradzie samochód, skręciła o 180 stopni i z prędkością ponad 100 km/h pomknęła najszybszym pasem pod prąd, wprost na jadące z naprzeciwka pojazdy. Przejechała w ten sposób prawie 40 kilometrów.
...az taka'' zdolna'' nie jestem....ale...ale....
Razu pewnego,w deszczowy dzien Agapi jak zwykle rano ''robila ''jako taxi.
Najpierw odwiozla najstarsza corke na stacje ,potem dwojke pozostalych dzieci do Collegu.
Zostala jej tylko najmlodsza ratolosc, do odtransportowania do podstawowki.
Dzien jak co dzien i nic nie zapowiadalo ,ze bedzie to feralny piatek.
Dojezdzajac do szkoly jak zwykle musiala sie niezle naglowkowac gdzieby tu stanac.
Miejsce gdzie zwykle zostawiala samochod bylo zajete.
Pozostalo sie jej zatem'' uwiesic'' na polowie chodnika ,co tez uczynila.
Przez glowe przemknelo jej tylko iz bedzie musiala uwazac przy cofaniu ,bo chodnik troszke wysoki...
Dala caluska synowi,mowiac:''Love you!'' po czym biegiem pognala z powrotem do samochodu.
Wiatr zdmuchiwal jej kaptur i i zanim dotarla do autka mokre wlosy przykleily sie do twarzy.
''No i po co ja je dzisiaj ukladalam?!''-pomyslala zerkajac w lusterko.
Musiala zrobic nawrotke i do pracy.
Sprawdzila czas na komorce ...Miala piec minut...
''Moze zdaze''-mruknela polglosem do siebie.
''Zlapala'' sie na tym , ze od pewnego czasu, zaczela sama do siebie gadac...
''No to w droge!''.Wrzucajac wsteczny, upewnila sie czy nikoga na chodniku nie ma (co by ludzi nie porozjezdzac) i nawet gladko wycofala.
Musiala tylko przepuscic trzy samochody ,ktore dopiero co wjezdzaly.
Wyjezdzajac na glowna ulice upewniwszy sie ,ze moze sie do ruchu wlaczyc,ruszyla .
I po kolei biegi:dwojka ,trojka, czworka.
Wycieraczki nie nastarczaly zbierac wody wiec przelaczyla na szybsze.
Nie lubila kiedy jej to machalo przed oczami ale inaczej nic by nie widziala...wiec zrezygnowana skoncentrowala sie na drodze.
Przez pierwsze rondo jechala na wprost.Jako ,ze widocznosc na tym rondzie byla wyjatkowo dobra ...to znaczy widziala,ze z naprzeciwka nikt na nie nie wjezdzal,postanowila nie redukowac.
Wiec niezbyt szybko ..ale jednak ''na czworce''znalazla sie na rondzie.
Rondo jak rondo..okragle ..zatem troszke musiala po luku przejechac...
Nagle jak nie wpadnie samochod w poslizg.
''Boze zmiluj sie !''zdazyla pomyslec po czym auto okrecilo sie dwa razy w kolko i zatrzymalo przy krawezniku.
Przez te ulamki sekund, wirowalo jej na zmiane przed oczami...srodek ronda czyli wysoka wysepka;pobocze i znak ,ktory znajdowal sie posrodku dwoch pasow.
Cud ,ze nie zachaczyla o wyzej wymieniona rzecz.Dachowala by jak nic...
samochod zatrzymal sie przy tym wlasnie znaku i ustawil w kierunku szkoly.
Na jej szczescie nikt akurat w tamtym momencie na rondo nie wjechal,bo kraksa murowana.
Jednak pomimo,ze nic sie jej nie stalo...a auto zapalilo ponownie...doznala lekkiego szoku.
Uswiadomila sobie ,ze byla o krok od tragedii...Mogla sie zabic...mogla kogos zabic...
Zeby wlaczyc sie z powrotem do ruchu musiala objechac rondo.Nie mogla tak stac bo jeszcze ktos w nia wjedzie.
Wrzucila, trzesac sie cala,jedynke i bardzo powolutku ruszyla.
Cos jej jednak nie pasowalo....Zanim odkryla ,ze porusza sie po rondzie prawostronnie bylo juz za pozno .
Zaczela objezdzac rondo po polsku.
''Jasna cholera!''wyrwalo sie jej glosno.
Samochod wjezdzajacy na rondo stanal i kierowca z niedowierzaniem rozlozyl rece ,jakby pytajac :''A coz to do jasnego gwinta????''
Wyczytac niemal mogla co akurat mowil ...no ale...
Zjechala na pierwszym zjezdzie i zatrzymala sie na poboczu .
Wylaczyla silnik i oparla glowe na kierownicy.
Zrobilo jej sie duszno i czula nudnosi...a w glowie szumialo jakby jej kto przywalil.
Zachowala jednak resztki rozsadku i trzezwego myslenia,bo wiedizal iz musi zadzwonic ,ze sie spozni...
Nie powiedziala dlaczego bedize pozniej aby nie przezywac tego na nowo.
Musiala wziazc sie w garsc i ''ruszyc tylek''.
''Takie rzeczy sie zdarzaja''-pomyslala ale zaraz cos w jej glowie krzyknelo:
''Tylko dlaczego ..cholera!...mnie????''
Reszta dnia byla koszmarna .Ilekroc przypomniala sobie:pobocze,wysepke ,znak...oblewal ja zimny pot a nogi sie pod nia uginaly...
No to tak w skrocie mniej wiecej wygladalo...
Od tamtej pory jestem chyba najflegmatyczniejszym kierowca w miasteczku:)))))
A na tamtym feralnym rondzie to ...czy trzeba czy nie trzeba , zawsze sie zatrzymuje..przed wjechaniem na nie....