Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Croatia-ekstremalnie pokrecony holiday

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
heca7
Cromaniak
Posty: 624
Dołączył(a): 03.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) heca7 » 09.02.2012 15:13

Ponieważ jest już popołudnie dnia następnego :wink: to nie wiem czy to jest "zdecydowanie później" :?: Ale chyba tak :D
Czekamy :D
Jareksz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 17.01.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jareksz » 09.02.2012 18:14

Trza jeszcze poczekać. Przecież pracuje do 17, potem dzieci pozbierać, obiadek ugotować, jeszcze pranie i sprzątanie a i Słońcu w oczy popatrzeć .....
A niańki, kucharki i sprzątaczki a o praczce nawet nie wspomnę, nie da rady tak od razu załatwić. Dlatego należy spuścić uszy po sobie i po cichu klikać, może pralka ma jakiś program Turbo :lol: :lol:
trevia
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 367
Dołączył(a): 28.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) trevia » 09.02.2012 20:02

I ja zasiadam i czekam na ciąg dalszy Twojej niesamowitej relacji :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 09.02.2012 22:33

-''Dzieciii...pobudka!''-krzyknelam ,bo wszystko jeszcze w najlepsze spalo.
-''Mamooo...jest rano..daj nam pospac!''-odpowiedziala corka.
-''Jest najwyzsza pora abyscie podniosly cztery literki z wyrka ! Zapomnieliscie ,ze dzisiaj plyniemy statkiem?! Wstawac ,ale to juz!''-powiedzialam ,odkrywajac kazdego po kolei.

Mlodsza corka naciagnela na glowe przescieradlo,najmlodsze dziecko usiadlo nieprzytomnie na lozku,najstarsza ''psioczyla'' glosno ,ze nawet na wakacjach wyspac sie im nie damy.Starszy syn powlokl sie do lazienki.Przynajmniej jedno dziecko slucha mamy:)
Wyszlam do kuchni .Mialam tylko nadzieje ,ze sie nie spoznimy.
Sniadanie siostra zrobila ,ktora wstala wczesniej ode mnie.Gotowe kanapki czekaly juz na stole.
Ja potrzebowalam kawy.....kiedy wlasnie ja sobie robilam uslyszalam :''czesc''.
Aaaa...moje Slonce wstalo.
Troszke zaniepokoil mnie ton jego glosu.Bylo to bardziej burkniecie niz przywitanie....znaczy ''wstal lewa noga''.

-''Chcesz kawy?''-zapytalam .
-''Zrobie sobie sam jak bede chcial''-odburknal w odpowiedzi.

No dobrze...Skoro tak wzielam swoj kubek i skierowalam sie na zewnatrz.
Sadzac po dzwiekach dochodzacych z dzieci pokoju,juz sie ubieraja.Oczywiscie znowu wrzask:
-''...moze bys sie tak pospieszyla?!Ja tez musze do lazienki...''
-''Ubieram sie!''
-''...sie pospiesz!''
-''..maaaamoooooo!!!''

Oczywiscie to :''mamo''to chyba cale Tucepi slyszalo.Ja jednak udalam ,ze nie slysze.
Niech sobie radza,nie bede wkraczac ,bo jeszcze sprawe pogorsze.
Pijac kawe ,zastanawialam sie nad powodem dlaczego moje Kochanie zas w zlym nastroju.Nie chcialam za dlugo o tym myslec zeby sobie humoru nie psuc...i mialam nadzieje,ze wkrotce sie zacznie usmiechac.
Zjedlismy sniadanie ,spakowalismy rzeczy do zabrania i bylismy gotowi do wymarszu.
Caly czas jednak malzonek odzywal sie tylko w razie koniecznosci.Jego ''marsowa mina '' nie zachecala aby pytac:''why''.
Pocieszalam sie ,ze na statku mu przejdzie.
Statek mial czekac w marinie...
Podeskcytowanie i zaciekawienie na wszystkich twarzach (prawie wszystkich) ustepuje miejsca zdziwieniu i rozczarowaniu.
To ..COS...co stalo przycumowane wcale nie wygladalo jak nasz statek...ot taka wieksza lodka.
Mielismy nadzieje,ze moze zaraz przyplynie inny ,ten co widywalismy z brzegu...
Szwagier mowi:
-''Plyniemy Vittorio''.

Obrazek

Sprawdzilismy napis na tym czyms co na nas najwidoczniej czekalo ....i potwierdzily sie moje njaczarniejsze przeczucia.Wlasnie to ta ....namiastka statku mielismy sie udac w rejs...
Myslalam ,ze mnie jasna cholera wezmie.Jak (w zasadzie) opanowana ze mnie osobka to wrzaslam:
-''Gdzie jest ten gosciu????? Udusze dziada i nogi mu z tylka powyrywam...To ma byc nasz statek???''
Pan naganiacz zrobil nas na szaro.oczywiscie o muzyce trza bylo zapomniec...co do reszty...jeszcze nie wiedzielismy...
Wscieklosc odebrala mi sily aby wejsc na ten statek.Rozgoryczona i zla szukalam wzrokiem znajomej geby.
No ale oczywiscie gosciu roztropnie wolal sie nie pokazywac..
Moglam tak stac i stac ale ..co by mi to dalo?!
Ze zbolala mina weszlam za pozostalymi do ''Vittorio''.
Pieknie!
Wszystkie miejsca juz prawie pozajmowane .Mialam wrazenie ,ze wlasciwie to wiecej ludzi niz miejsc .Jakos uwiesilismy sie ma laweczce.
Jako ,ze bylismy jednymi z ostatnich pasazerow,Vittorio odcumowal i zaczelismy plynac.

-''Ciekawa jestem czy chociaz szalupy ratunkowe to COS ma?!''-powiedzialam polglosem do siostry.
-''Musi miec!''-odrzekla.
-''Taaak ...-jak w Titanicu,wiecej ludzi niz tych szalup.''-odrzeklam ,rozgladajac sie dookola,probujac umiejscowic ..gdziez one tez moga byc...
Droga dedukcji wywnioskowalysmy ,ze jezeli Vittorio to cos posiada ,to pewnikiem na gorze.
Na razie nie mialam jednak ochoty sprawdzac...bo jakby sie okazalo ,ze ich brak ...to chyba bym sie kazala ... do brzegu odtransportowac.
Siedze potulnie nalaweczce a wscieklosc targa mnie od wewnatrz.
''Spokojnie ,bedzie fajnie!''-mowi do siebie w myslach.
To nic ...Na pewno zaraz wlacza jakas muzyczke ...chociaz ...i bedzie ...milej.

Poki co czestuja wszystkich kieliszeczkiem rakiji.A ja nie lubie ..:(
Mam ochote powiedziec :''Dla mnie winko jak mozna...''..ale nie mowie nic .Wydaje mi sie ,ze kazdy z pasazerow jest zawiedziony.Wszyscy maja jakies takie...nieciekawe miny.
No dobrze ....grunt to sie nie poddawac zlym nastrojom.
''Takie rzeczy sie zdarzaja''-znowu prowadze sama z soba monolog.
Nasi mezczyzni pognali na gore widoki ogladac a my z dziecmi zostalysmy i wypatrujemy delfinkow.
''Pewnie i delfinki to sciema''-mysle smutno.
Pati wylozyla nogi za burte i siedziala tylem do nas.

-''Pati usiadz po ludzku ,jak wszyscy! Nie jest to bezpieczne,w razie gdyby statek sie przewrocil..''-rozkazuje.
Dziecko jednak wydelo pogardliwie wargi i ani mysli posluchac mamy.

-''Corcia ! Slyszalas co powiedzialam ???''-powtarzam grozniej.
-''Wez przestan mamo!''-odpowiada dziecko a ja mam ochote ja ''udusic'' .

W tym momencie pojawilo sie moje Slonce.
-''Wez jej cos powiedz ,bo ja na oczach wszystkich wyszarpie''-mowie do meza a corke jeszcze raz prosze:
-''Nie siedz tak ,bo gdzyby cos sie stalo to nie zdazysz nog wyciagnac nawet.

Maz popatrzyl na mnie jakby mowiac:''Ta zas czarne scenariusze kresli'' i nic sie nie odezwal.
''Dobra !''-pomyslalam -''tatus pozwala wiec niech se siedzi ...moze faktycznie ja taka glupio przewrazliwiona ..''
Staralam sie nie patrzec jak jej te nogi fale obmywaja bo i tak nie poslucha...i dalej bedzie nimi tak machac.
Swoja droga to maz, moglby jej kazac usiasc na laweczce, a nie ''podkopywac '' jeszcze moj autorytet...no ale najwidoczniej dzisiaj jakis wyjatkowo zlosliwy dzien ma.

Na plecach czulam zar slonca i choc chcialam isc ,upewnic sie co do szalup, to jednak skwar skutecznie mnie przed tym powstrzymywal.
Rozmawiamy z siostra ,wylewajac swoje zale i rozczarowania.Ona tez myslala,ze poplyniemy nie tym stateczkiem...
Pragnelysmy troszke ....rozrywki...a tu- ''masz Agapi statek''...
Nagle pojawia sie wkurzony Kapitan.
W pierwszej chwili nie zrozumialam co mowi...to znaczy zrozumialam ale nie zajarzylam ,ze to do ...mojego dziecka.

-''Prosze mi tak nie robic! Co ty wyprawiasz!!!''-ryczy wkurzony..
Patrze na niego i dopiero po kilku sekundach lapie ,ze on drze sie na moja Pati.
Widocznie kapitana rozwscieczylo jeszcze bardziej to,ze nie reaguje ,bo zwracajac sie do mnie drze sie z wyrzutem:
-''Jak mozna pozwalac dziecku tak siedziec???czy nie zdajesz sobie sprawy jakie to niebezpieczne?
Prosze natychmiast wziazc dziecko z burty!
Niech normalnie usiadzie!
Kto to widzial zeby rodzice tacy lekkomyslni byli!''

-''Pati....!-sycze przez zeby-siadaj ,bo normalnie przy wszystkich ci skore zloje!''
Do kapitana mowie tylko :''przepraszam'' i wstyd zalewa mi policzki...Czuje ,ze robie sie czerwona jak burak.
Ostatnia rzecza jaka chcialam to to,zeby stac sie widowiskiem wszystkich wkolo.
Kazda para oczu przypatrywala sie nam z zaciekawieniem a co poniektorzy z dezaprobata...
Twarz mi plonela i myslalam ,ze sie pod ziemie zapadne....a wszystko dlatego ,ze moje krnabne dziecko mamy nie slucha.
I to jeszcze nic ...moje dziecko mowi do Kapitana :
-''It is ridiculous!''
Ja nie wiem czy on zrozumial ale ja bylam wsciekla .Nie dosyc ,ze Kapitan mial racje to jeszcze moje dziecko do niego pyskuje.
Wygiela usta w szyderczym polusmieszku...mowiac:
-''Cudowny rejs i cudowny statek!''..
Wyraz cudowny uzyty byl oczywiscie w wiadomym kontekscie ..
-''Pati ,stul buzie ,bo jak wyjdziemy na lad to odczujesz jak mamusia jest ''cudownie ''wkurzona ...i wymysle ci taka kare ,ze uwierz mi ...nie oplaca ci sie !''

Nie stosowalam i nie stosuje kary ''klapsow''.Zamiast tego ''odlaczam'' ich od netu albo tym podobne.To jest o wiele bardziej skuteczniejsza metoda.
Zreszta sa w takim wieku ,ze moj ...nawet leciutki...klaps moglby miec, tragiczne w skutkach, konsekwencje.
W Anglii dzieci maja wieksze prawa niz rodzice.
Niechby sie ktores poskarzylo ,ze dostalo w tylek.Od razu szkola zawiadamia policje..potem dochodzenie .Moze sie to skonczyc zabraniem praw rodzicielskich.
Podam przyklad z Collegu.
Dwoje chlopcow zaczelo bojke .Wzieli sie za czupryny...z kopaniem wlacznie.Zaalarmowani nauczyciele nie mogli bijacych rozdzielic ,poniewaz nie maja prawa dotknac ucznia.
Dzieci wykorzystuja to w bezczelny sposob...majac swiadomosc ...bezkarnosci.
Owszem po incydencie uczniowie zostali zawieszeni w prawach ucznia...ale jeden drugiego ''spral'' a nauczyciele mogli tylko uzywac sily perswazji i nic poza tym.

Od tego momentu corcia siedziala jednak grzecznie na czterech literkach i tylko jak widziala kapitana wydymala usta z pogarda.
Jej duma zostala urazona.Nie chciala tylko zrozumiec ,ze stalo sie to na jej wlasne zyczenie.
Oczywiscie przyznalam Kapitanowi racje....w koncu on odpowiadal za bezpieczenstwo wszystkich na pokladzie.

cdn
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 10.02.2012 00:31

Rozczarowanie gdzies tam narastalo i narastalo.Blizej niesprecyzowane uczucia zawodu zaczely zalewac moja dusze.
Zeby uciec od tych mysli, zapatrzylam sie w fale ,probujac okreslic jaki kolor ma woda.

Obrazek

Obrazek

Morze mialo kolor ciemnego blekitu ..a czasami granatowe niczym atrament z domieszka seledynowa.
Gladka tafle zaklocaly tylko pieniste szlaczki zostawiane przez statek.
Glebiny mnie przerazaja ,ale podczas tej obserwacji , nie czulam strachu...jedynie ..zachwyt i zdziwienie.
Morze mialo w sobie cos magicznego.Probowalam przeniknac wzrokiem ta glebie ...na prozno...
Od czasu do czasu na niebie pojawial sie jakis ptaszek albo w oddali inny ''wycieczkowiec''.
Dwojka najmlodszych naszych dzieci wysmienicie sie bawila .
''Dzieciom tak nie wiele do szczescia potrzeba''-pomyslalam z zazdroscia.

Sielanke przerwal dym ,ktory zaczal sie wydobywac z grila.
Drugi Kapitan przygotowywal sie wlasnie do obiadku(naszego obiadku).
Obiad mial byc dopiero po ''plazowaniu'' ale wczesniej musieli upiec i te rybki i miesko.....a troszke nas bylo wiec pewnie dlatego wzieli sie za pichcenie odpowiednio wczesnie.
Na nieszczescie dym zaczal pelznac w nasza strone.
Probowalam odwrocic glowe ale ...nie dalo sie go nie czuc.Czasem tylko podmuch wiaterku przegonil go na chwile..
Najszczesliwsi byli ci na gorze.Oni zapewne nie odczuwali tej niedogodnosci.
Jednak ,z dwojga zlego, wolalam owedzenie niz usmazenie sie na gorze tak wiec trwalam zawziecie ...i siedzialam probujac ..nie oddychac:)
Obserwowalam plecy drugiego kapitana(i zarazem kucharza).Szybkosci i zwinnosci moglam mu tylko pozazdroscic.
W mgnieniu oka rybki trafily na ruszt i ...dopiero wtedy zaczelo sie prawdziwe''dymienie''.
''Hmm...chyba wyjdziemy na lad przesiaknieci tym smrodem do ostatniej nitki materialu''-pomyslalam.

Rozgladnelam sie dookola probujac ustalic czy tylko ja taka ''wrazliwa''...
Chyba jednak nie, bo wiekszosc ludziskow ewakuowala sie na gorny poklad.
''A gdziez to podziewa sie moj maz ''-pomyslalam,ze przeciez prawie wogole go nie widzialam odkad weszlismy na Vittorio.
Pan M. dotrzymywal mi towarzystwa.Wymienialismy od czasu do czasu luzne uwagi.
Szwagier natomiast dostal fotograficznego bakcyla i tylko pstrykal albo ''krecil''...a jak przestawal bawic sie w fotografa to bawil sie w tate,pokazujac chyba synkowi kazda dziure na statku..:)

Mialam 2.5 godziny na ''myslenie''.Nie moglo wyjsc z tego nic dobrego....i nie wyszlo.
W pewnym momencie poczulam sie beznadziejnie....nijako...

Cale te moje wakacje wydaly mi sie jednym wielkim nieporozumieniem.
Ogarnela mnie taka zalosc ...i nie wiedzialam dlaczego..
Oczy zaczely mi lzawic..Tym razem to nie za sp drawa dymu.

''Lo matko...tylko sie nie rozklejaj''-szepnelam w nadzieji ,ze ta druga Agapi poslucha.
Jakbym nagle doznala jakiegos ....rozdwojenia...
Na laweczce siedzialy dwie osoby w jednym ciele.
Pierwsza to ta,ktora z wszystkiego niemal sie smieje,rezolutna i pewna siebie a druga ta ,ktora zyje w utopijnym swiecie ...wrazliwa az do przesady ..i ..krucha niczym szklo...
W tym momencie to ta druga Agapi wysunela sie na pierwszy plan.
Zaczela odczuwac wielka ,przeogromna samotnosc...tak jakby byla tu calkiem ..sama.
...lecz czy mozna byc samotnym ,kiedy wokol pelno ludzi???

Druga Agapi ukradkiem starla lzy...lecz poczula ,ze pod powiekami szykuje sie do ataku caly ich zastep.
Zdecydowanie nie byl to czas ani miejsce na rozczulanie sie nad soba .Do takiego tez wniosku doszla pierwsza Agapi ,ktora usmiechnela sie zwyciesko.
Wreszcie wepchnela w kat ta..''wrazliwa''....wyzywajac ja od idiotek ,kretynek i tym podobnych....
W sama pore ,bo wlasnie szwagier wrocil z gornego pokladu,mowiac:
-''Ciocia...twoj maz jakas laske podrywa tam na gorze''...
Popatrzylam na niego kpiaco .Znajac mojego szwagra wiedzialam ,ze tym samym chcial troszeczke mnie wyrwac z tego chwilowego...''bezruchu''.
-''Ladna chociaz?!''-spytalam usmiechajac sie szeroko i puszczajac oczko do szwagra.
-''Idz ..sama zobacz''-odparl.
-'' A niech sobie tam podrywa...ja ...tolerancyjna i wyrozumiala nad wyraz .''-powiedzialam lekkim tonem.
-''..moglabys przynajmniej udawac ,ze troszke zazdrosna jestes''-odezwal sie szwagier a ja mu na to:
-''w zasadzie...'moglabym' ...ale ...po co??? ''

Zadrosci nie odczuwalam ..jedynie tylko ..ciekawosc,jak tez wyglada osobka ,ktora wpadla panu mezowi w oko.
Za chwilke malzonek pojawil sie wraz z cala ''gora'' ,poniewaz przybijalismy wlasnie do brzegu.Mielismy dwie godzinki na zwiedzanie.
Poniewaz jedna z pan powiedizala mu :''to na razie ,do zobaczenia pozniej!'' domyslilam sie ,ze to z nia ''romansowalo moje Slonce.

Myslalam ,ze maz troszke wyluzuje i ta zlosc i rozdraznienie ..znikna ..ale..jakze sie mylilam..
Zwiedzac kosciolka nie chce,bo go nie interesuje...ok...
Poszlam wiec z corkami ,siostra i szwagrem a on zabral chlopcow na lody.
Tylko dlaczego patrzy na mnie tak...lekcewazaco pogardliwie???
Postanowilam porozmawiac z nim ,kiedy wrocimy do domu.
Jezeli mysli ,ze takie fochy tym razem mu ujda plazem ,to sie pomylil.
Nie pozwole mu popsuc sobie wakacji!!!

Chodzil pogniewany na mnie a ja nawet nie wiedzialam dlaczego.
Szukalam w myslach powodu dla ktorego mogl sie obrazic i ...nie znajdywalam.
''A niech cie diabli Slonce!''-pomyslalam i przestalam sobie zaprzatywac tym glowy.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 10.02.2012 08:27

Delfinkow dalej nie bylo i juz zapewne ich nie zobaczymy.
Poplynelismy na druga wysepke.
Kochanie w dalszym ciagu udaje ,ze mnie nie dostrzega a ja udaje ,ze mnie to nie rusza.
''Poczekaj tylko jak wrocimy do domu!-mowie w myslach...-juz ja ci tego zachowania nie podaruje.''
Nasz rejs powolutku mial sie ku koncowi.
Zwiedzilismy..poplazowalismy i pora byla wracac z powrotem.
Obiadek byl pyszny choc ...rybki bylyby lepsze gdyby je podawano prosto z rusztu.

Obrazek

Obrazek

Kapitan przyniosl ..''fante'''....Wlasciwie...bylo to czerwone winko .Uzupelnial braki na biezaco.
Ludziska spragnieni na tym skwarze wiec...ochodzic sie troszke musial.
Pan Maz dalej prowadzil zawziete dyskusje z towarzystwem nowo poznanym i Pania....choc ,tym razem, na dolnym pokladzie.

Moj humor wyraznie sie poprawil po zabawnej scence :

Ni z tego ni z owego moja siostra wybucha glosnym smiechem.
Przyjrzalam sie jej z uwaga ,szukajac w jej twarzy odpowiedzi co tez ja tak rozsmieszylo ...

-''Z czego sie smiejesz?''-zapytalam.
-''Smieje sie z ..mojej pomylki.Wiesz ...Pisalam do naszej siostry sms-a....Chcesz przeczytac .?!''
-''Daj!''-rzeklam ale juz usmiechalam sie ,zarazona jej smiechem.

Wiadomosc zawierala krotki opis co widzielismy a na koncu siostra pisze :
''Wlasnie teraz wracamy juz z tego seksu.Jak odpoczniemy napisze wiecej''.

Teraz ja ryklam smiechem..i az lzy mi do oczu naplynely(czesto mi sie zdarza plakac ze smiechu).Co sobie wyobrazilam mine najstarszej siostry,ktora miala czytac powyzsze zdanie ,wybuchalam na nowo smiechem.
Kiedy troszke zesmy sie uspokoily,mowie do siostrzyczki:
-''I tys jej to wyslala???''.
-''Na szczescie nie! Zawsze sprawdzam jeszcze raz .Ten glupi slownik..mi takiego psikusa chcial zrobic.''-mowi ona a ja jej na to:
-''Jaka szkoda zes jej tego nie wyslala..Toz to ona juz na jutro rano by w Chorwacji byla...jak my takie ''urozmaicenia'' tu mamy.Na pewno bylaby niepocieszona ,ze nie zdecydowala sie na urlop z nami.''
Siostra mowi:
-''Ty wiesz...chwala Bogu ,ze ja tego sms-a szefowi nie poslalam...''
Po tym zdaniu na nowo zaczelysmy sie zasmiewac i co na nia popatrze wybucham smiechem.
Nie wiem skad wzial mi sie taki humor...Dlugo nie moglam przestac sie smiac.

Kapitan szedl w nasz strone.Sie wystraszylam ,ze tym razem nam sie ''za smiech''oberwie..ale ...zamiast wrzasku Kapitan milym glosem wytlumaczyl mi ,dlaczego przedtem sie wydarl.
Przeprosil ,za ton w jakim to powiedzial ale byl zdenerwowany.

Zaczynaly sie normalnie jakies cuda dziac....Kapitan milutki....ja placzaca ze smiechu..

''Cudow'' ciag dalszy wkrotce...:)


:D
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 10.02.2012 14:27

Wszystko pięknie ładnie , ciekawy opis , trzymający w napięciu .. ale relacja bez zdjęć... to jakoś mało mnie przekonywuje , szaro zbyt szaro..
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 10.02.2012 15:06

Adam.B napisał(a):Wszystko pięknie ładnie , ciekawy opis , trzymający w napięciu .. ale relacja bez zdjęć... to jakoś mało mnie przekonywuje , szaro zbyt szaro..


Przekonywuje ..do czego???
Moglbys uscislic?!

Na samym poczatku napisalam ,ze bedzie to nieco inna relacja...miedzy innymi dlatego ,ze agapi jest komputerowa niedojda ...i ma problemy nawet ze zmniejszeniem zdjecia.
Po mimo ,ze komus wydaje sie to nieprawdopodobne to tak jest!!!

Ktos by musial siasc przy mnie i pokazywac mi co klikac ..jak klikac ...
wtedy moze bym to pojela.

Masz prawo myslec co chcesz ...




:?
Miken77
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 228
Dołączył(a): 08.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Miken77 » 10.02.2012 15:30

Mnie się podoba Twoja relacja :D .pzdr
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 10.02.2012 15:49

agapi napisał(a):
Adam.B napisał(a):Wszystko pięknie ładnie , ciekawy opis , trzymający w napięciu .. ale relacja bez zdjęć... to jakoś mało mnie przekonywuje , szaro zbyt szaro..


Przekonywuje ..do czego???
Moglbys uscislic?!

Na samym poczatku napisalam ,ze bedzie to nieco inna relacja...miedzy innymi dlatego ,ze agapi jest komputerowa niedojda ...i ma problemy nawet ze zmniejszeniem zdjecia.
Po mimo ,ze komus wydaje sie to nieprawdopodobne to tak jest!!!

Ktos by musial siasc przy mnie i pokazywac mi co klikac ..jak klikac ...
wtedy moze bym to pojela.

Masz prawo myslec co chcesz ...


:?


szaro? co to, to nie... widzę i błękit wody, i stateczek, i ludzi, słyszę ich głosy i prawie czuję smak smażonej rybki ;)
Gdybym ja tak potrafiła pisać, nie potrzebowałabym dodawać zdjęć.
jankos31
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 48
Dołączył(a): 13.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) jankos31 » 10.02.2012 17:34

agapi napisał(a):
Adam.B napisał(a):Wszystko pięknie ładnie , ciekawy opis , trzymający w napięciu .. ale relacja bez zdjęć... to jakoś mało mnie przekonywuje , szaro zbyt szaro..


Przekonywuje ..do czego???
Moglbys uscislic?!

Na samym poczatku napisalam ,ze bedzie to nieco inna relacja...miedzy innymi dlatego ,ze agapi jest komputerowa niedojda ...i ma problemy nawet ze zmniejszeniem zdjecia.
Po mimo ,ze komus wydaje sie to nieprawdopodobne to tak jest!!!

Ktos by musial siasc przy mnie i pokazywac mi co klikac ..jak klikac ...
wtedy moze bym to pojela.

Masz prawo myslec co chcesz ...




:?


Fotki fajna sprawa ale w tym wypadku, ich brak mi tak bardzo nie doskwiera, łapie się natomiast na tym, że w każdą wolna chwilę poświęcam Twojej relacji :) - normalnie uzależnienie :wink: Nie wiem co to będzie jak skończysz 8O
heca7
Cromaniak
Posty: 624
Dołączył(a): 03.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) heca7 » 10.02.2012 18:23

Mnie tam nie przeszkadza brak zdjęć 8O Ja nie dziecko, że muszę mieć w książce obrazki :lol:
Jak będą ok. Nie będzie też ok. Ostatecznie prawie wszyscy (oprócz nowicjuszy) w Chorwacji byli i chyba umieją sobie wyobrazić co "poeta miał na myśli". Na pewno większość widziała takie stateczki, prawda :?:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.02.2012 09:34

Wzielam do reki aparat ,ktory smetnie lezal porzucony na laweczce.
Corcia juz najwidoczniej sfotografowala wszystko dookola....ale ja chcialam uchwycic ten kolor morza....
Wiekszosc moich zdjec to wlasciwie tylko ...blekit...:)

Zaczelam wiec od martwej natury.
Potem porobilam zdjecia dzieciom ,siostrze ,szwagrowi,Panu M..i...zatrzymalam sie na mezu..
Nie!Jemu zdjecia nie zrobie!
Za bardzo mnie dzisiaj drazni.
Juz mialam schowac aparat kiedy na horyzoncie pojawil sie Pan Kapitan.
Pomyslalam ,ze jemu chce pstryknac fotke i juz ...juz mialam nacisnac ..kiedy ...uswiadomilam sobie ,ze byl by to chyba ....nietakt.
Nagly impuls skierowal mnie w jego strone.
Nie da sie tego wytlumaczyc .Nie rozumiem do konca czemu i dlaczego....ale zanim pomyslalam ...juz mowilam:

-''Czy moglabym zrobic panu zdjecie?''
-''Miiiii?????? Zdjecie??????''-w wyrazie zdziwienia, brwi Kapitana sie podniosly, a na czole pojawila sie wielka faldka..Zaskoczylam go!
Usmiechnelam sie zaklopotana,bo nie wiedzialam czy powie'' tak'' czy ''nie''...

Po czym cala jego twarz rozjasnil ogromny usmiech.
Wydaje mi sie ,ze nie jeden raz ktos robil mu zdjecie ....ale mysle ,ze tylko ja mam go takiego....zadowolonego.
Zrobilam szybko zdjecie i podziekowawszy,odwrocilam sie .Nagle poczulam ,ze silne ramie oplata mnie mocno.
Boze slodki....cialo mi zesztywnialo momentalnie .
''Co ten Kapitan zwariowal???''-przelecialo przez glowe niby blyskawica.
-''To tobie powinni zrobic zdjecie!''-rubasznie odrzekl i wlecze mnie do kajuty.
Zlapalam sie slupka(nie wiem jak to sie cos ...fachowo nazywa)jedna reka a druga trzymal kapitan.
-''Nie ,ja nie lubie sie fotografowac,nie chceeeeee!!!!!''
-''Co tam nie chce....Taka ladna pani musi sobie zrobic zdjecie i tyle!''-odkrzyknal caly czas sie smiejac.

Nie za bardzo mialam ochote na swoja sesje zdjeciowa...ale Kapitan byl wyjatkowo uparty...Reka puscila slupek ...
Dobra!A co mi tam!
Zdjelam z szyji aparat i podalam go Pati.
Kapitan nalozyl mi na glowe swoja marynarska czapke i ustawil przy sterze .Drugi Kapitan juz nie mial takiej smiejacej miny.
Spodziewalam sie ,ze huknie na nas
''Co to za pomysly!'' ale on mowi:
-''Teraz potrzymaj ster...tylko nas nie wywroc.Patrz na morze.''

Puscil ster i przez chwile w moich rekach byl los wszystkich na pokladzie...:)))


Stanowczo zle sie czulam widzac jak moje dziecko uwiecznia te chwile....ale Kapitanowi '' micha sie cieszyla''....
Po kilku minutach w kajucie zrobilo sie strasznie ciasno...Pati zapytala Kapitana czy tez moze takie zdjecie.
-''Oczywiscie!''-odrzekl.
Czapka marynarska powedrowala teraz na jej glowe.Ja odetchnelam z ulga.Usunelam sie na bok..

Obrazek

Dopiero teraz zauwazylam ,ze pojawil sie moj pan maz i czesc towarzystwa ,z ktorym ''urzedowal''...Pojawila sie tez pani ,ktora wpadla mu w oko...

Teraz przyszla kolej na sesje zdjeciowa innych.Przechodzac kolo mojego Slonca,zatrzymalam na kilka sekund wzrok na jego twarzy.
Zanotowalam ,ze winko zaczelo juz mu troszke ''szumiec''...
On tez popatrzyl na mnie...ale nie bylo to przyjazne spojrzenie.
Jego lekcewazacy wzrok wywolal w moim sercu zamet.
Smutek ,jak na zawolanie ,zaczal sciskac mnie mocniej i mocniej...
Tym razem jednak ,nie mialam zamiaru poddac sie mu bez walki.
Moja duma nie pozwolila mi aby sie z tym pogodzic.

Tak bardzo chcialo mi sie palic....
Wzielam papierosy i zapalniczke...Kapitan chyba pali ,bo czuc od niego zapach nikotyny wiec ....gdzies musi sie dac.
Poszlam zapytac.
-''Przepraszam ...mozna tu gdzies zapalic?''
-''Palisz?''-zapytal zdziwiony,
-''...chodz!''-znowu jego dlon powedrowala na moje ramie...

Nie przeszkadzal mi ta forma kontaktu jednak czulam sie dziwnie i niezrecznie.
Nie wiedzialam co mam o tym sadzic ,bo wygladalo to calkiem naturalnie i ...bez zadnych ''poddtekstow''...ot ..przyjacielski uscisk...
Zreszta nie sadze ,zebym az tak Kapitanowi sie spodobala .
Agapi ...nie jest ani brzydka ani ....ladna...Ot taka nieprzecietna z niej ...''przecietnosc''...I choc nie ma urody powalajacej na kolana...
W zielonych oczach kryje sie jednak tyle ukrytych emocji...ze nadaja im czasem az diaboliczny wyraz ..
W porzednim wcieleniu zapewne Agapi byla czarownnica.....
Zyla sobie gdzies na mokradlach ...z dala od ludzkiego wzroku.
Wsrod swoich ziol...miksturek czula sie lepiej niz posrod ludzi....ktorych nie potrafila zrozumiec...a dla ,ktorych ona byla ''wybrykiem natury''..:)~))))



cdn
ps.

Adam.B- ciagle czekam na ....uscislenie komentarzu...
Ostatnio edytowano 14.06.2012 22:28 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
arabesqa74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 26.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) arabesqa74 » 11.02.2012 11:58

Rozkręcasz się genialnie. Przyłączam się do sugestii, że powinna z tego powstać książka. Po prostu rewelacja! :papa:
kakusia
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 30
Dołączył(a): 05.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) kakusia » 11.02.2012 12:42

Dla mnie też rewelacja. :) Szczerze gratuluję talentu :) Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Croatia-ekstremalnie pokrecony holiday - strona 15
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone