Wieczoru ''sluchawkowego ''ciag dalszy...
Siedzimy sobie,saczymy nasze ...napoje a ja spogladam na te migajace swiatla i se mysle..:
''...a kto powiedzial ,ze jestem za stara na cos takiego?Przeciez tanczyc kazdy moze ...no a ze tam glownie ...mlodziez ze tak powiem....coz..''
Skonczylam swoje male piwko i po troszku zaczynalam sie czuc...bardziej...pewnie:)
Czym sie niby przejmowac?Wakacje mam w koncu tylko raz w roku ,wiec trzeba sie wyszalec aby starczylo na caly rok.
Slonce zaprotestowalo kiedy siegnelam po lyczka z jego szklanki.
-''Nie mieszaj!''-powiedzial co znaczylo ni mniej ni wiecej...''odczep sie od mojego drinka''.
A ja mialam ochote wlasnie sprobowac czegos mocniejszego...Nie wiedzialam tylko ,ze pije whisky z lodem.Az mnie otrzepalo...hmm..
W zasadzie to powinnam ograniczyc sie do tego co juz wypilam ale ...jakos tak z przekory...zamowilam sobie jeszcze winko.
Na drugi dzien bede ''umierac''ale...to dopiero jutro.
Tak wiec wyluzowana jeszcze bardziej zdecydowalam ,ze bawic sie bede!
Nie wiedzialam tylko czy ...sama ...czy tez Kochanie da sie porwac w tany...
))
Nie bylam pijana ,nie mniej jednak...winko wprawilo mnie w lekki nastroj.
W restauracji poza nami prawie nikogo nie bylo.Prawie nikogo ,oprocz jednego stolika, przy ktorym siedzieli chyba Niemcy.Tak mi sie przynajmniej zdawalo...bo grajkowie cos tak rzempolili na ich nute.
-''Sluchajcie ...moze by nam zagrali....cosik?!''-zapytalam.
-''Ciocia a kase masz?!''-spytal szwagier .
Maz popatrzyl na mnie przerazony.
''Ha !-pomyslalam -...kasa...Nie mam ...ale mam karte ...tylko...w kieszeni meza ...Podejrzewalam ,ze za nic w swiecie nie uda mi sie go naklonic aby mi ja dobrowolnie dal ....Sila tez nie ..''
-''Szwagierku...myslisz ,ze karta mozna???''-spytalam z szelmowskim usmiechem.
-''....nie wydaje mi sie! Karta to se mozesz rachunek zaplacic...''-odrzekl.
-''Kochanie....czy my jakies kuneczki mamy?????''-zwrocilam sie milusienko do pana meza.
-''Nie mamy!''-odparl szybko.
-''...acha....Sistrzyczko ...a ty ...masz???''-spytalam .
Oczywiscie....jak latwo sie domyslic-nie miala!Nawet jak miala to i tak by sie nie przyznala..
-''Slonce...zagraliby ci ...''Goralu czy ci nie zal'' zamiast tego niemieckiego folkloru...Nie chcesz???''
Po tym moim zdaniu juz kazdy patrzyl na mnie z przerazeniem ...a mnie tak bardzo to rozsmieszylo ,ze wybuchnelam niekontrolowanym smiechem .Droczylam sie z nimi....a szczegolnie z mezem (wszak on goral....ja to tez ...tylko taki ...nizinny).
Nie mialam kasy i ...nie maialm tez..''gorala''...
A swoja droga ...to nie wiem skad mi sie akurat TO nasunelo na mysl...
)))
Obawiajac sie chyba ,zebym zas z czym nie wyskoczyla ..zaczeli szybciutko sie podnosic z miejsc.
Siostra ze szwagrem zdecydowala sie na spacer...a ja zdecydowalam ,ze ide sie bawic.
Kochanie poszlo ze mna:)))...Pan M. -nie wiem gdzie poszedl...Pewnie do domku....
Wiec wszystko pieknie ....Trzeba bilety kupic...Sie okazuje ,ze maz jednak kuny ma!!!(Klamca jeden!)
....Dostajemy dwie pary sluchawek do reki...i co z tym ....czyms mam niby zrobic???
Nalozylam wiec na uszy...ale nic nie slysze..
''Lo maaatkoo ...czyzbym juz tak sie opila ,ze sluch stracilam ???''-pomyslalam spanikowana.
sciaglam wiec je i trzymam niepewnie w recach.
-''Pomoc w czyms?''-zagaduje pan obok.
-''Tak naprawde ...to ja ...nic nie slysze..''-mowie usmiechajac sie .
-''My tez nie wiedzielismy z poczatku''-mowi .Dopiero teraz zauwazam pania przy jego boku.Witam sie grzecznie.
Okazuje sie ,ze sluchawki maja z boku przycisk.mozna je calkiem wyciszyc badz tez przelaczyc na tzry rodzaje muzyki.
W zaleznosci od rodzaju muzyki pala sie diody:czerona zielona i niebieska.
Ooo...super,mozna sobie zmienic w zaleznosci od gustu i upodoban.
Ucinamy sobie dluzsza pogawedke...Gdzie jestesmy zakwaterowani ...skad jestesmy itp.Oni czesi my polacy....jak ...milo...
)))))
Ale ,ze jego Pani Zona i moj Pan Maz nie za bardzo sie odzywali...to konwersacje trzeba bylo zakonczyc.
Zaczelismy wiec tance.
Moje sluchaweczki co rusz mialy inny kolor...bo kiedy ja chcialam tanczyc chorwackie przeboje ....(w koncu czlowiek w domu tego nie ma)..to moj malzonek chcial disco....
Owszem przez chwile nasze kolorki sie zgraly ale potem zas..:ja chce to ,on tamto..
-''....zaloz buty!!!''-mowi ,probujac przekrzyczec moje sluchawki.
Ochylilam jedno ucho
-''Co mowiles?''-pytam.
-''Zebys zalozyla buty ,bo jeszcze jakies szklo do nogi wbijesz!''
-''A cos sie rozbilo?''-przekrzykuje moja muzyke.
-''..a skad mam niby wiedziec!''-odpowiada.
-''...no to co mowisz o jakims szkle???-pytam i nasuwam sluchawki na uszy.
Pozbylam sie na chwile obuwia ,bo mi bylo niewygodnie.Mialam tylko nadzieje ,ze je pozniej znajde....Gdzies je tam ''cieplam'' na trawe..przy palemce...powinny sie znalezc ...a jak nie ..trudno ...
Jeszcze tylko sobie pomyslalam ,ze stopy bede musiala chyba pol dnia szorowac ale co tam...naturalnie sie spumeksuja przynajmniej...
)))
Wiecie...bardzo fajnie mi sie bawilo.Nie moglam tylko zerkac na inne twarze ...bo widok tych sluchawek z roznymi kolorkami mnie rozsmieszal....i to za bardzo ..
)))
''ze spuszczona glowa..powoli..
wraca Agapi z dyskotekowej swawoli''
))
A wracac musialam powoli ,bo wracalm boso i balam sie zeby gdzies sie ''nie utknac''...a w dodatku ...chyba od tego skakania to se sciegna ponaciagalam.
''Zeby sie nie chcialo okazac ,ze jakis zakwasow na jutro rano dostane...''-zdazylam pomyslec zanim zapadlam w blogi sen ..
cdn