Cro-sprint Svilaja 2010
Moj dida i ja
Usłyszałem kiedyś takie powiedzenie, że urodę odziedzicza się po rodzicach , a charakter po dziadkach.
Nasze Babcie, nasi Dziadkowie.
Kto z nas ma Ich jeszcze ?
Zazwyczaj odchodzą , gdy jesteśmy dziećmi. Zapamiętujemy Ich wtedy jako zamazane wspomnienia, strzępki obrazów dopełnione opowieściami podczas rodzinnych spotkań. Patrzymy na czarno-białe zdjęcia i wyobrażamy sobie jacy byli, co z ich życia przeszło do naszego.
Tak z wolna tworzy się legenda. Na ziarnku prawdy. W tej legendzie się zanurzamy - w czas zazwyczaj dobry, ciepły, bezpieczny .
W czas dzieciństwa.
Moich ciotecznych Braci zaraziłem hrvatską glazbą jakieś dwa lata temu. Powstał pomysł, by wspólnie zobaczyć miejsce, gdzie rodzi się ta muzyka. Długo czekaliśmy na jego zrealizowanie, ale - było warto czekać.
Czterech dorosłych mężczyzn. Cztery rodziny, cztery różne miejsca pracy, dwa miasta w Polsce. Ale wspólny - Dziadek.
I wspólne rozumienie utworów M.P.Thompsona.
Miejsce w Chorwacji - gdzie mogliśmy wspólnie powspominać Dziadka - było tylko jedno.
Preko polja kroz sjećanje ide,
kršan čovik, tvrde brade side.
Pamtim pogled, tu toplinu oka
i svaka riječ je bila mu duboka
Ciepłe spojrzenie ...
Co to znaczy mieć ciepłe spojrzenie ?
Dziadek przeszedł wiele. We wrześniu 1939 walczył z Niemcami, uciekał przed Rosjanami, ukrywał się przez całą okupację; moją Mamę zobaczył dopiero gdy miała 2 lata. Trudno było mu pogodzić się z powojennym losem Polski.
Pracował na kolei. A po przejściu na emeryturę nauczył się piec chleb.
I ludzie ustawiali się w kolejkę po chleb , bo, jak mówili - "dziś piekł Kolejarz " .
Pamiętam Dziadka, jak staje w drzwiach o 7.00 rano i przynosi nam świeży pachnący bochen chleba z przepysznie chrupiącą skórką.
I widzę Jego śmiejące się oczy ...