Jako, że plażowanie to nie to co lubię najbardziej stwierdziliśmy, że sobie pojeździmy po wyspie i zobaczymy co ten Księżyc ma do zaoferowania. Ja, jako że już tam byłem w 2009 r. robiłem za Cejrowskiego - swoją drogą tam go bym na boso wysłał - "przespacerowałby" się boso na Paski Trokut i myślę, że na tym odcinku by się zakończyła jego wspaniała seria z cyklu "Boso przez świat".
Pierwsze dni zleciały nam tradycyjnie, czyli pobudka - Rakija - śniadanie - Ożujsko - powitanie z gospodarzami (czytaj Rakija) - Ożujsko bo w upale pić się chciało jak cholera - plażowanie do 14 bo gorąco - siesta (czytaj Ożujsko - Radlery) - plażowanie part 2 - obiad - Rakija - siesta z gospodarzami (patrz powyżej na powitanie) - tourne po miasteczkach (oczywiście z Radlerem, żeby się nie odwodnić) - kolacja - zaprawka przed ZRCE - i na koniec łubudubu na ZRCE. Jakbym miał tak żyć przez chociażby miesiąc pewnie bym już dzisiaj nie pisał tej relacji... Za gorąco