Jeśli ktoś mnie jeszcze pamięta i lubi ?
Po 3 letniej przerwie postanowiłem wznowić nadawanie.
Jako, że w tym roku jak dobre wiatry poniosą po raz 6 ty wybieramy się do Chorwacji.
Czytając swoje pierwsze relacje postanowiłem dokończyć tę właśnie, oraz spisać dwa kolejne wyjazdy do CRO, tak trochę dla siebie, bo to jednak fajna pamiątka przeczytać sobie po latach i przypomnieć gdzie się było i jakich fajnych ludzi poznało.
Ale do rzeczy, po przyjacielskiej kawce wyruszyliśmy razem ze znajomymi do celu naszej podroży czyli camping SLANICA na Murter.
Ten autocamp niczym nie przypominał campingów z poprzednich lat, gdzie teren był plaski przyjazny. Tutaj natomiast miejsce na namiot i samochód ułożone tarasowo i dosyć ciasno. No ale cóż trzeba spróbować wszystkiego, aby moc ocenić.
Dosyć szybko znaleźliśmy w tym gąszczu parceli dwa wolne miejsca obok siebie. I to nawet blisko zejścia do wody i plaży. Ale trudno nazwać plażą skały, a właściwie poziome skaliste powierzchnie.
W sumie to nawet przyjemne to było jak odpowiednio się ułożyło na karimacie to dało się nawet wygodnie poleżeć. Zaleta tego typu brzegu jest krystalicznie czysta woda od samego początku, nie zmąconą jakimś piaskiem czy żwirkiem unoszącym się w wodzie. Jak to miało się później okazać w innej części tego autocampu.
Po zorganizowaniu obozowiska, a nie było łatwo. To nie była miękka gleba jak Karaba w Pakostane czy Biluś w Kasztel Stari, Podłoże skaliste, tarasy przykryte cienką warstwą gleby. Tutaj przydały się budowlane 12 calowe gwoździe które mieliśmy na wszelki wypadek i ten właśnie nastał. Po trudach rozbicia obozowiska pierwsza kąpiel w Jadranie. Bo przecież po to tutaj przyjechaliśmy.
I kilka zdjęć podwodnych na początek.
Cdn ....