Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Pisak, Brela, BV i znów Brela 2017 str 18

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 01.10.2013 09:06

alechandro napisał(a):W sierpniu zajechałem do Pisaka aby zobaczyć co to za cudo bo nigdy wcześniej tam nie wjeżdżałem...rozczarował mnie tym, że na plaży ludzie ściśnięci jak w Tucepi a to nie moje klimaty...
Zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu Draśnice...ba, w mojej opinii Draśnice miażdżą Pisak... :D


Będąc w Pisaku ani razu nie plażowaliśmy na miejskiej plaży. Mieliśmy pod Villą Pisak zatoczkę dzieloną z lokatorami App. Djerek (o ile dobrze pamiętam) - czyli od 0 do kilkunastu osób. I żadne Drasnice tego nie pobiją ;-) ( miażdżeniu nie mówiąc).
Marek73
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 234
Dołączył(a): 28.11.2008
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marek73 » 01.10.2013 09:22

W życiu nie byłem w Pisaku, chociaż będę :D , ale już się nauczyłem nie wyciągać wniosków z pierwszego wrażenia "przejazdowego". Gdy pierwszy raz zajechałem do Rogoźnicy to też wydała mi się tłoczna, bezpłciowa i zapchana łódkami. A jednak znalazłem tam swoje zaciszne miejsce do którego wracałem jeszcze przez dwa kolejne lata.
Trzeba pojechać, pobyć i samemu się przekonać :hut:
Użytkownik usunięty
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 01.10.2013 09:41

DeKa napisał(a):86.
Obrazek


98.
Obrazek



TE ZDJĘCIA PO PROSTU WYJĘŁY MNIE Z BUTÓW

WIELKI SZACUN
Użytkownik usunięty
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 01.10.2013 09:50

mama_Kapiszonka napisał(a): I żadne Drasnice tego nie pobiją ;-)

Spędziłem w Pisaku 3 godziny ale jak wspomniałem - nie powalił mnie...Draśnice sprawiają wrażenie miasteczka sennego, w sezonie na plażach tłumów nie było i dlatego jakoś bardziej mnie się akurat tam podobało...może na wyrost porównałem Pisak do Tucepi bo w tym pojedynku górą jest Pisak ale jakoś niezbyt tam się czułem...czasami jest tak, że po godzinnym pobycie w jakimś miejscu, mogę powiedzieć, że tutaj mógłbym spędzić urlop i takim miejscem są Draśnice...
Podobnie z Zigvogoste...Porat zniechęcił mnie od razu ale Mala Duba oczarowała mnie :)
Niedaleko Malej Duby znajduje się Zaostrog - tam również mógłbym któregos lata spędzić urlop :wink:
DeKa
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 74
Dołączył(a): 05.08.2013
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) DeKa » 01.10.2013 21:36

alechandro napisał(a):rozczarował mnie tym, że na plaży ludzie ściśnięci


Szkoda, tak trafiłeś. Nam się udało.

ma77, a cały czas mówią, nie rób zdjęć pod światło :wink:

Kolejny piękny poranek. Oooo, mógłbym tak chyba codziennie. Ok, atrakcji mieliśmy kilka. Cały czas pamiętam o Breli ale jakoś się nie możemy do niej wybrać. Czas chyba coraz bardziej przyspiesza. Albo doba jakaś krótsza tutaj?
W pierwszych trzech dniach cieszyłem się wakacjami. W dwóch kolejnych również ale daleko, daleko na horyzoncie majaczyło widmo powrotu. A sio! Jeszcze nie. Kolejne dni... też się cieszyłem wakacjami a jakże ale coraz częściej spoglądałem na kalendarz.
Co dzisiaj robimy? Jak na razie na spokojnie. Mieliśmy już Omis, nieplanowany rejs. No i byłbym zapomniał. Nie zobaczyłem jeszcze wszystkich zakątków Pisaka. Fakt, mała miejscowość ale kilka zakamarków w niej jest. No to trzeba go pooglądać, pojechać do Breli i coś zaczęliśmy wspominać o Splicie.
Pisak ma kolejną zaletę. Jest to doskonała baza wypadowa. Leży prawie dokładnie pomiędzy Makarską a Omisem. Wychodzi tu i tam po 20km. Po drodze jest wymieniana właśnie Brela, Baska Voda. Można podjechać do Św. Juri. A w drugą stronę coś koło 50 km jest właśnie Split.

Jak na razie nigdzie nie jedziemy. Idziemy na plażę i korzystamy ile się da. Znowu lody, burek (pisałem już, że pyszny? :wink: ) i Ożujsko. Pływamy na materacu, skaczemy do wody, rzucamy piłką, niektórzy snurkują.
Podpowiedź dla młodych rodziców. Kuba ma dwa lata i jeszcze staramy się go lulać w południe. Nam udało się kilka razy ululać go na materacu. Kładł się na nim po prostu, ja stałem w wodzie i go pilnowałem a fale robiły swoje. Delikatne bujanie usypiało go w kilka chwil. Chyba kupię łóżko wodne do domu :wink:

166. Tata się popisuje ale zawstydziłby niejednego młodego :wink:
Obrazek

167.
Obrazek

168.
Obrazek

169.
Obrazek

Po plażowaniu na obiadek i znowu lenistwo. Dość późnym popołudniem wybraliśmy się z żoną i dziećmi porobić trochę zdjęć. Poszliśmy drogą w górę w kierunku z którego przyjechaliśmy. Jest tam takie fajne miejsce nie zasłonięte drzewami z którego ładnie wszystko widać.
Doszliśmy tam ale akurat słońce było w takim położeniu, że odbijało się od wody właśnie w naszym kierunku. Żadne zdjęcie by mi nie wyszło tak jakbym chciał. No nic, spacerek przynajmniej mamy. Wracamy na dół. Zobaczyłem z boku drogi schody. Te akurat były niczyje, takie dla wszystkich. Pełniły podwójną rolę. Schodów i kanału spływowego dla deszczówki. Widocznie gleba i teren nie przyjmują zbyt dużo wody podczas opadów więc siłą rzeczy gdzieś musi spływać. Chorwaci radzą sobie w ten właśnie sposób tworząc korytarz i kanały spływowe. Żeby sobie ułatwić, radzą sobie też w ten sposób, że wykorzystują normalne ścieżki betonowe czy kamienne modyfikując je jedynie w kilku miejscach betonem i tworzą nowe drogi spływu wody.
Zaczęliśmy więc schodzić tymi "burzowymi" schodami. Cykady towarzyszą nam cały czas. Dużo głośniejsze niż nasze świerszcze ale przyjemne dla ucha.
No więc słuchamy cykad i podziwiamy roślinność.
- o patrz figowiec
- a tutaj chyba orzech
- no włoski, taki jak u nas
- tutaj znowu figowiec, te figi jeszcze nie dojrzały

Kubę trzymałem na rękach i cały czas głowa mi na boki latała od podziwiania flory. Parę schodków zostało. Przy schodach rosło o jedno drzewo figowe za dużo. Dlaczego za dużo? Bo na nie się właśnie zapatrzałem zamiast pod nogi. Myślałem, że koniec schodów ale nie, został jeden schodek. Aaaaaaaaaaałłłł! Jaki ból! Źle stanąłem. Nie przewróciłem się na szczęście i nic się Kubie nie stało. Mnie za to tak.
Usiadłem na schodzie, rzut oka na stopę. Patrzę, płat skóry wisi, paznokieć tak lekko podniesiony. Ok To się zagoi, plasterek i po sprawie ale dlaczego tak boli. Kurde. Chyba go mocno strzaskałem, wybiłem?
Nie widziałem co się ze stopą działo podczas zdarzenia ale chyba było tak, że stopa szukała już oparcia ale trafiła w powietrze i zacząłem na nią spadać. Sandał i palec się podwinął do wewnątrz stopy i z całym impetem stanąłem na nim. 100 kg zrobiło swoje i teraz boli.
Żona zatroskana ale również zła w momencie się zrobiła. Ależ ze mnie ślimok. Myśli pińcet na raz. Czy to poważne? Co teraz, do lekarza jechać? A jak mi noga odpadnie? :wink:
Chwilę posiedziałem, najgorszy ból przeszedł. Zły na siebie kuśtykam do domu. Trzeba ranę oczyścić i opatrzyć. Wracamy i zamknięte. Hmm.

Reszta grupy poszła w tym czasie na lody i zabrali klucz ze sobą. Na szczęście Pani Irena była u siebie i nam otworzyła. Ranę lepiej przemyć ale wody utlenionej nie ma. Rakija. Tak nada się. Pani Irena przyniosła. Chciałem wypić no ale noga ważniejsza.
Opatrunek założony. W międzyczasie wróciła reszta. Mama przyniosła lód i obłożyłem nią nagę. BOOLI.
Wieczór mam z głowy ale jutro będzie lepiej. Mama moja mówi, że bardzo możliwe, że złamanie. Jakie złamanie? Tam są tak małe kości, że nie mają się jak złamać. Chociaż wszystko możliwe. Jak miałem naście lat to złamałem kość grochowatą. Jest wielkości ziarna fasoli a znajduje się w dłoni. Więc da się. Ale nieee, nie mogłem jej połamać, nie na wakacjach.
Decyzja, nie jadę do lekarza. Jak będzie długo bolało to w Polsce pójdę. Przeżyję.
Jaki ja byłem wściekły na siebie! GRRRRR! Wściekły, smutny, przybity i zrezygnowany. Nie wiem czy to dobre porównanie ale czułem się chyba tak jakbym trafił szóstkę w totka i w ten dzień akurat kuponu nie wysłał.
Czarna rozpacz.

I teraz uprzedzę fakty.
Po powrocie do Polski poszedłem do lekarza. Pani doktor powiedziała, że na wszelki wypadek zrobimy RTG.
Opis zdjęcia:
Złamanie podstawy paliczka palucha prawego bez przemieszczenia. To mam pamiątkę!

170.
Obrazek

Skąd moja mama wiedziała, że złamany? No i sam również czułem (bez diagnozy lekarza), że złamanie chociaż nie dopuszczałem tej myśli.
Wiedzieliśmy bo byłem już kilka razy połamany. Inne rany też miałem, jak każdy. Skaleczenia, rozcięcia i lejąca się krew na mnie wrażenia nie robią. Jednak, mój organizm zawsze na złamanie reaguje tak samo. Nawet jak nie wiem, że coś mam złamane.
Robi mi się słabo, trochę niedobrze i jestem bardzo blady. Teraz też tak było i dlatego moja mama podsumowała, że coś złamałem.
Po zawodach, po wakacjach. GRRRRRRRRRRRRRRRR! Myślałem, że pech już nie wróci ale ma chyba właściwości bumerangu.
No nic. Boli. Dzień dobiegł końca.

Wstaję rano z bólem oczywiście ale tabletki i maść robią swoje. Nie jest tragicznie. Palec wyglądał trochę inaczej niż zwykle. Otwarta rana na czubku, podniesiony trochę paznokieć a sam palec cały spuchnięty i w kolorze śliwki węgierki. Będę mógł chodzić? (no i rzecz niebywała, nie mam zdjęcia)
Zmiana opatrunku i próba. Noga do sandała i kuśtykam. Powoli ale da się. Nic więcej nie wymyślę. Humor jednak za bardzo mi się nie poprawił.
Śniadanie mistrzów jak co rano i idziemy na plażę.
Ja ciągnę się na końcu stawki. Mijam po drodze naszych gospodarzy.
-jak noga?
-boli, z morza dzisiaj nici
-eee może się kąpać, słona woda dobrze zrobi, zobaczysz, kąp się kąp
-nie, nie dzisiaj

Myślę sobie, chyba nie wiedzą co mówią. Dostał wam się kiedyś do rany kwaśny sok albo sól? No właśnie. Dziękuję, postoję.
No więc smażymy się. Ja nudzę się strasznie, uziemiony. Książki nie miałem bo pomyślałem, że nie będzie czasu czytać więc została w Polsce. A tylko na to wtedy miałem ochotę.

171. Nawet to nie pomagało.
Obrazek

Połowa dnia jakoś zleciała. Po obiedzie coś by trzeba porobić. Ale co?
A może jedziemy do Splitu?
-dasz radę z tą nogą
-zobaczymy, poprowadzę
-a jak będzie bolało?
-jak nie spróbuję to się nie dowiem, najwyżej się zamienimy

No i wpakowaliśmy się z żoną, bratem i jego dziewczyną do laguny i pojechaliśmy. Prowadziłem całą drogę.
Split to spore miasto ale dojechaliśmy do portu i szukamy parkingu. Ile tu ludzi. Na pierwszym parkingu żadnego wolnego miejsca ale kawałek dalej przy drodze jest wolne miejsce. Parkomat opłacony. Idziemy na starówkę.
Powoli ale cały czas do przodu. Przechodzimy obok portu. Ten w Makarskiej wcześniej spory mi się wydawał do czasu. Ależ tutaj ogromne statki i jakie to wielkie wszystko.

171. Tutaj nie widać jaki jest duży ale jeżeli coś to komuś mówi to ma on 53 000 ton wyporności, 9 pokładów i zabiera 1680 osób na pokład.
Obrazek

172.
Obrazek

173.
Obrazek

174.
Obrazek

175.
Obrazek

176.
Obrazek

177.
Obrazek

Przy drodze pojawiają się pierwsze stragany. Taki jarmark po prostu. To mi się nie podoba ale czemu się tu dziwić?
Stare mury i ruiny zaczynają się dość szybko. Takie piękne mury a tu znowu jarmark.

178.
Obrazek

179.
Obrazek

180.
Obrazek

Wchodzimy w uliczki. Znowu piękna zabudowa wąskie uliczki. Ale w odróżnieniu do Omisa tutaj uliczki łączą wiele placów i placyków a przy nich mnóstwo zabytków. Jakieś wieże, kościół, statuetki. No bardzo dużo tego. Znalazłem darmową gazetę z planem starówki i zaznaczonymi punktami takimi jak galerie, muzea, kościoły. Ło je! Ileż tego tutaj jest? Coś jak Kraków. Co dwa kroki coś do zobaczenia. No ale cóż. Nie było tak jak powinno być. Nie wiedzieliśmy gdzie iść, co oglądać? Ludzi pełno a to mnie na prawdę zniechęca no i mieliśmy kulawego w grupie czyli mnie.
Byliśmy krótko i mało zobaczyłem ale to co zobaczyłem podobało mi się. Przy jednym z placów było zejście do.. No właśnie. Były to albo jakieś podziemia albo stare łaźnie albo system ściekowy odrestaurowany i przystosowany do zwiedzania. I mogę to porównać znowu do Krakowa, mianowicie do sukiennic. Specyficzne miejsce, ładne i z mnóstwem stoisk z pamiątkami. Brat odwiedził za to wysoooką wieżę z której rozpościerał się piękny widok na cały Split.

181.
Obrazek

182.
Obrazek

183.
Obrazek

184.
Obrazek

185.
Obrazek

186.
Obrazek

187.
Obrazek

188.
Obrazek

189.
Obrazek

190.
Obrazek

191.
Obrazek

192.
Obrazek

193.
Obrazek

194.
Obrazek

195.
Obrazek

196.
Obrazek

197.
Obrazek

198.
Obrazek

199.
Obrazek

200. To jest nawet ciekawe. Obok portu znajduje się cała makieta starówki Splitu odlana chyba w Brązie.
Obrazek


Ból w nodze ani nie zelżał ani na szczęście nie wzrastał. Uff.
Po drodze kupiłem coś do jedzenia. Placek ciasta, coś pomiędzy naleśnikiem a tortillą z kurczakiem i warzywami zwinięty w rulon. Pycha. Lody też były pycha.
Tyle zwiedzania. Wracamy. Po drodze podjechaliśmy do Konzuma, który wcześniej upatrzyłem. Zamówienia z Polski były, więc trzeba było kupić. Tutaj był duży Konzum. Taki jak Carrefour czy inny Auchan. Normalny market i normalne zakupy.

Wieczorem Szef zaprasza tatę, brata i mnie na szklaneczkę wina. Potem dołączają również Panie. Rozmawiamy na różne tematy:
Pytamy między innymi jak u nich wygląda zima. Kilka stopni na plusie a w domu małym elektrycznym piecykiem dogrzewają. Śnieg bardzo rzadko ale kilka lat temu była taka zima, że śniegu spadło 2m. Anomalia taka.
Szef się śmiał, że produkuje wodę a pije wino. Pracuje w wodociągach w Splicie.
Tematu wojny nie poruszaliśmy za bardzo. Stracił na wojnie Brata, który był generałem armii. Poza tym wspomnienia wojny ciągle są w nich żywe i Szefowi szkliły się oczy gdy o tym wspominał.
Pytaliśmy też co robią w zimę jak turystów nie ma? Jak to co? Wino i rakiję :P
Nudno tam chyba troszkę w zimę mają bo na stałe zameldowanych jest 160 osób. Gdy jest sezon to turystów jest nawet 4 tysiące (gdzie oni się mieszczą?).
Pośmialiśmy się, popili i pojedliśmy (rogalikami z serem nas Pani Irena poczęstowała, suche troszkę ale dobre). I spać. Kolejny dzień zleciał. Boli.
greg1595
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 293
Dołączył(a): 02.10.2009
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) greg1595 » 02.10.2013 06:36

Oj Dawidzie, biedaku, no pech to Wam faktycznie towarzyszył. :roll:

Jak noga teraz, już dobrze?

Mam nadzieje, że to już koniec Waszego pecha na tych wczasach

:papa:
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 02.10.2013 07:30

Jak na turystę ze złamaniem palca u nogi to... sporo zwiedziliście w samym Splicie. Palcowi i jego właścicielowi szczerze współczuję. Ale relacja zdobiona takimi cudeńkami, że liczę na więcej ;-)

alechandro, ja z kolei po kilkugodzinnym pobycie w Zigvogoste dziwiłam się wszystkim tam wypoczywającym.... Tak to jest z pierwszym nie zawsze trafionym wrażeniem ;-)
Użytkownik usunięty
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 02.10.2013 10:21

mama_Kapiszonka napisał(a):po kilkugodzinnym pobycie w Zigvogoste dziwiłam się wszystkim tam wypoczywającym.... Tak to jest z pierwszym nie zawsze trafionym wrażeniem ;-)

Ale chodzi Ci chyba o Zivogoste Porat...tam nieciekawie i smród od hoteli...Mala Duba to już zupełnie co innego...jeden mały sklepik, knajpka i ogólna cisza i spokój...
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 02.10.2013 10:26

alechandro napisał(a):Ale chodzi Ci chyba o Zivogoste Porat...tam nieciekawie i smród od hoteli...Mala Duba to już zupełnie co innego...jeden mały sklepik, knajpka i ogólna cisza i spokój...


Nie wiem czy nie Blato...tam, gdzie Plumek i Suza prowadziły apartamenty i knajpkę.
Marek73
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 234
Dołączył(a): 28.11.2008
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marek73 » 02.10.2013 10:45

Zauważyłeś Dawidzie, żeby ktoś z Twoich znajomych zrobił sobie krzywdę będąc "w stanie wskazującym". Wyciągnij wnioski na przyszłość :D
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 02.10.2013 21:15

Z przyjemnością przeczytałem "w jednym sznurku" Twoją relację i pooglądałem zdjęcia 8)
Muszę przyznać , że przygód mieliście sporo - nie wszystkie były miłe , ale dzięki nim nie zapomnicie tych wakacji :wink:

Czekam na ciąg dalszy


Pozdrawiam
Piotr
madzia828
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 185
Dołączył(a): 02.04.2012
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) madzia828 » 03.10.2013 08:32

atrakcji mieliście co nie miara :mrgreen: będzie co wspominać. Mój mąż parę lat temu przywiózł sobie pamiątkę z wakacji- szyty łuk brwiowy, płynęliśmy na pontonach za motorówka "nasz kapitan" takie bączki kręcił że mąż wypadł z pontonu i uderzył się kolanem w łuk brwiowy i było po zabawie :evil: bliznę ma do dziś :mrgreen:
DeKa
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 74
Dołączył(a): 05.08.2013
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) DeKa » 03.10.2013 10:17

Marek73 napisał(a):Zauważyłeś Dawidzie, żeby ktoś z Twoich znajomych zrobił sobie krzywdę będąc "w stanie wskazującym".


No tak, jak nie będę pił to się połamię a jak będę pił to wątroba do przeszczepu. I tak źle i tak nie dobrze :wink:

mama_Kapiszonka napisał(a):ze złamaniem palca u nogi to... sporo zwiedziliście w samym Splicie


Chodziłem prawie normalnie stawiając stopę na zewnętrznej stronie więc palec się nie zginał i było ok.
Ale Splitu to chyba nawet 1/5 nie zobaczyliśmy a to co zobaczyliśmy to przelotnie.

mama_Kapiszonka napisał(a):liczę na więcej


200 zdjęć już jest a Wam ciągle mało :wink:

greg1595 napisał(a):Jak noga teraz, już dobrze?


Dziękuję. Już dużo lepiej. W ogóle szybko zaczęła się goić, szybko fioletowy kolor zszedł. Bolało później jeszcze i nawet teraz jak w coś kopnę czy zahaczę nogą to coś tam czuję ale jest dobrze.

Relacja już dotarła do mety ale kilka zdjęć jeszcze będzie.
Co nam zostało? Sobota, niedziela i w poniedziałek wyjazd.
No i trzeba korzystać. Plażujemy. Opaleni jesteśmy już tak, że mahoń biały się przy nas wydaje :wink: . Chorwaci mówili, że tata jak arab wygląda. Od burka to już mi brzuch urósł a piwa też za dużo już nie mogę. Z resztą, wbrew pozorom wcale dużo go nie wypiłem. Ja piwo piję i smakuję a nie żłopię.
No i tak już czas leciał do końca. Prawie. Może gdybym miał sprawniejszą nogę to zaatakowałbym Sw. Jure, oczywiście samochodem ale jakoś tak pomyślałem, że może będzie na następne wakacje?

Sobota spokojna. Śniadanie mistrzów. No prawie. Mielonki się nam już skończyły. Plażowanie, burek, lody piwo, obiad i leniuchowanie. Dostaliśmy od Pani Ireny jakieś ciasto. Z owocami, bardzo dobre.


Jeszcze kilka zdjęć z Pisaka z rana i wieczora.

201. Wschód słońca.
Obrazek

202.
Obrazek

203.
Obrazek

204.
Obrazek

Niedziela też spokojna. Śniadanie, plażowanie, burek, lody piwo obiad i leniuchowanie. Wieczorem troszkę alkoholu i tym razem przyszedł do nas Szef. Bardzo miło się z nim siedziało. Pisak już spał a my rozmawialiśmy, piliśmy wino i śmialiśmy się głośno.

W niedzielę też jeszze wybraliśmy się na zachód słońca. Gdy tak podziwialiśmy to od strony słońca właśnie płynął statek. Już z daleka było słychać z niego muzykę. Poczekaliśmy aż podpłynie bliżej. Ależ tam była zabawa. Normalnie pływająca dyskotek. Fajna sprawa.

205.
Obrazek

206. Statek dyskoteka.
Obrazek

207.
Obrazek

Poniedziałek... Nieee. Ja nie chcę do domu.
I coś dziwnego. Lekkie pogorszenie pogody. Znak jakiś, Chorwacja mówi papa?
Ale nie ma tego złego...
Wyjeżdżamy dopiero wieczorem więc trochę czasu zostało. Żona, mój tata i ja postanowiliśmy odwiedzić Brelę. W końcu.Tyle o niej czytałem i oglądałem. Pojechaliśmy po śniadaniu. Bliziutko było. Do Breli prowadzi dość stroma, trochę kręta droga a sama miejscowość wita nas parkingiem za 80 kun. Chyba ktoś im 0 dopisał. Nie poważni. Jedziemy dalej, może gdzieś zaparkujemy?
No i to o czym wcześniej pisałem. Jedyna rzecz w Chorwacji, która mi się nie podoba. Ciasno, ciasno, ciasno. No nie ma gdzie zaparkować!
Cofnęliśmy się jeszcze przed parking i udało się znaleźć kawałeczek pobocza. Przeszliśmy kawałek i zaczęliśmy podziwiać. Jedną z pierwszych rzeczy które podziwialiśmy to kościółek.

208.
Obrazek

209.
Obrazek

Kierowaliśmy się powoli w stronę plaży. Myślałem, że Brela jest dużo mniejsza. Ładna fakt ale ciasna i duża. A jak jest duża to jest dużo ludzi.

210.
Obrazek

Doszliśmy do deptaka. Spacerujemy więc i przy okazji szukamy "kamyczka".
Całkiem coś innego niż w Pisaku. W pisaku, ścieżką z domu lub z ulicy dochodzimy od razu do plaży. Tutaj mamy dłuuugi deptak. A przy deptaku z jednej strony często, gęsto jakieś knajpki a z drugiej od razu plaża. Można kupić piwko czy kawusie i hyc na ręcznik, czy leżak albo wypić przy stoliku i mieć piękny widok. Wieczorem to pewnie też tutaj się dzieje sporo. Nie wiem ale takie odniosłem wrażenie.

Deptak i plaże (bo to nie jest jedna długa, tylko podzielona na mniejsze) mają to do siebie, że co jakiś czas się zmieniają. Tzn wyglądają inaczej. Raz idziemy szerokim płaskim deptakiem, po jednej stronie knajpki, sklepy lub stragany a po drugiej szeroka plaża. Kawałek dalej, deptak się zwęża a w miejsce plaży pojawiają się głazy i kamienie. Jest plac zabaw dla dzieci. Wzdłuż deptaka, sporo ławeczek. Dalej jeszcze w miejscu knajpek pojawiają się rosnące nieraz nawet poziomo drzewa. Wszystko jest takie, ładne, czyste dopieszczone. Jest co podziwiać. Tylko ci ludzie. Było dość wcześnie w poniedziałek już po sezonie i nie było słońca. Mimo tego już było sporo ludzi. Nie wyobrażam sobie co się tam dzieje w sezonie.
Moja żona była zachwycona i chce tym razem jechać do Breli ale ja nie bardzo.

211.
Obrazek

212.
Obrazek

213.
Obrazek

214.
Obrazek

215.
Obrazek

216.
Obrazek

217.
Obrazek

218. Żona w pełnej krasie.
Obrazek

No i doszliśmy do kamyczka. Kilka zdjęć i wracamy.

218.
Obrazek

Na straganach szukam jakiegoś "robionego" wina czy innego proska. Coś tam jest ale nie o to mi chodzi. Jeszcze szybko coś przegryźć i wypić, małe zakupy i wracamy.

219. Ja niestety prowadziłem i nie mogłem.
Obrazek

Zanim jednak wrócimy do Pisaka to chcę odwiedzić sobie jedno jeszcze miejsce. Gdy przejeżdżaliśmy przez Górną Brelę w drodze do Pisaka to zakodowałem sobie tabliczki przy domach z napisami vino, prosek i rakija. Więc postanowiłem tam pojechać. Podjechaliśmy do pierwszego lepszego domu i starszy Pan z wielką chęcią pokazał co może nam zaoferować. Dał oczywiście spróbować. Ja się uparłem na prosek. Miał ostatni litr. Skosztowałem i mmmmmmmmmm. Jakie to dooobre. Takiego czegoś jeszcze nie piłem. Dlaczego ma tylko jeden litr? Dużo taniej niż gdziekolwiek indziej. Skosztowaliśmy jeszcze likieru wiśniowego. No rewelacja. Też wzięliśmy. Więcej nie próbujemy bo stracilibyśmy resztę pieniędzy. Wracamy do Pisaka. Ostatnia kąpiel w Jadranie musi być.
No i cóż. Pakowanie. Żeby niczego nie zapomnieć. Kilka razy sprawdzaliśmy w szafkach, pod łóżkami itd. Ok wszystko spakowane a i tak mama zostawiła swój ulubiony nóż. Ale to przeze mnie i tatę. Będzie po co wrócić :wink:
U Pani Ireny kupiliśmy sporo rakiji a tata od Szefa dostał w prezencie litr śliwowicy. Chciałem jeszcze od Pani Ireny wycyganić kufel dla szwagra bo zbiera. Poszedłem zapłacić za uszkodzoną miskę (Kuba ją kamieniem unicestwił) i za kufel.
-ja kuny za miskę i kufel chciałem dać
-ne ma problema, darmo możecie zabrać,

Pani Irena często z resztą lubiła mówić "ne ma problema".
Późnym popołudniem poszliśmy jeszcze na ostatni spacer i lody. Kupiłem też dwa burki na drogę. Mniam.
Morze było wzburzone. Fajnie się w takim kąpać.

220.
Obrazek

221.
Obrazek

222.
Obrazek

223.
Obrazek

224.
Obrazek

No i miałem sobie takie zdjęcie zrobić gdzieś wcześniej. W Splicie, Omisu oczywiście wcześniej zapomniałem. Ale teraz mam. Zdjęcie z siatką z biedronki musi być więc pstryk na szybko :wink:

225.
Obrazek

Wszystko spakowane, dom posprzątany i przychodzi pora pożegnania. Ściskamy się z Panią Ireną oddajemy klucz i pakujemy do renówek. Jest koło godziny 18:30. Ruszamy do Polski.

226.
Obrazek

Trochę jazdy górskimi drogami.
221.
Obrazek

222.
Obrazek

223. To postawili nad wielkim wąwozem a na dnie wąwozu elektrownia.
Obrazek

224.
Obrazek

Wbijamy się na autostradę i jedziemy szybciutko. Połykamy jeden kilometr za drugim. Dosyć szybko robi się ciemno. Widzimy ostatni piękny zachód słońca.

225.
Obrazek

Gdy już jest prawie ciemno dojeżdżamy do gór nad którymi wiszą ciężkie chmury. Będzie lało czy nie? Przejeżdżamy kilka tuneli no i masz... leje jak z cebra. Jakiś czas jechaliśmy w deszczu ale później znowu było sucho. Dalej połykamy jeden kilometr za drugim. Normalne postoje i tankowanie. Żadnych problemów z samochodami. Nie jedziemy odwiedzić Pana, któremu pół stacji wyłączyłem :wink:
Wjeżdżamy do Węgier. Szkoda, że znowu nocna jazda bo znowu nic nie zobaczę. Węgry przejeżdżamy szybko. Słowacja. Tutaj jechało się najgorzej. Nie dość, że ciemno to jeszcze wjechaliśmy w bardzo gęstą mgłę. Oj długo się w tej mgle męczyliśmy.
Jest już jasno. Chyba w Cadcy zatrzymujemy się przy Tesco. Toaleta i przy okazji zakupy. Kupuję lentilky, piwo i warkocze serowe bo u nich lepsze i tańsze niż u nas (rewelacyjna przekąska). I kofola! Taka cola tylko jakby z anyżkowym posmakiem. Znacie? Podobne bardzo do tego jest Dr Pepper. Ostatnio w biedronce można było dostać.

226.
Obrazek

Jedziemy dalej ale już nie tak szybko. Teren zabudowany, nieraz jakiś mały zator. Ale dalej połykamy jeden kilometr za drugim.
Jadąc zastanawialiśmy się jaka u nas będzie pogoda.
Gdy wjechaliśmy do Polski przywitało nas słoneczko. Później znowu pojawiły się mgły i chmurki. Potem znowu słoneczko no i znowu chmurki, które już tak ciągnęły się do samych Katowic. Już tak blisko domu a tu jeszcze mały korek i światła i znowu coś, ech.
No i w końcu dojechaliśmy! Cali i zdrowi bez żadnych niemiłych niespodzianek po drodze. Na dworze 13 stopni :? Było chyba przed 10tą rano. Więc droga powrotna trwała około 15 godzin.
Co dzisiaj na obiad? Dawno już nie jadłem rosołu. Taaak. Wróciliśmy do Polski :D

Tak doszliśmy do końca mojej relacji.
Teraz jeszcze przyszedł czas na podsumowanie i jak mawiał jeden z moich nauczycieli w szkole średniej "wyciągnijcie teraz wnioski"(a jednak coś ze szkoły wyniosłem :wink: ).

Teraz mogę napisać, że moje pierwsze wakacje w Chorwacji były WSPANIAŁE.
O kłopotach w drodze do... nie myśleliśmy w ogóle, złamany palec też przeżyłem. Cieszyliśmy się po prostu wakacjami.
Nastawiałem się na plażowanie i siedzenie w jednym miejscu. Takie spokojne ekonomiczne wakacje. A było lepiej niż się mogłem spodziewać.
Mieliśmy czyściutką morską wodę (ta w kranie też była czysta), wspaniałą pogodę. Nasi gospodarze byli wspaniali. Pozwiedzaliśmy nie tylko Pisak. Płynęliśmy statkiem. Co nieco skosztowaliśmy. Nie było między nami awantur i żadnej zwady. Robiliśmy co chcieliśmy. Cud miód i orzeszki.
A ile wakacje nas kosztowały? Nie potrafię policzyć co do złotówki i nawet mi się nie chce ale za moją czwórkę, za nocleg, paliwo, winiety, i przyjemności nie zapłaciliśmy więcej niż 4000-4200 zł. Może nawet mniej.

Wnioski:
W tak długą trasę warto wybrać się sprawnym samochodem. W razie złych sytuacji nie poddawać się.
Warto patrzeć pod nogi schodząc po schodach.
Warto znaleźć gospodarza, który sprzedaje dobry prosek już na początku wakacji. Trzeba jednak wtedy zabrać ze sobą więcej pieniędzy.
Warto zaplanować sobie jakieś atrakcje. Najlepiej poczytać sobie troszkę historii o miejscu, które chcemy zobaczyć, poszukać ciekawostek. Mnie tego brakowało w Splicie (szczególnie tu bo to bardzo bogate historycznie i kulturowo miasto) i Omisu.
Trzeba też robić dużo więcej zdjęć. Wszystkiemu i wszystkim.

Jeszcze parę zdjęć, no i tyle.

227.
Obrazek

228.
Obrazek

229.
Obrazek

230.
Obrazek

231.
Obrazek

232.
Obrazek

233.
Obrazek

234. Panorama po kliknięciu większa.
Obrazek

Dlaczego w ogóle napisałem tę relację? Między innymi dlatego, żeby podziękować za to, że wasze wpisy, porady i relacje bardzo pomogły mi zorganizować nasze wakacje. Więc dziękuję i mam nadzieję, że miło Wam się czytało i oglądało i może komuś jeszcze też przyda się ta relacja.
A teraz śmigam oglądać dalej Wasze relacje. Coś trzeba wybrać na przyszły rok :D
Pozdrav :D
Ostatnio edytowano 04.10.2013 18:03 przez DeKa, łącznie edytowano 1 raz
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 03.10.2013 10:59

DeKa napisał(a):200 zdjęć już jest a Wam ciągle mało :wink:


Mało. I co udowodnię kilka linijek niżej - nie tylko nam ;-)

DeKa napisał(a):Plażowanie, burek, lody piwo, obiad i leniuchowanie.

i
DeKa napisał(a):Śniadanie, plażowanie, burek, lody piwo obiad i leniuchowanie.



Podziwiam. Dla mnie porcja burka na wyjazd to max. Pyszne, ale tak napychające, tłuste, kaloryczne....


DeKa napisał(a):Zanim jednak wrócimy do Pisaka to chcę odwiedzić sobie jedno jeszcze miejsce. Gdy przejeżdżaliśmy przez Górną Brelę w drodze do Pisaka to zakodowałem sobie tabliczki przy domach z napisami vino, prosek i rakija. Więc postanowiłem tam pojechać.


Najlepszy prosek i gruskovac kupiliśmy na trasie wyjazdowej z Pisaka do autostrady (w okolicach wodospadów Gubavica). Nigdy nie trafiliśmy na porównywalnym choćby smak, aromat...

DeKa napisał(a):No i miałem sobie takie zdjęcie zrobić gdzieś wcześniej. W Splicie, Omisu oczywiście wcześniej zapomniałem. Ale teraz mam. Zdjęcie z siatką z biedronki musi być więc pstryk na szybko :wink:


To teraz wysłać do Jeronimo i może się szybko zapełni budżet na przyszłoroczne wakacje ;-)


DeKa napisał(a):228.
Obrazek

Powiem tylko: WOW!!!!

I obiecany dowód:
DeKa napisał(a):Trzeba też robić dużo więcej zdjęć. Wszystkiemu i wszystkim.


A potem dzielić się tymi widokami....
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny w Pisaku :-)
greg1595
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 293
Dołączył(a): 02.10.2009
Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) greg1595 » 03.10.2013 11:30

:cry: co ja teraz będę czytał i oglądał :?:

Dzięki za suuuper relację :)

:papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Pisak, Brela, BV i znów Brela 2017 str 18 - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone