Re: CRO po raz pierwszy. Pisak. A gdzie to...? 2013
Cieszę się, że dalej trwacie i oglądacie. Mam dla kogo pisać.
A cha. Wracając do spotkania ze starszym Panem Chorwatem mechanikiem. Jak już go odwoziłem z powrotem i tak sobie rozmawialiśmy to powiedziałem mu, że my z Polski z Katowic dokładnie. Okazało się, że ma/miał przyjaciela doktora (nie wiem jakim doktorem był ów przyjaciel ale uderzyło mnie to z jakim szacunkiem starszy Pan Chorwat wymawiał słowo doktor, niesamowite) właśnie w Katowicach i że zna jak najbardziej. No i tak sobie myślę, jaki ten świat mały?
W temacie jest jest napisane: Pisak. A gdzie to...?
Moim celem była Brela ale kolega brata chwalił sobie i polecał Pisak więc zacząłem sprawdzać co i jak?
Miejscowość malutka. 2 konoby, kawiarenka, piekarnia, sklep spożywczy (studenac), warzywny, mały port i kościół. Lody gałkowe też były
Zależało nam, żeby było tanio, więc skoro Pisak mniej znany i mniejszy niż Brela to ceny niższe pewnie. Jedziemy tam! A do Breli bliziutko bo tylko 5 km więc zawsze można podskoczyć.
Wielu z Was zna i wie gdzie to jest ale są tacy którzy nie wiedzą.
16.
U mnie za oknem brzydko, zimno, ponuro. Kaloryfery już grzeją, popijam teraz ciepłą herbatę a w tle leci spokojna muzyka i jest mi wygodnie i przyjemnie ale to nie to. Ja chcę do Chorwacji
No więc zaczynam szukać noclegu. Od czego by tu zacząć? Dobra nie ma co. Trzeba najpierw zaparkować. I tutaj chyba jedyna rzecz , która mi się nie podoba w Chorwacji. Jako, że teren nie za bardzo sprzyjający to budują dość ciasno i wąsko. W związku z tym każdy metr kwadratowy jest czyjś a jak nie jest czyjś to jest w takim miejscu, że nie można tam zaparkować. Wjechałem więc na pierwsze prywatne miejsce parkingowe. Wyszedłem z auta i prawie natychmiast pojawiła się właścicielka. Spytałem o miejsce dla naszej całej ósemki ale były tylko wolne 4 miejsca za 70 euro. No niestety podziękowałem ale miła starsza Pani od razu zawołała do swojej sąsiadki z naprzeciwka. Powiedziałem na wstępie, że 8 osób. Pani pokiwała głową i zaprosiła do środka i tak już zostało.
A dlaczego tak zostało? Zaraz napiszę.
Zadzwoniłem po resztę, podjechali i też musieli pooglądać bo co do noclegu to wspólna decyzja musiała zapaść.
Dom nie miał skończonej elewacji i nie był najładniejszym obiektem w Pisaku ale ja nie jestem księciem czy innym skrzywionym kolesiem i moja rodzina też jest normalna. Potrzebowaliśmy tylko zwyczajnego noclegu.
17. To właśnie ten nie ukończony domek.
Okazało się, że do dyspozycji mamy całe piętro które było równo z poziomem drogi. Nad nami niedokończone piętro a pod nami mieszkali gospodarze. A na naszym piętrze:
4 pokoje w tym 2 z balkonem z widokiem na morze, jeden z pokoi miał swoją łazienkę,
była też druga wspólna łazienka, ubikacja, duża (coś koło 30 m kwadratowych) kuchnia i taras. Taras był zarośnięty winoroślą. Nie znam się na winogronach ale było ich baaardzo dużo, akurat dojrzałe, małe i baaardzo słodkie. Całe dla nas. Nie do przejedzenia.
Wyposażenie kuchni, ło matko!
Dwie lodówki, PEŁEN zestaw garnków, talerzy, sztućców, szklanek, kubków, kufli, kieliszków, deski do krojenia, piekarnik, były nawet tacki na grilla, gorąca bieżąca woda, czajnik elektryczny, ręczniki papierowe. W łazience mydło papier toaletowy i cała chemia gospodarcza itd. W pokojach duże łóżka i szafy. No było po prostu wszystko! Wyposażenie kilkuletnie i widać, że używane ale zadbane. Dzięki temu czuliśmy się jak u siebie i na prawdę mieliśmy aż nad to co potrzebowaliśmy.
18.
19.
Teraz pytanie o cenę. Właścicielka, Pani Irena życzyła sobie 90 euro za całe piętro. Negocjowałem razem z dziewczyną od brata. W trakcie rozmowy pojawił się również gospodarz Pan Davor (już podpity ale taki fajny był przyjazny i bardzo rozmowny).
- mlady jesteś, 85 eura niech będzie
- 100 kwadrata, miejsce parkingowe macie, winogrona całe dla was, klucz dostajecie swój
Jakbyśmy się uparli na 80 to też by się chyba zgodzili bo już się trochę łamali ale bez przesady. Cena dla nas i tak rewelacyjna. Stanęło na 85 euro, uścisk ręki i możemy się rozpakowywać.
No więc mogę chyba napisać, że znalezienie noclegu zajęło mi chyba 10 min z zegarkiem w ręku.
Od razu się polubiliśmy. Potwierdziło się później pierwsze wrażenie jakie odniosłem, że Ci ludzie byli niesamowicie gościnni, uprzejmi i przyjaźni. Nie wiem czy wszyscy Chorwaci są tacy ale jak tak to jest to wspaniały naród.
I znów to zaskoczenie jak łatwo się jest dogadać i zrozumieć.
Dużo z Panem Davorem żartowaliśmy. Od razu pytał kto rządzi w polskim domu? Jak to kto?
-mężczyzna jest głową rodziny!
-kobiety szyją, która nią kręci - śmieją się nasze Panie
Jest człowiekiem głębokiej wiary, często w rozmowach pokazywał palcem do góry i bardzo lubił swoje wino pić i nim częstować.
Żebym się nie potracił w relacji...
Rozpakowujemy się. Napisałem Grzegorzowi nasz adres. Zjawił się w krótkim czasie, jeszcze jak się rozpakowywaliśmy. Porozmawialiśmy niestety bardzo krótko. Szkoda wielka bo bardzo sympatyczna rodzina ale Oni po całym dniu atrakcji a my długiej jeździe więc warunków za bardzo nie było. I teraz uwaga.
Podsumowując cały czas dotarcia z Katowic do Pisaka.
Jak pisałem na początku wyjechaliśmy o 19:20 a sms'a do Grzegorza o tym gdzie się zatrzymaliśmy napisałem o 18:20.
Więc łatwo policzyć. Wychodzi prawie
23 h!Zmęczeni ale szczęśliwi że to już. Teraz zaczną się prawdziwe wakacje i wypoczynek.
Kobiety uparły się, żeby zrobić coś do jedzenia na ciepło. Szybko im to poszło bo sprawne kucharki z nich.
Po posiłku poszliśmy na rekonesans. Ciemno już było ale do morza musiałem wskoczyć. Ależ słona ta woda.
Pierwsze wrażenie, fajnie bo mała miejscowość, wszystko blisko. Ładnie tutaj nawet po ciemku. Wróciliśmy do domu, na stole stała rakija. Jakaś wyjątkowo mocna była bo pierwszy kieliszek rozpalił mi przełyk (tak samo jak śliwowica). Dobre. Wieczór szybko się skończył. Wszyscy zmęczeni poszliśmy stosunkowo szybko spać.
Chciałem zdjęcia wstawiać chronologicznie ale nie zawsze będą po kolei. Nie będzie to jednak miało do odbioru relacji żadnego znaczenia.
No i co do samych zdjęć.
Fotografia to moja pasja ale zawsze jest tak, że żałuję że zrobiłem "tylko" tyle zdjęć. Zawsze ale to zawsze jest za mało, później w domu uświadamiam sobie, że trzeba było jeszcze uchwycić to i to aa i jaszcze tamtego zapomniałem. I zawsze mogłem coś zrobić lepiej. Z drugiej strony jakbym biegał ciągle z aparatem to żona by nie dała rady sama z dzieciakami.
Trochę Pisaka i tego co widać z niego.
Tak jak w większości miejscowości (przynajmniej tych nadmorskich, które widziałem) najbardziej charakterystycznym widokiem jest wieża kościoła.
20.
21.
22.
23. Nie widać ale u podnóży tamtych "górek" jest Brela, Baska Woda, Makarska. W nocy światła widać.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
Nasza lokalizacja była super. Do morza w linii prostej mieliśmy może ze 100 metrów. Bliziutko.
Schodziliśmy prosto na plażę a plaża jak dla nas była idealna. Nie Za duża, łagodne wejście do wody, ładna przede wszystkim. Ten żwirek też był jakiś taki w sam raz. Na innych plażach jednak gorszy, większy.
"Nasza" plaża
33.
A tędy schodziliśmy na plażę
34.
35.
36.
37.
38.
No i właśnie, żwirek. Nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać na żwirowej plaży ale jest to świetna sprawa. Plusy są takie, że nic nie zawiewa (do oczu czy jedzenia) nie przykleja się, nie wchodzi w różne zakamarki ciała, Z ręcznika czy maty strzepuje się z sekundę i fajnie masuje stopy. Babek się nie da zrobić ale to dzieciakom nie przeszkadzało. Młody uwielbia rzucać kamieniami a córa co chwilę znajdowała coraz ciekawsze kształty i kolekcjonowała.
39.
Wyspaliśmy się. Wstajemy rano i...