Kolejny dzień.
Znowu będziemy zdobywać świat
Śniadaaaaanie. Taaak. Musi być smacznie.
Zjedliśmy śniadanie mistrzów. Mmmmm. Przez przypadek kupiłem małą pekę ale kukurydzianą. Też smaczne. Kolorem się różni (żółty trochę) ale w smaku bardzo podobny do zwykłego chleba.
Postanowiliśmy iść na inną plażę. Szkoda, że dopiero teraz. Człowiek uczy się na błędach. Następnym razem pierwszego dnia chyba będziemy szukać fajnej plaży.
Szliśmy po prostu w stronę Breli. Wyruszyliśmy wcześniej niż zwykle więc mogliśmy sobie na spokojnie wybrać fajne miejsce. Szliśmy coraz dalej i leżaków ubywało. Znaleźliśmy ładne miejsce z dużą ilością kamieni i cienia. Poszedłem sprawdzić dno. No niestety duże, śliskie kamienie i spora ilość jeżowców. Dla dzieciaków nie za bardzo.
584.
585.
586.
Zdecydowaliśmy pójść kawałek dalej. Pasuje. Dno w porządku. Kamienie (w sensie takie duże, usypane, tworzące cyple) też są w pobliżu.
587.
588.
Mogłem troszeczkę pooglądać morską faunę i florę. Nie jest to rafa koralowa ale przy kamieniach jest zaskakująco dużo stworzonek. Ryb najwięcej. Maska jest po prostu obowiązkowa.
589.
590.
591.
592.
593.
594.
595.
596.
Sama plaża dużo ładniejsza niż w centrum. Niedaleko nas można było poćwiczyć aerobik czy fitness z instruktorką.
597.
598.
Pojawił się taki sprzęt.
599.
560.
561.
Tutaj natrysk był już darmowy.
562.
563.
Plażowanie dobiegło końca. Zaczynamy drugą część dnia. Wyglądała tak samo jak wcześniejsze popołudniówki. Dobry obiadek i sjesta. Wieczorem znowu idziemy do portu. Dopytamy się jak sprawa wygląda z rejsem.
564.
565.
566.
567.
568.
569.
570.
571.
572.
573.
574.
Nie chcieliśmy rejsu do Jelsy i na Bol bo już byliśmy. Szukaliśmy czegoś krótszego. Porozmawialiśmy przy porcie z sympatyczną Chorwatką. Rejs mamy załatwiony na następny dzień. Idziemy na zachód słońca i do pokoi.
575.
576.
577.
Wróciliśmy już po zmroku. Dzieciaki zasypiały w minutę.
Mnie zmęczenie też dopadało. Coś dobrego na sen i do łóżka.
Jutro płyniemy.
c.d.n.