Jest 6 września godzina 13.00, temperatura 30 stopni w cieniu, błekit nieba niezanieczyszczony churkami splywa ku morzu i opiera się o drżące Brač, Hvar i Biokovo.
Jadran lekko pofalowany mieniący sie kolorami od turkusu przez błękit do głębokiego granatu delikatnie muska poszarpane brzegi riviery omiskiej, az ku Pisakowi, obok z tafli wody wyglądają Brela, Baška i dalej i dalej..., morze mieni się milionami diamentów. W powietrzu unosi się obłędny zapach ziół, nagrzanych słońcem drzew piniowych, lawendy i sam Bóg wie czego jeszcze.....
Pod Apartamentem stoi zapakowany samochód ....... wracamy do Polski......
C.d.n