Jak już zapowiadałem noc z niedzieli na poniedziałek, była niesamowita,
już wieczorem zaczęło nieco wiać, ale w nocy rozpętało się normalnie piekło.
Tak silny wiat wiał ze namiot normalnie kładł się a my w nim w środku. Dodatkowo grozy sytuacji dodawał szum pobliskiego morza i drzew nad nami.
Niestety zdjęć z tego armagedonu nie mam bo sprzątaliśmy wszystko co się dało do namiotu i od środka trzymaliśmy namiot żeby go nie zwiało ...
Po burzliwej nocy ranek był już spokojniejszy, po śniadanko postanowiliśmy przejechać się na wycieczkę do Bieli , w poszukiwaniu lepszej pogody a wiec w drogę .
Droga do Splitu była szybka i sprawna. Ze względu na to ze ten super drogi leżaczek ( 1100kun ) zapadł sie pode mną ( jak się później doczytaliśmy był do 80kg
) postanowiliśmy go reklamować w Konzumie. Reklamacja odbyła sie bez problemowo,i wymiana na nowy . Za to moja Ewka jeszcze troszeczkę zakupów chciała zrobić . ale tylko troszeczkę jak mówiła......
no jak myślicie....... ok 500 kun znowu przy kasie wyświetliło
....
Czyli przez leżaczek niejako w Konzumie poszło okolu 1600 Kun , chyba to najdroższy leżaczek w europie
.
To tak pól żartem bo oliwę chorwacka to jeszcze niedawno do surówki używała..
a wydaje się inna niż nasza...
Im bliżej Omiś zaczął się jakiś dziwny korek na Jadrance. Wiec postanowiliśmy w Omisiu odbić w lewo na trasę wzdłuż Cetiny, przez Kucice i Slime.
Warto zjechać z głównej trasy bo jadąc przez takie małe wioseczki trafiliśmy na gospodarza który w takim przydrożnym straganie miał w dobrej cenie rakije, trawarice , rakije gruszkowa , czosnek, prawdziwa swojska oliwę i wiele innych specjałów rolniczych. Po drugie warto było bo widoki podczas wspinania się na górę.
były zapierające dech w piersiach.
Natomiast widok kiedy z samej góry kiedy mieliśmy zjeżdżać w dół w kierunku Makarskiej Riwiery tez był wart tego.
I otwiera się przed nami
Jeśli kierujecie się tylko na zobaczenia słynnego głazu w Breli to polecam kierować się na ulice Filipińska na sam koniec.
Na początku ulicy zaczyna się strefa płatnego parkowania. My przyjechaliśmy ok 16 tej wiec zamiast płacić wg taryfikatora chyba 80 kun zapłaciliśmy chłopakom bez wypisywania biletu 30 kun. Koleś na skuterze podprowadził nas na sam dól i nawet miejsce parkingowe się znalazło .
Standardowe widoki z Breli...
A to mniej standardowe fotki z Breli Ze względu na wiat który wiał w nocy świeżą, bardzo czysta woda została przy pchnięta z pełnego morza,
Niestety woda była tak zimna jak w Bałtyku. Stwierdziliśmy jednak że się nie damy skoro tyle km przejechaliśmy. Po chwili od wejscia do wody było już w miarę fajnie
Po plażowaniu i nurkowaniu spacer bulwarem nadmorskim do centrum, na cos z kuchni regionalnej
Pożegnanie Brelii
.
Wróciliśmy na camping dosyć późno właściwie to było już ciemno.
Jacyś młodzi Polacy z pieskiem, Agnieszka Jarek i Jastin przyjechali na camping i chcieli sie rozbić obok naszego namiotu. Oczywiscie pogadaliśmy z nimi i pomogliśmy nieco w aklimatyzacji. Byli pierwszy raz w CRO wiec mieli dużo pytań. Ogólnie to byli przerażeni, szczególnie Agnieszka, poprzednią burzliwą noc spędzili w trasie.
Wycieraczki nie nadarzały odbierać wody z lejącego deszczu , ogólnie zastanawiali sie gdzie ta super ciepła Chorwacja.
My już starzy wyjadacze
mogliśmy podzielić się nasza wiedzą .
Jak później się okazało Jarek to kolega Jaroxx z forum CRO, gdzie pojechałem po nim że ma się nie łamać, nie pękać , witaj przygodo i jechać w ciemno, kiedy dopytywał się o rezerwacje.
Uśmialiśmy się z tamtej wymiany zdań. Zobaczcie jaki to Świat mały
Jak się okazało Agnieszka i Jarek stali się fajnymi kompanami na dalszy pobyt wakacyjny.
Czyli była już nas 6 tka i pies
a na tym nie będzie koniec . ....