Tymona napisał(a): że ten Cres to taaki ładny i może w przyszłym roku też podobnie byśmy poleniuchowali
Polecam, Cres z Losinjem do leniuchowania nadają się idealnie
Mam nadzieję, że Jaś nie będzie już tak czujnie spał i da Ci trochę poczytać.
Krzychooo napisał(a):Pozdrawiam
Witam i zapraszam na kolejny odcinek
Odcinek 13
Wizyta w Mali Losinj i popołudniowa burza.
To już szósty poranek na kempingu Bijar. Jednak ten jest zdecydowanie nietypowy. Po pierwsze niebo nie jest bezchmurne, chmur jest wprawdzie niewiele i nie przeszkadzają zbytnio słońcu ale są Po drugie my po zjedzeniu śniadania nie zaczynamy rytuału smarowania kremami Dzisiaj nie planujemy wycieczki w poszukiwaniu kolejnej plaży. Ponieważ od dwóch dni w prognozie pogody (prognoza na trzy kolejne dni jest codziennie wywieszana w pobliżu recepcji) zapowiadają na dzisiejsze popołudnie i wieczorne burze a chmury, które pojawiły się tego dnia na niebie potwierdzając prognozę, postanawiamy zamiast na plażę pojechać do miasteczka. Dokładniej do Mali Losinj. Jednak akcesoria plażowe wrzucamy do bagażnika licząc, że prognoza się nie sprawdzi i po spacerze po miasteczku, odwiedzimy jakąś plażę w okolicy.
Droga do Mali Losinj jest bardzo malownicza, tym razem jednak nie mogę podziwiać widoków. Dzisiaj to ja jestem kierowcą Dojeżdżamy do miasteczka i zostawiamy samochód na dużym parkingu przy porcie.
Pobyt w Mali Losinj zaczynamy od kawy i lodów w jednej z licznych kawiarni przy nadmorskiej promenadzie. Oczywiście pod palmami
Następnie idziemy na spacer. Docieramy do Trg Hrvastke Republike, gdzie bez problemu znajdujemy fontannę z delfinami, tak dobrze mi znaną z czytanych relacji.
Kręcimy się trochę po placu, rozglądamy i jakoś średnio nam się tu podoba...
Postanawiamy poszukać klimatu w wąskich uliczkach i idziemy do kościoła św. Marii (crkva sv.Marije). Przed nami trochę schodów, trzeba nabrać sił
Udało się, jesteśmy na górze.
Tu zdecydowanie bardziej nam się podoba. Jest pusto, trochę sennie, tak jak lubimy w takich miasteczkach. Na raty oglądamy wnętrze kościoła, chwilę później zostaje on zamknięty. Nie mam zdjęć samego kościoła, jedynie dzwonnicy.
Odpoczywamy jeszcze chwilę w cieniu, dzieciaki oczywiście wolą zabawę na rozgrzanym słońcem placu
W końcu pora wracać na dół...
Licząc jeszcze na plażowanie, zaopatrujemy się w piekarni w burki, które planujemy skonsumować na plaży i idziemy w stronę parkingu. Dość długo tam idziemy
Czasem trzeba chwilę dłużej podziwiać wystawę, ta szczególnie im się spodobała...
...czasem odpocząć chwilę na ławce.
W końcu docieramy na parking. Podsumowując pobyt w Mali Losinj to mnie miasteczko trochę rozczarowało, śrdenio mi się podobało, jedynie spacer do kościoła i tamta część "uratowała" wizytę w Mali Losinj.
Niestety chmury już niemal całkiem zasłoniły niebo. Postanawiamy zamiast na plażę pojechać na zakupy do Lidla, może w między czasie, płynące od strony Cresu, ciemne chmury popłyną sobie gdzieś indziej... Niestety kiedy wychodzimy ze sklepu już pada a w okolicach kempingu Polijana wjeżdżamy w burzę. I to jaką burzę. Sam wiatr i ulewa to byłoby za mało, żebyśmy mieli dodatkowe atrakcje: chmury sypią również gradem, który dość głośno odbija się od naszego samochodu...
Gradu na zdjęciach nie widać ale spadło go dużo, przez chwilę pobocze przy drodze było białe
Na szczęście grad dość szybko się kończy i zostaje jedynie silny wiatr i ulewa. W tak przyjemnych okolicznościach przyrody docieramy na kemping. Nasze namioty, niewzruszone pogodą, stoją tak jak je zostawiliśmy. Niebo robi się jaśniejsze, liczymy więc, że deszcz szybko minie. Niestety, pada i pada... Namiot jest zdecydowanie za mały dla naszych rozbrykanych dzieci, życie ratuje nam bajka na laptopie, którą przez jakiś czas oglądają w ciszy W końcu przestaje padać. Z dzisiejszego plażowanie nic już nie będzie, po obiedzie idziemy na popołudniowy spacer do Osoru.
Zaczynamy od lodów:
Później idziemy na małą plażyczkę pod murami. Nigdy tu jeszcze nie zeszliśmy, zresztą zawsze do zmroku byli tu ludzie. Dzisiaj plaża jest pusta, spędzamy tu trochę czasu. Najmłodsi rzucają kamyki do wody. Ciekawe ile kamieni nasze dzieci wrzuciły do wody podczas tych wakacji? Obserwujemy też wyłażące na skałki kraby.
Niestety w naszą stronę płynie kolejna groźna chmura:
Postanawiamy więc wrócić na kemping. Wieczorem przechodzi kolejna burza, na szczęcie już bez gradu, za to z dużo silniejszym wiatrem. Zasypiamy licząc, że prognozy znowu się sprawdzą i jutrzejszy dzień będzie gorący i słoneczny.