Witaj
Janusz Zapraszam na kolejny odcinek
Odcinek 5.
Tym razem plażujemy na Losinj.Dzisiaj córeczka jest trochę łaskawsza, śpi prawie do 7.
Poranek mija jak zwykle, choć tego dnia chyba bardziej leniwie, bo wyjeżdżamy wyjątkowo późno. Tym razem wyjeżdżając z kempingu skręcamy w prawo, w stronę Osoru i mostu łączącego Cres z Losinj. Bardzo lubię widok z tego miejsca na Losinj, ale niestety nie mam ani jednego zdjęcia, chyba przez remont drogi, który się właśnie odbywał na tym kawałku...
Mijamy Osor, widzę, że w knajpce od strony drogi są lody na gałki, wczoraj tu nie dotarliśmy, musimy to nadrobić popołudniu
Przejeżdżamy przez most, tuż za mostem jest drugi osorski kemping, ma on jednak zdecydowanie gorsze położenie, przy samej drodze.
Jedziemy w stronę Mali Losinj, droga jest niezwykle malownicza, podziwiam piękne widoki, niestety o tej godzinie jedziemy pod słońce, co trochę psuje widoczność i sprawia, że nie robię zdjęć przez szybę.
Mijamy Mali Losinj i szukamy drogi prowadzącej na koniec wyspy. Na zakupionej przed wyjazdem mapie („Cres, Losinj, Krk, Rab” wyd. freytag&berndt) droga asfaltowa kończyła się na Veli Losinj. Jednak na mapie wklejonej przez Maslinkę w jej relacji widziałam, że droga asfaltowa prowadzi na sam koniec wyspy. Tą samą mapę dostaliśmy w recepcji naszego kempingu
Pozwalam sobie wkleić fragment mapy z relacji Maslinki, nie chce mi się skanować swojej.
Mijamy drogę na Veli Losinj, jedziemy w stronę Cikat i na światłach skręcamy w lewo na (Cikat prosto). Mijamy wysypisko śmieci i wyjeżdżamy ponad miejscowość. Droga na początku jest dość kręta i wspina się mocno pod górę.
W końcu dojeżdżamy do naszego celu, kapliczki Sv. Ivan, na wzniesieniu o tej samej nazwie (231m n.p.m.). Mieliśmy w planach zejść stąd do zatoczki Kravica. Jednak chyba nie do końca przemyśleliśmy tą wycieczkę. Jest już dość późno (koło południa), do zatoki według mapy i oznaczeń przy drodze idzie się 30min., jednak stromo w dół, więc powrót z dzieciakami przy ponad 30st. upale będzie trwał pewnie godzinę. Jeśli chcemy zejść do zatoki musimy tu przyjechać znacznie wcześniej.
Na razie podchodzimy do kapliczki.
Można stąd zejść oznaczonym szlakiem do Veli Losinj:
Kapliczka Sv. Ivan
Pięknie tutaj. Z jednej strony można podziwiać widok na Veli Losinj i Velebit na lądzie (choć dzisiaj mocno przymglony):
Z drugiej na otwarte morze, na zdjęciu zatoka Kravica, do której chcieliśmy dojść.
Chwila odpoczynku w cieniu pinii, trzeba zastanowić się co dalej...
Przypominam sobie, że czytałam gdzieś na forum o plaży na końcu wyspy, że ponoć bardzo sympatyczna i pusta. I tak chcieliśmy dojechać do końca wyspy, więc teraz jest na to idealny moment. Jedziemy więc na koniec wyspy Losinj do zatoki Mrtvaska.
Schodzimy do samochodu i jedziemy dalej. Widać już Otok Sv. Petar i Ilovik.
Droga zjeżdża stromo w dół.
Choć do zatoki zostało jeszcze kilka ostrych zakrętów, przy drodze zaczynają pojawiać się zaparkowane samochody. Jak to? Miało być przecież pusto i spokojnie...?
Zjeżdżamy jeszcze kawałek i parkujemy przy drodze, zaczęło się robić ciasno i niżej moglibyśmy nie znaleźć miejsca. Nie bardzo podoba mi się ta ilość samochodów. Nie widać wprawdzie plaży a woda w zatoce ma piękny kolor, jednak ilość samochodów zaparkowanych przy drodze nie wróży nic dobrego... Nie mamy jednak innego wyjścia. W tej części wyspy Losinj do każdej plaży trzeba sporo dojść, a jest już za późno, żeby szukać fajnej plaży w innej części wyspy. Wypakowujemy się więc z samochodu i ruszamy w dół, ja dźwigam na plecach cały nasz majdan, Łukasz naszą córcię.
Pierwszy widok na plażę. Ludzi nie ma zbyt dużo. Z jednej strony jest pomost, przy którym stoją dwie motorówki, wyglądają na wodne taksówki. Pewnie można nimi popłynąć na Ilovik... W tym momencie zrozumieliśmy skąd tu tyle samochodów. Spora część na tutejszych numerach, wiele mocno zakurzonych, niektóre przykryte. Na wyspie Ilovik nie jeździ się samochodami, więc właściciele stojących tu samochodów popłynęli na wyspę
Widok na plażę. Grupa ludzi widoczna po prawej stronie właśnie się pakuje, za chwilę my zajmiemy ich miejsce
A na plaży zrobi się pustawo
Hania zasnęła w drodze na plaże, fajnie, że odchodzący Włosi zwolnili zacienione miejsce pod skałkami. Jedni sobie smacznie śpią:
Inni penetrują skałki:
Jeszcze inni chcą sprawdzić kto mieszka pod wodą:
Trochę później ci którzy łazili po skałakach posatnowli trochę popływać:
Całkiem przyjemnie na tej plaży. Przestał przeszkadzać mi pomost z motorówkami i droga z parkującymi samochodami. Fajnie jest. Woda bardzo ciepła, a pod wodą wyjątkowo bogate życie, chyba najfajniejsze miejsce do snurkowania, z tych które odwiedziliśmy podczas na obu wyspach.
Po jakimś czasie Hanka się budzi i zanim zacznie zabawę musi nabrać sił i coś zjeść
Starszy brat łowi ryby
Młodsza siostra oczywiście też musi:
Raz przypłynęła trochę większa jednostka, na szczęście szybko odpłynęła.
Nasza dzisiejsza plaża:
Pora się pakować i wracać do samochodu. Podejście na szczęście krótkie. Jeszcze widok z góry na zatoczkę Mrtvaska.
Wracamy do Mali Losinj, widok z góry na miasto i wyspę z górującą na końcu Televriną.
W Mali Losinj jedziemy jeszcze do Lidla, trzeba uzupełnić zapasy. Po wyjściu za sklepu zerknęłam na zegarek, jest 16:41 czyli za 19 minut zamykają most w Osorze. Most pomiędzy Cresem a Losinj zamykany jest dwa razy dziennie: o 9:00 i 17:00.
Raczej nie zdążymy dojechać przed zamknięciem ale pewnie niewiele się spóźnimy. Chyba najlepiej będzie stanąć gdzieś po drodze. Tylko gdzie?
O tym gdzie się zatrzymaliśmy i jak spędziliśmy wieczór opowiem następnym odcinku