Wiem że Bułgaria to nie jest kierunek zbyt popularny na croforum, więc nie łudzę się, że relacja będzie się cieszyła dużym powodzeniem. Miałam jej nawet nie pisać, ale jak zwykle chęć wspominania wyjazdu w fajnym i zainteresowanym tematem towarzystwie zwyciężyła.
Dlaczego więc Bułgaria ?
W zeszłym roku po powrocie z wyspy Kos spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy w tym samym czasie co my wypoczywali w Turcji. I z miejsca swego wypoczynku na dalekim południu kraju pojechali, a raczej polecieli, na wycieczkę do Stambułu. Pokazali nam kilkanaście zdjęć w telefonie a nam tak się spodobały, że zapragnęliśmy sami zwizytować ten Stambuł. Po kilku dniach od tego spotkania zaczęłam szukać informacji na temat wycieczek do stolicy Turcji, ale ceny za takie imprezy nie przypadły mi do gustu. Wielu z Was powie, że można samemu zorganizować sobie taki wypad, ale jak już wiecie, ja nie należę do tych odważnych, którzy samodzielnie organizują wyjazdy.
Podczas szukania nagle mnie olśniło, bo przypomniałam sobie, że kiedyś siostra mojej koleżanki opowiadała, że pojechali na wycieczkę fakultatywną do Stambułu z Bułgarii. I wtedy zaczęłam szukać wczasów w Bułgarii w jakiejś miejscowości położonej blisko granicy z Turcją. Trafiłam na niedrogą imprezę do Primorska i wykupiłam ją już w lipcu zeszłego roku. W czasie długiego oczekiwania na wyjazd, który miał mieć miejsce w czerwcu tego roku (czyli czekania było aż 11 miesięcy) szukałam odpowiedniej wycieczki do Stambułu i taką znalazłam, ale nie będę się na ten temat rozpisywać, bo ostatecznie w czerwcu nie doszło do naszego wyjazdu do Bułgarii a tym bardziej do Stambułu.
Nasze wczasy zostały odwołane na początku maja. Pogodziliśmy się z tym, że w 2020 roku nigdzie nie pojedziemy. Z zaplanowanego urlopu w czerwcu zrezygnowałam i czekałam z urlopem nie wiem na co. Nie brałam, bo szkoda go tracić na siedzenie w domu. Ostatecznie wzięłam urlop w drugiej połowie sierpnia i spędziłam go w domu cierpiąc po wyrwaniu zęba. Jak po prawie 10 dniach problemy szczękowe minęły, zaczęła mnie nawiedzać myśl o jakimś wypoczynku po tych cierpieniach. Delikatnie zaczęłam napomykać mężowi, że może byśmy gdzieś polecieli, bo chciałabym się zrelaksować po tym nieudanym urlopie. Mąż stwierdził, że właściwie czemu nie. Sytuacja wyjazdowa na tyle się wyklarowała, ludzie latają to my też możemy. Najpierw szukałam czegoś na Krecie w okolicach Hani i nawet znalazłam w terminie październikowym niedrogą (1280 zł od osoby) imprezę z pobytem w apartamencie, w którym kiedyś była
piekara114, ale przed jej zaklepaniem powstrzymywało mnie pytanie, jak byśmy stamtąd wrócili, gdyby sytuacja covidowa się zmieniła. Ostatecznie impreza zdrożała o 1000 zł, więc problem się rozwiązał i z niej zrezygnowałam. I wtedy powróciła myśl o Bułgarii. Ja w Bułgarii (w Warnie) byłam dwa razy (jakieś 34-35 lat temu), ale Waldek nigdy tam nie był i był ciekawy, jaki jest ten kraj. Decyzja więc została podjęta a impreza wyszukana i wykupiona.
Zaczęłam na forum szukać jakichś bułgarskich relacji. Natrafiłam na relacje, które napisali
tony montana i
Golden, ale niestety tylko mogłam je poczytać, bo oglądanie nie wchodziło w grę, gdyż wszystkie zdjęcia z nich wyparowały (szkoda!!!).
I może właśnie z powodu braku tych zdjęć zdecydowałam się na pisanie tej relacji.
Trochę przydługi ten wstęp, ale musiałam jakoś wytłumaczyć tytuł relacji.
Zapraszam więc zainteresowanych a dla zachęty przedstawiam kilka fotek.