Witam
Wróciliśmy wraz z grupą znajomych 5 lipca z Chorwacji. Byliśmy zakwaterowani w apartamentach Coala Inn na wyspie Ciovo.
Jeśli chodzi o naszą opinię to pozwolę sobie zwrócić uwagę na kilka faktów.
Apartamenty, w którym zostaliśmy zameldowani znajdują się na ostatnim piętrze a co za tym idzie funkcjonowanie w nich bez klimatyzacji jest wielką uciążliwością, my po dwóch dniach zakupiliśmy wentylatory. Kuchnie są wyposażone standardowo, pościel i ręczniki wymieniane po tygodniu obecności.
Taras jest naprawdę bardzo przestronny; my zajęliśmy całą górę więc był naszym miejscem posiadówek ale w sytuacji jeśli zostają zakwaterowane cztery rodziny, które się nie znają korzystanie z niego może być kłopotliwe. Widoki cudne ; poranna kawka to była przyjemność.
Jeśli ktokolwiek wybiera się do Coala Inn grupą kilku rodzin przestrzegamy przed rezerwacją na jedną osobę a tym bardziej wysyłaniem zaliczki z jednego konta. My tak zrobiliśmy i mieliśmy z tego powodu kłopoty. Na dzień przed wyjazdem okazało się, że jedna z rodzin z uwagi na chorobę syna nie jest w stanie skorzystać z wykupionego noclegu. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po wypakowaniu rzeczy okazało się, iż Właściciel daje nam ultimatum ; albo wpłacamy pełną należność za 4 apartamenty (w tym za rodzinę, która nie przyjechała) albo mamy się wynosić. Sytuacja była o tyle nieciekawa, że rozmowa przebiegała w bardzo nieprzyjemny sposób, Pan Anton uznał, iż ma prawo krzyczeć na nas i straszyć policją , w końcu jesteśmy
crazy poland.
Stanęło na tym, iż mając na względzie zmęczenie nasze i naszych dzieci (które niestety były świadkiem całego zajścia), wpłaconą 30% zaliczkę za każdy apartament, postanowiliśmy wpłacić zażądaną kwotę i rozkoszować się upragnionym urlopem.
Kolejną kością niezgody było żądanie oddania przez nas paszportów w ręce właściciela. Na naszą propozycję, iż Pan Anton może sobie skserować potrzebne strony znowu usłyszeliśmy, że wezwie policję, jednak tutaj już nie popuściliśmy i ksero wystarczyło.
Poza tym żeńskiej części naszej grupy nie podobały się częste odwiedziny Pana Antona na naszym tarasie, słusznie nazwane już na forum inspekcjami. Niektórzy powiedzą, że w końcu to jego i może doglądać, ale ja uważam, że można to robić w bardziej dyskretny sposób. Dla mnie, po całym tym zajściu, były one nieprzyjemne obawiałam się kolejnych niespodzianek.
Właściwie to mogłabym jeszcze sporo popisać, ale nie chcę tutaj wyjść na osobę, która tylko narzeka. Jedyne co usprawiedliwia
Pana Antona to fakt, iż jest on Austryjakiem a to jak nam powiedzieli rdzenni Chorwaci tłumaczy wszystko, powiedzieli nam również, że mogliśmy spokojnie wzywać policję, bo nie mają wątpliwość, że sprawa zostałaby rozwiązana na naszą korzyść, ale czy warto w taki sposób rozpoczynać długo oczekiwane wakacje?
)