napisał(a) Dziadek Maciek » 20.05.2007 18:12
Jako młode dziecko. 6 lat wtedy miałem, w 1962 r byłem w Jugosławii w drodze powrotnej do Polski z pobytu 3-letniego w Syrii. Cały czas mam w pamięci cudowne widoki, drogę po trzęsieniu ziemi szerokosci auta i mamę stojącą nad przepaścią, sterującą przejazdem taty (pokazującą ile miejsca zostało na auto).
Przyszedł rok 1996 i postanowienie wyjazdu, już do Chorwacji (zmiany powojenne). W powietrzu "czuć" jeszcze było wojnę, ale wyjazd był cudowny. Pojechałem do Umagu, z Neckermanna, last minute, naprawdę za grosze. Domek miałem tuż nad morzem, piękny widok. Sąsiedzi--z jednej strony Polacy, całkiem sympatyczni, z drugiej Niemcy, starsi państwo, wino Prośek z nimi piłem (do osmiornicy) , poznałem ich życiorysy. Mieliśmy rowery, robiliśmy więc wycieczki rowerowe po okolicy. Spotykaliśmy miejscowych popijajacych wino i rakiję przy, winnicach, zapraszali nas na degustację. Spotkaliśmy też ciekawego Słoweńca, ożenionego z Polką, zaprosili nas do siebie na ucztę miejscową.
Był to też pierwszy urlop, na którym byłem tylko z żoną, od tamtej pory jeżdzimy tylko sami, syn powiedział, że ma "starych" dosyć w domu.
I tak już zostało, byliśmy 6 razy i w tym roku ponownie tam się wybieramy.