napisał(a) gusia-s » 31.07.2013 21:48
Dziś ucieszyły mnie 2 wydarzenia
:
1. Akcja ratujmy kota - po powrocie z pracy tak po godz. 17 sąsiad poinformował nas, że w metalowym pojemniku na używaną odzież stojącym na wprost naszego domu ale po drugiej stronie ulicy znajduje się kot. Prawdopodobnie dostał się tam poprzez zsyp, ktorym wrzuca się ciuchy albo ktoś celowo go tam wrzucił pozbywając się kłopotu. Sąsiad usłyszał miałczenie po godz. 13. Kot przeraźliwie wzywał pomocy, nie mógł się wydostać z kontenera, który jest wysoki, ciężki jak diabli nie do ruszenia, metalowy i nijak nie można się do niego dostać z zewnątrz aby pomóc kotu. Sąsiad zadzwonił więc na nr kontaktowy podany na pojemniku, do firmy odbierającej zawartość pojemnika. Obiecali, że wyślą kogoś kto otworzy pojemnik z zewnątrz tak jak wybierają te ciuchy i wypuści kota. Do naszego powrotu z pracy nikt sie nie pojawił a kociak przestaw dawać oznaki życia. Nie musze chyba uświadamiać jak gorąco może być w takim blaszanym pojemniku w taki upał jak dziś.
Próbowaliśmy jeszcze dzwonić do firmy, niestety nikt nie odbierał mimo że tel. komórkowy był podany. Zadzwoniłam więc do straży pożarnej, przedstawiłam sytuację i powołałam na ustawe o ochronie zwierząt, nie miałam jednak pewności czy bidak zipie jeszcze. Straż przyjechała w asyscie policji, rozwalili kontener i wydostali kota, który już był ledwo żywo i bardzo wystraszony
Kot odrazu został adoptowany przez sąsiada, który zabrał go do siebie na świerze mleczko. Gdyby nie OSP bidny kociak nie przeżyłby a sami nie mogliśmy naruszyć zabezpieczeń kontenera.
2. Wizyta Pana Jeża - jakąś godzinę po akcji kot, pomoglismy jeżykowi, który przypełzł dosłownie na nasze podworko. Nie dał rady już się poruszać, kołysał się na boki. Podstawiłam więc mu pod sam ryjek pokrywkę od słoika z wodą, którą Pan Jeż odrazu zaczął chliptać. z każdym łykiem widać było że czuje się lepiej. Dostał więc na poprawkę drugą pokrywke jedzenia. Zjadł wszystko, po czym spokojnie ale już żwawszym krokiem ruszył na zwiedzanie podwórka, na nocleg ulokował sie pod jałowcem