Ja z kolei w podstawówce miałem taką przygodę na WueFie. To była ósma klasa, graliśmy w piłkę, ja akurat stałem na bramce. Piłka wyleciała poza boisko, podbiegłem do niej i chciałem ją wykopnąć jak najdalej (jeszcze zza boiska), bo akurat kumpel z mojej drużyny stał pod bramką przeciwnika (jakby ktoś nie pamiętał, w podstawówce nie obowiązują spalone! ). Wszystko byłoby pięknie, ale pozostał jeszcze mały szczegół- nie zauważyłem, że piłka stała oparta o wystający z ziemi kamień...
To miał być mój wykop życia, oddałem w niego całą energię poprzedzoną porzadnym rozbiegiem... Słuchajcie, myślalem, że mi noge urwie!!! Siła uderzenia była taka, że trampek rozleciał się na dwie części (podeszwę i całą resztę), a ja oczywiście wylądowałem u ortopedy z podejrzeniem złamania kości śródstopia. Całe szczęście skończyło się na bardzo silnym stłuczeniu, ale i tak kwalifikowało się to na wsadzenie nogi w gips na 2 tygodnie