To może i ja dopiszę swoją przygodę.Raz jakaś kobieta zaparkowała swoją landarą w której powinna na siedzeniu sobie taboret postawić pod naszą firmą na dwóch miejscach. Widząc to razem z kumplem zrobiliśmy jej numer. Ja zaparkowałem z jednej strony niemalże lakier w lakier (przy samym wręcz złożonym lusterku) a z drugiej strony koleś w ten sam sposób. Przyleciał szeryf w ciemnych okularach do firmy z krzykiem, że nie ma jak wsiąść i mamy odjechać bo jej się mrożonki zakupione rozmrożą. My strugaliśmy wariata, że nie wiemy czyje to samochody to ona do koleżanki, że wzywa Policję. Koleżanka jej na to, że jest tutaj znak zakazu parkowania co nie dotyczyło samochodów pracowników firmy. Ona biadoliła, że nie ma jak wejść ani z jednej ani z drugiej bo wąsko. Już myślałem, że na upartego wejdzie przez bagażnik ale okazało się, że miała w nim kilka paczek paneli podłogowych więc nie wchodziło to w rachubę. Ona wzięła mrożonki z bagażnika, poszła do biura i zapytała koleżankę czy ma zamrażarkę
Koleżanka wzięła od niej te mrożonki i włożyła do zamrażarki a my z kolesiem spokojnie piliśmy sobie kawkę i cięliśmy bekę z niej. Ona powiedziała, że poczeka na dole, może wreszcie ktoś przyjdzie. My z kolesiem drugą kawkę, bajer z koleżankami i po godzinie zeszliśmy na dół spokojnie udając się do swoich samochodów. Ona nas zobaczyła i wrzasnęła - to wasze !!! Tak, nasze i proszę więcej tutaj nie parkować a szczególnie nie w taki sposób. Wściekła paniusia w brylach przeciwsłonecznych pojechała z impetem...bez mrożonek