maslinka napisał(a):stachan napisał(a):maslinka napisał(a):W naszej szkole jest wysoki poziom nauczania
Co to znaczy wysoki poziom nauczania?
To znaczy m.in. że mamy wysokie wyniki egzaminów zewnętrznych (w porównaniu z innymi szkołami w mieście, województwie i kraju) oraz wielu laureatów konkursów przedmiotowych.
To są wartości, które można zmierzyć. Natomiast to, czego zmierzyć nie można, a co da się obserwować przez porównanie z uczniami z innych szkół, to wymagający nauczyciele, którzy "cisną", ale w większości osiągają swój cel, którym jest przyrost wiedzy
To przekłada się z kolei na sukcesy uczniów w szkołach średnich. Fakt, że je osiągają na wyższym etapie edukacji, jest oczywiście zasługą samych uczniów i ich obecnych nauczycieli, ale również tego, co wypracowali nauczyciele w szkole podstawowej, o czym często niestety się zapomina...
To niewątpliwie miłe uczucie żyć w przekonaniu, że cywilizacja i kraj zawdzięcza wąskiemu gronu elitarne zastępy kreatywnych twórców i siewców nowych trendów, dzięki którym plebejskie rzesze z innych szkół mogą radośnie korzystać z dóbr, których nie rozumieją.
Wysokie wyniki egzaminów, laureaci, wartości... Można dodać do tego korelację przedmiotową, głębokie uczenie się uczniów, kształcenie umiejętności kluczowych, indywidualizację nauczania i tak oto, oczywiście w towarzystwie podmiotowo traktowanych uczniów i innych pustych pojęć w edukacji, mamy spełnione wszystkie warunki tzw. wysokiego poziomu szkoły
Wiesz w jaki sposób można poprawić efektywność szkolenia strzelców? Wystarczy powiesić większe tarcze i podejść bliżej... Taki strzelec ma skończyć szkolenie i
gówno kogo interesuje jak będzie później strzelać. Analogicznie działa polska szkoła - podobno trwają nawet prace nad kolejną zmianą skali ocen, ale tym razem poszukiwane są dwa elementy łączące jedynkę i dopuszczający
Całe szczęście, że szkoły podstawowe z wysokim poziomem kształcą tabuny przyszłych licealistów, którzy nauczeni planowania, myślenia perspektywicznego, operacjonalizacji celów raźno torują sobie edukacyjną drogę przez szkołę średnią po świetnie zdanym egzaminie końcowym, którego nie sposób przecież nie zdać, a którego wynik nie ma eliminować potencjalnych przygłupów z dalszego systemu edukacji, a jedynie decydować o szansach przyjęcia do szkół ponadpodstawowych z wysokim progiem punktowym...
Szkoły podstawowe zamiast uczyć dzieci normalnego życia są nastawione na odtwórczą realizację odgórnych wytycznych. Bardziej grono jest dumne z kolejnej szóstki jednego z kilku prymusów, aniżeli z ciężko zapracowanej trójki jakiegoś przeciętniaka (oczywiście wyjątkiem są szkoły kształcące samych prymusów). Szkoda jednak, że w całej tej pogoni za wynikiem zapominamy, że jeśli mam stado kur, w którym 98% to słabe kurki znoszące małe jajeczka i 2% przodowniczek dających dziennie po dwa jajka wielkości melona, to wciąż całe stado... mam do
dupy Gloryfikujesz pracę nauczycieli oczekując, aby nie generalizować. Trudno tego nie czynić, biorąc choćby przykład z nauki angielskiego. Prawie wiek temu Charles Kay Ogden stworzył tzw. Basic English, czyli język angielski uproszczony do 850 podstawowych wyrazów o nieskomplikowanej budowie gramatycznej, dzięki którym można swobodnie porozumiewać się w tym języku. Jakże często polska szkoła nie potrafi sprawić, by uczeń opanował te marne 850 słów przez wcześniej sześć, a obecnie osiem lat...A świadectwo ma.
Obecni "magistrowie" pochodzą z okresu, gdy Polska zajmowała 25 miejsce w rankingu PISA w zakresie czytania i interpretacji. Oznacza to, że co 11 dzisiejszy dwudziestopięciolatek potrafił przeczytać tekst, ale nie umiał go zrozumieć... Czyja to zasługa?
Przykładów mnóstwo, ale późno już - czas zatem kończyć ten wywód, bo weekend wzywa
maslinka napisał(a):Mam nadzieję, że moja odpowiedź Cię usatysfakcjonowała
Bardziej zasmuciła... Ale przynajmniej zgodnie z tematyka wątku.
Dla własnego spokoju więcej tu nie zajrzę, bo wszędzie wszystkiemu winny covid