napisał(a) Dziadek Maciek » 13.12.2008 23:35
Co do fig, doznaję uczuć mieszanych. Ich mięsistość jest jakaś niesamowita. We Włoszech il fico, figa zmienia się w żargonie w la fica, co znaczy srom. Być może z powodu słynnego liścia figowego przy wygnaniu z Raju, figa wydaje się najstarszym owocem na świecie. I najdziwniejsze jest to, że figowiec kwitnie wewnątrz swoich fig. Wystarczy którąś rozerwać, żeby zobaczyć ten pierwotny, skomplikowany, wymyślny żywy obraz cyklów życia. Zapylanie figi odbywa się drogą jakiegoś wzajemnego oddziaływania z osą szczególnego gatunku o długości trzech milimetrów. Osa samiczka wwierca się w kwiat zakwitający w fidze, nos jak zakrzywiona igiełka, w zalążnię tego żeńskiego kwiatu i składa jajeczka. Jeżeli nie może pokładełkiem dosięgnąć zalążni (niektóre z tych kwiatów mają długie szyjki) i tak zapładnia kwiat figi pyłkiem, który zabrała latając. w jeden czy drugi sposób połowa tej symbiozy się dopełnia-albo osa zastawiła swoje jajeczka i rozwijają się larwy , albo zapylony kwiat wydaje nasienie.
W razie nieznalezienia odpowiedniego gniazdka dla swoich jajeczek samiczka zwykle umiera z wyczerpania wewnątrz figi. A w razie znalezienia wylęgają się osy, przy czym wszystkie samczyki są bez skrzydełek. Ich jedyną funkcja jest natychmiastowy seks. Wstają i zapładniają samiczki, pomagają im wydostać się z figi i umierają. Samiczki wylatują unosząc dosyć spermy, by zapłodniła wszystkie ich jajeczka. Czy ma się apetyt na rozkosznie słodkie figi, wiedząc, ze każda to rzeczywiście cmentarz bezskrzydłych os rodzaju męskiego ? Może zmysłowość tego owocu bierze się z aromatu, w jaki one sublimują po swoim krótkim, słodkim życiu.
Źródło--Pod Słońcem Toskanii.
Ps uwielbiam figi, świeże i suszone, sporo ich przywozimy.