Jolanta Michno napisał(a):Hej!
džem od smokve - dżem figowy
džem od suhe smokve - dżem z suszonych fig
džem od suhe smokve s narančom - ... z pomarańczą
Jola
Torcida1 napisał(a):A ja bym sobie z Cro przywiózł krawat. Tak chyba zrobię, gdyż jak wszyscy pewnie wiemy Cro to ojczyzna krawatów!!! Są tam najlepsze!!!
matkaboska napisał(a):
Tak to wygląda.
Mi mimo wszytko dzezva bardzo kojarzy się z Bośnią czy ogólnie z Bałkanami . Gotowania kawy w dzezvie nauczyłam się właśnie w Chorwacji i właśnie stamtąd przywiozłam sobie taki tygielek. Ogólnie nie lubię kawy, ale nie ma nic bardziej klimatycznego niż taka gotowana kawa
chesjowisz napisał(a):matkaboska napisał(a):
Tak to wygląda.
Mi mimo wszytko dzezva bardzo kojarzy się z Bośnią czy ogólnie z Bałkanami . Gotowania kawy w dzezvie nauczyłam się właśnie w Chorwacji i właśnie stamtąd przywiozłam sobie taki tygielek. Ogólnie nie lubię kawy, ale nie ma nic bardziej klimatycznego niż taka gotowana kawa
A tak wygąda komplecik.Dostałem kiedyś z Mostaru od przyjaciółki.Do tygielka wsypujemy kawę z cukrem już razem i dprowadzamy do wrzenia,a potem do naparstków .
Japona napisał(a):Wiadomo najpierw kawa, woda, cukier razem doprowadzają do wrzenia.
Potem gdy już prawie kipi zalewają koniecznie zimną wodą. icon_eek.gif
Potem znowu doprowadzają do wrzenia i wtedy dopiero podają.
Znaczy jak dwa razy zagotowane to lepiej potem smakuje? icon_eek.gif
A nigdy o to nie pytałam...może to taki rytułał?
Japona napisał(a):chesjowisz napisał(a):matkaboska napisał(a):
Tak to wygląda.
Mi mimo wszytko dzezva bardzo kojarzy się z Bośnią czy ogólnie z Bałkanami . Gotowania kawy w dzezvie nauczyłam się właśnie w Chorwacji i właśnie stamtąd przywiozłam sobie taki tygielek. Ogólnie nie lubię kawy, ale nie ma nic bardziej klimatycznego niż taka gotowana kawa
A tak wygąda komplecik.Dostałem kiedyś z Mostaru od przyjaciółki.Do tygielka wsypujemy kawę z cukrem już razem i dprowadzamy do wrzenia,a potem do naparstków .
A propo tego gotowania kawy w tygielku.
Moi znajomi Bałkańcy , różni i Chorwaci i nie robią to tak.
Wiadomo najpierw kawa, woda, cukier razem doprowadzają do wrzenia.
Potem gdy już prawie kipi zalewają koniecznie zimną wodą.
Potem znowu doprowadzają do wrzenia i wtedy dopiero podają.
Znaczy jak dwa razy zagotowane to lepiej potem smakuje?
A nigdy o to nie pytałam...może to taki rytułał?