Poprzedniego wieczora dziewczyny buszowały po straganach rozlokowanych tuż nad brzegiem - my usiedliśmy na murku - nogi w morzu...piwo w ręce...
Pierwszy shopping od dawna który nam się podobał...nie poganialiśmy Ich...
Przy pierwszym Karlovacku dały się nabrać na nasze opinie...
nie ten kolor...nie ten krój...- ta biżuteria "lipą " pachnie...etc.
Przy drugim zorientowały się że..... gramy na czas...i palcem wskazującym
po szyi przejechały...
Przerażające jest , że zrobiły to z uśmiechem na twarzy...
No co
Czy ja Wam (PA)Jacykowa przypominam
Ostatecznie wykupiliśmy swoje ŻYCIE - kunami i sztuczną biżuterią...
Dzisiaj wczesnym popołudniem wybieramy się na Korcule
...a tu nasze
SYRENKI informują nas, że po drodze na sekundę wejdą do sklepiku...
...tak- że nawet nie zdąży barman piwa nalać...
Sekundę to nie trwało
...ale weszły ubrane na sportowo...a...
wyszły wieczorowo.......
(nie było wyjścia - sięgamy po kuny... trochę nas wykiwały.........)
WTOPING nie SHOPPING...
DREAM TEAM ---ZARZĄD... łłałłł...uuu
Dopływamy do celu,następnie przez chwilę robimy Tour de Old City...
po czym się odłączam na samotne zwiedzanie tych miejsc,w których nie byłem za pierwszym razem.
To urzekające miasteczko,które pięknie się prezentuje z każdego miejsca-
...nie sposób oddać tego w słowach...po prostu trzeba tam pojechać...
Podmuchiwał sprytny przyczajony wiaterek...nazwaliśmy go ......
Marilyn Monroe....podwiewał sukienki nie bacząc na wiek właścicielek...
Zaskoczyły mnie starsze panie,których nie podejrzewałem o taki refleks...
Komicznie to wyglądało - bo wszystkie kobiety zapragnęły nagle mieć
kieszenie w sukienkach... - przynajmniej tak to wyglądało...
NA WIĘKSZOŚĆ NIE DOSTAŁEM ZEZWOLENIA...
PIWKO - PIZZA -SPACER I CZEKAMY NA ZACHÓD SŁONECZKA...
Moje ulubione fotki Juli