-------------------------------SHIZZARAZA------------------------------------------
Łapie mnie przedwyjazdowa SHIZZARAZA
Zwyczajowo tak mam...ze trzy dni przed powrotem...
Patrzę na te wszystkie cuda dookoła...i bardziej się żegnam...
niż je podziwiam...
Zaraza cholerna , co nieproszona w duszę się wsączyła...
gdy co jakiś czas atak przypuszcza...-trochę mną miota...
Psuje nastrój........w krwiobieg truciznę wpuszcza....
jak zwykle - nie pękam....
WALCZĘ.....co moje...nie oddam...
Może długi spacer zrobię.....a może francę utopię...
Chciałem żmijowej podrzucić...tam niejedno dobre miejsce...
ale nie będę się prosił...
gniewam się jeszcze...
Jadranowi ...rzecz jasna tego nie zrobię........
Próbowałem ją upić.............ja tyle nie wypiję.......
padłem........ona lepszą ma kondychę...................
Jak mawia Anakin - koncentracja MOCY
...brutalne negocjacje to ostateczność.....-ale nie ma innego rozwiązania...
...już nie daje nawet spać......
wywiozę ją o świcie...do przeklętego miejsca....
PRZEPADŁA...---SZYBY ZAKRĘCAJCIE
.. GDY TAMTĘDY PRZEJEŻDŻACIE.........