cd Część 5. Pobyt
Dzień 9-10.
Kolejne 2 dni spędziliśmy na naszej ulubionej plaży. Zbliża się koniec naszego pobytu, więc trzeba maksymalnie wykorzystać dobra, jakie oferuje Chorwacja. W te dwa dni mieliśmy najlepsze warunki pogodowe, takie, o jakich marzyliśmy jadąc tutaj: bezchmurne niebo, żar z nieba, delikatny wiaterek, cieplutka woda. Dzieci jak zwykle nie narzekały na brak zajęć. Prawie cały czas siedziały w wodzie lub biegały wzdłuż plaży szukając istot żywych. Jak nie rybki we wiaderku, to kraby, a nawet jeżowce. Nie są one takie groźne, pod warunkiem, że nie nadepniemy je i nie wbijemy kolcy w skórę. Można je wziąć delikatnie na rękę. Widzieliśmy również kałamarnicę lub coś podobnego, która przepłynęła tuż przy brzegu, a jak nas zobaczyła, to puściła farbę i przyspieszając uciekła.
Przejrzystość wody była zabójcza
W ostatnim dniu, rano, postanowiliśmy obejrzeć kościółek, wybudowany na stromym zboczu góry. Do niego można dojechać wąską, asfaltową drogą, która prowadzi od rozwidlenia głównej drogi na końcu Slatine. Jest tam nawet drogowskaz. Po jego minięciu stromo podjeżdża się pod górę, a dalej trzeba jechać jakieś 1,5km. Na końcu drogi jest mały parking i znak zakaz ruchu. Dalej szliśmy asfaltową drogą jeszcze przez ok. 200m.
Po drodze natknęliśmy się na samicę bażanta z młodymi, które szybko uciekły w zarośla.
Później prowadziła nas wijąca się ścieżka. Pojawiły się schody, z których widać było kościół. Jego nazwa to Gospe od Prizidnica, wybudowany w XVIw. (takie datowanie znalazłem w internecie, choć nad wejściem był rok 1737).
Dróżka prowadzi przy ścianie skały, skąd rozpościerają sie piękne widoki.
A to kwiat agawy amerykańskiej. Agawa kwitnie raz w życiu, w wieku 6-15 lat, a jej łodyda z kwiatostanem wyrasta do 14m. Po przekwitnieniu roślina ginie.
Po kilku minutach jesteśmy u celu.
Mieliśmy szczęście, bo kościół był sprzątany i można było wejść do środka
Z tyłu znajdowało się przejście,
które prowadziło do klasztoru
Nie mogę sobie wybaczyć tego, że nie spróbowałem, czy woda w studni była słodka
Lustro wody było jakieś 2m poniżej, więc duże prawdopodobieństwo, że tak.
Wdrapałem się na skałę, powyżej kościoła, żeby zrobić kilka fotek. Prowadziły tam schody, które szybko zmieniły się w ścieżkę.
Zejście jak zwykle okazało się trudniejsze od wejścia.
Idąc dalej, mijając kościół, doszliśmy do miejsca, gdzie duże, gładkie głazy leżały w wodzie. Było tam kilka osób, które skakały do wody na główkę.
Będąc na Ciovo polecam wybranie się w to miejsce.
cdn ...