Ja pozwolę sobie też na kilka słów o Ciovo, lub jak to się utarło w naszej rodzinnej nomenklaturze "Naciovo". Zachłyśnięci ubiegłorocznym urlopem w Bol na Brac postanowiliśmy powrócić do pięknej Chorwacji w tym roku. Szukaliśmy miejsca niezbyt oddalonego od stałego lądu z uwagi na wyjazd z niespełna czteromiesięczną córeczką, i mieliśmy w zamiarze zabrać psa. Chcieliśmy tez mieć apartmani w pobliżu plaży, z małym dzieckiem wiadomo - kupa, przebrać, zmienić pieluchę - miało być blisko. Z racji psa padło na Villa Silva w Okrug Gornji, zwierzęta dozwolone, plaża 50m. Po przyjeździe na miejsce byłem już lekko zniechęcony, po kilku godzinach - już miałem dosyć. Właściciele nie uprzedzili nas o braku jakichkolwiek chodników, nie odradzili przyjazdu z wózkiem z uwagi na stromiznę ulic, mimo, iż pytałem o panujące warunki. Plaża 50 od apartmani była, ale betonowa, zazwyczaj już od rana zajęta, i średnio dostępna dla dzieci, z uwagi na konieczność wdrapywania się na betonowy brzeg.
Nie będziemy jednak psuć sobie urlopu, plaża kamienna znalazła się kilkaset metrów dalej, później już przywykliśmy do ciągania wózka po kamieniście wyboistej ścieżce. Plażą zresztą najczęściej chadzaliśmy do Leonardo na posiłki i do sklepów, jakoś nie bawi mnie na urlopie korzystanie z samochodu. Straszna ilość rodaków w tymże centrum, gwar, zamieszanie i pseudo promenada na plaży, zajęta często przez krzesła i fotele z barów sąsiadujących z plażą. Palących widać zawsze i wszędzie czuć, na samej plaży widziałem niejednokrotnie puste puszki po Lechu, Tyskim czy Kasztelanie nawet. Brudno. Brak napotkanej rok wcześniej serdeczności tubylców, brak zwolnienia tempa życia, brak wyspiarskości, ruch, hałas, wyjące głośniki z barów na plażę, ryk przejeżdżających ulicą obok plaży motocykli, samochodów, cwaniactwo tubylców straszne.
Potrzeby spacerowe ratował Trogir, do którego wybieraliśmy się taxi-boat lub samochodem.
Mimo wszystko wakacje były udane, choć rzeczywistość twardo zderzyła się z naszymi oczekiwaniami. Wiem, mogliśmy spędzić więcej czasu na szukaniu, przeglądaniu w internecie okolicy i warunków, ale rezerwacja była robiona w kwietniu, z rezerwacją czekaliśmy do narodzin malutkiej naszej córeczki. Warunki prawie odpowiadały tym oferowanym w ogłoszeniu, jednak brakowało tej wcześniej wspomnianej serdeczności - pytałem przecież o warunki do spacerów z wózkiem, i według właścicieli nie powinno być z tym problemów. Gdybym nie pytał, a okazało się, że muszę pchać wózek pod czterdziestostopniowe wzniesienie, na górze byłem cały mokry i zdyszany.
Jeśli więc Chorwacja, to dla mnie Bol. Spokojne, wyspiarskie życie, chodniki do spacerowania, a jest to dla mnie istotna kwestia, lubię spacery, szeroka promenada od centrum do samego złotego rogu, bez masy festyniarskich kramów z pierdołami z Chin. Na złotym rogu szeroka plaża z kamyków, na której łatwiej było o cień - środkiem przecież rośnie las, place zabaw dla dzieci i kilka knajpek o spokojnym charakterze.
W Bol również cała baza sportowa, czyli windsurfing, kitesurfing czy nurkowanie, czego w "Naciovie" brakowało, no i piękne widoki na morze z góry, a samo morze czyste, bez leżących na dnie puszek i butelek. W Bol brak wszędobylskich kierowców na skuterach, w których trzeźwość wątpiłem, raczej mnóstwo rowerów.
Okrug Gornji to dla mnie takie Mielno/Władysławowo.
Jeśli wybiorę się jeszcze do Chorwacji, to poszukam lepiej, i wybiorę miejscowości raczej cichsze i spokojniejsze, mniej uczęszczane przez Polaków.