Odcinek 1. Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii jedziemy !!!
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii to pisk powitalny statecznych trzydziestolatek+ na myśl o wyjeździe za nie całą godzinę, jak się spotykają z resztą damskiej części grupy
.
Ale cofając się kilka godzin w przygotowaniach. Wyjazd zaplanowany jest z Bielska-Białej gdzie mamy umówione miejsce spotkania, tak więc ja z P dojeżdżamy z Rudy Śląskiej, a K&J z Krakowa.
Co pewien czas następuje wymiana smsów w stylu 'nie wiem jak to się wszystko w tych 2 autach zmieści', 'nie biorę laptopa, zróbcie miejsce na swoim na moje zdjęcia', 'biorę żelazko', 'weź czajnik', 'bierzesz burty na obcasach?' itp.
Jako że jestem posiadaczem 4 gekonów lamparcich (i dopiero jeden został oddany na przechowanie) pakuję pozostałe 3 jaszczury do pojemnika transportowego, ich 'maleńki' domek na okres 2 tygodni i razem z górą rzeczy wyjazdowych wiozę do B-B. Nogi pod brodą, gekony między nogami tak to mniej więcej wyglądało, bo cały bagażnik i tylnia kanapa zawalona była po dach.
Gekonami zostanie obdarowana moja mama (znów będzie mi marudzić, że je zostawiam tylko na 2 tygodnie, a one takie kochane są i można z nimi porozmawiać... zostawiam to bez komentarza. Wiem za to, po kim odziedziczyłam gadanie do zwierzaków, a z którego powiedzmy szczerze napieprza się mój mąż).
Dla niewtajemniczonych gekon lamparci je żywe robale i wygląda tak:
Lula - jedna z trzech
ww.
W końcu wybiła godzina 'ZERO' i spotykamy się o 17:00 na parkingu A&R w celu upchania tony rzeczy do naszych autek. Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ... roznosi się w promieniu 1 km
Autko nr1
Autko nr 2
Wszystko się zmieściło
. Pasażerowie też. Można jechać. Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii jedziemy
Trasa Bielsko-Biała - Czechy -Słowacja - Austria- objazd w Słowenii - Chorwacja (Podgora).
Mamy krótkofalówki i CB (z którego korzystamy dopiero w Chorwacji kiedy to krótkofalówki nie zniosły już dłużej rozgadanych pasażerów) więc bez problemu można dogadać się do tempa podróży (110-120km/h) co jest dość istotne, gdy jedno autko jest młodsze od drugiego
, informacji o postojach planowanych i wymuszonych (gdy jedno autko na baku 'na luzie' przejedzie do Chorwacji a drugie musi się posilić już w okolicach Bratysławy).
Podróż upływa w spokoju - znaczy prowadzą mężczyźni
(żadnych problemów ze śmierdzącym sprzęgłem, wyjącym silnikiem - znaczy nudy), zakup winietek 7 dniowych na Słowację (wracamy przez Węgry), 10 dniowych na Austrię i z górki.
Po drodze robię kilka zdjęć głównie nieba
na prośbę K. Zresztą bardzo ładne to niebo było.
Gdzieś w Słowacji
Gdzieś w Słowacji
Potem zrobiło się ciemno więc śpimy. Nawet nie wiem kiedy przejechaliśmy Austrię i połowę objazd w Słowenii. Budzę się w Ptuju, bo Automapa się pomyliła i przestało bujać
. No to czuwam już do granicy.
A tam: o matko trzy lata z rzędu jeżdżę w tym samym terminie i do tej pory góra 5 aut a teraz :> chyba za bardzo rozpisywałam się jak to w Chorwacji w czerwcu jest super, pusto, tanio, słonecznie i takie tam.
Granica
Wiem, wiem, że w sezonie to można tam kisnąć 5 godzin, ale jest przed sezonem
a tam pełno Niemców i jeszcze więcej Czechów.
Aż się boję, co będzie za rok, choć w sumie kuszą mnie wrześniowe figi i winogrona... mniam
W żółwim tempie poruszamy się w kierunku granicy. Po 30 minutach, jest granica. Idzie szybko choć w przypadku mojego paszportu jakby kilku sekundowa konsternacja - raz, że mam teraz krótkie włosy a w paszporcie długie, to powiedzmy sobie szczerze na zdjęciu w paszporcie wyglądam jak seryjny morderca tudzież najwyższej rangi terrorysta samobójca (aż dziwie się że żaden z nich jeszcze nie wybuchnął śmiechem na ten widok - pewnie ich szkolą na taką okoliczność). Każdy kto narzeka na swoje zdjęcie w paszporcie i zobaczy moje od razu się zamyka. Nie ma bata, za rok jadę na dowód tam mam śliczne zdjęcie
No ale puszcza nas i po godzinie 3 w nocy jesteśmy w Chorwacji
Cdn. (może już dziś