Widzę, że nie tylko my jesteśmy fanami pizzy z Mea Kulpa
Odcinek 11 - Dubrownik Cd.
Postaram się teraz odwrócić proporcje i będzie więcej zdjęć i mniej opisów, bo Dubrownik opisywałam 2 lata temu.
J. stwierdził, że już chodziło murach i on poczeka na nas zarówno pod twierdzą jak i pod murami. Po zapełnieniu naszych żołądków udaliśmy się na Fort Lovrijenac a J. na ławeczkę pod twierdzą.
Po drodze byliśmy świadkami jak jedna baba śmieje się ze swojego chłopa, któremu na głowę usiadł gołąb i właśnie strzelił kupę
Jak każdy wie widoki z twierdzy są przepiękne i przypominam - wchodzi się na nią min. na ten sam bilet co na mury.
Tutaj wstawię prawie identyczne zdjęcia co 2 lata temu
ale bez nich relacja nie byłaby pełna.
Dubrownik przez dziurę
Duża wersja
panoramy
Wracając o dziwo bez problemów znaleźliśmy J., który znakomicie wtapiał się w otaczający krajobraz. Zdjęcie autorstwa A.
Skoro ławka była zajęta przez J., to biedny śliczny kotek musiał zadowolić się schodami.
Był to jedyny kot w Dubrowniku, który mi pozował do zdjęcia, niestety tylko dlatego, że spał i nie był świadomy tego jaką wzbudza sensację.
Zaczynam obawiać się, że to fotografowanie każdego napotkanego kota może podpadać pod znęcanie się nad zwierzętami
Zdjęcie autorstwa A.
Schodząc z twierdzy A. zaczęła liczyć schody (te do góry i te w dół), które przyszło nam w dniu dzisiejszym pokonać. Rachunek niestety niepełny, bo nie liczyła tych setek schodów w Stonie, ostatecznie wyniósł
1643 - gdzie do tego umywają się nasze 103 schody do apartamentu
Po twierdzy nastąpił czas mury. Umówiliśmy się z J., że za półtorej godziny ma czekać na nas pod Fontaną, a dodatkowo puścimy mu sygnał i poszliśmy pozwiedzać dachy Dubrownika;)
No dobra myślę sobie, ale co tu fotografować, żeby nie mieć takich samych zdjęć jak sprzed 2 lat. No i nawet komórki mózgowe nie musiały za bardzo celować w siebie, bo mym oczom uzbrojonym w szkła kontaktowe (czytaj sokoli wzrok) ukazało się pranie
Każdy wie jak wygląda suszące się pranie, a kto był w Dubrowniku wie jak wygląda dubrownickie pranie
, ale i tak je pokażę. Do tego będą inne zdjęcia jakich setki na tym forum.
700 - Odliczanie schodów
w wykonaniu K. i moim. Zdjęcie autorstwa A.
Pranie nr 1
Między domami
Poczuj każdym zmysłem, że jesteś w Dubrowniku - pranie nr 2
Zaglądając ludziom do okien
Strzelamy do żaglówki
Wścibstwo i pranie nr 3
Pranie nr 4
Sympatyczna knajpka
A żaglówka odpływa 9
Dachy z elementem prania nr 6
Dachy po raz kolejny i pranie nr 7
Żeby nie było tak nudno to opiszę jedno zdarzenie z murów
Idziemy sobie, podziwiamy krajobrazy, ja fotografuję 'mające to gdzieś koty'.
Kolejny urażony kot
Żeby czasem nie poruszyć zdjęcia oddech wstrzymany, jest można oddychać. Przy nabieraniu powietrza czuję całkiem przyjemny dla nosa zapach. Podnoszę wzrok, aby ów zapach zlokalizować... jakbym ten zapach skądś znała, ale jeszcze nie dociera do mnie skąd. Patrzę na R. a on z radosną miną pyta się 'Czujesz?'. Ja doznaję olśnienia i mówię 'Czuję
... zioła', za mną idzie A.. R ponownie pyta 'Czujesz?'. A. chwilę wdycha i błogim głosem (z tej strony to ja dziewczyny nie znałam) odpowiada 'noooooooooooo' i się szczerzy. K. jako przykładny obywatel nie rozpoznaje zapachu (co dziwne
ale o tym za chwilę). Okazuje się, że pod nami siedzi dwóch Chorwatów i w najlepsze palą wieeeeeelkiego skręta.
Niekumatość w tej materii K. mnie zaskoczyła, bo swego czasu spędzałyśmy mroźnego Sylwestra w Krakowie na rynku i oprócz odmrożonych ud, które miałam sine przez 2 kolejne dni, pamiętam właśnie ten zapach, który wtedy nas otaczał i wdzierał się w nasze nosy z każdej strony.
Whats uuuuup - znaczy odlot w Dubrowniku
Po inhalacji jako bierni palacze
idziemy dalej.
Nowe i stare
I znów dachy
Pranie nr 6
No i panoramki
Duża wersja
panoramy
Duża wersja
panoramy
No to doszliśmy do końca murów. Cdn. Bo to nie koniec zwiedzania Dubrownika. Jest dopiero 19.00.