Odcinek 10 - Dubrownik cz1.
No to ruszamy w kierunku Dubrownika. Dopiero co nakarmiony mulami R. pyta cicho kiedy obiad
. 'Nie teraz' oświadczam stanowczo, 'teraz jedziemy na górę SRD' mówię opluwając przy tym całe wnętrze samochodu - przeklęta nazwa
. 'Pizza będzie za półtorej godziny' mina biedakowi zrzedła, bo nie chodziło mu o jedzenie a raczej o to piwo do jedzenia, które jako pokrzywdzony w tej materii kierowca będzie mógł sobie w końcu wypić.
Jako, że jesteśmy tymi uprzywilejowanymi, co to są zmotoryzowani wjeżdżamy na górę autem a nie kolejką, za którą kasują jak za zboże.
R. mimo konieczności zachowania koncentracji na dość krętej i wąskiej dróżce w kierunku wioski Bosanka , na której co chwila jakiś jadący z góry rajdowiec zapomina ściągnąć nogę z gazu na zakrętach 180 stopni, dziwnie podskakuje na siedzeniu i zerka to w lewo to w prawo, a już najmniej na drogę. No nie da się ukryć, wydaje się lekko rozkojarzony. W końcu dotarło do mnie że zerka w kierunku morza. Okazało się, że zacumowany tam jest ogrooooomny pięciomasztowiec, a wszystko, co ma choćby malutki maszcik i ma coś wspólnego z żaglówką cieszy R. ogromnie
Z góry widoki piękne
Większy format
zdjęcia
Tu z kolejką
A tu jeszcze tak
No co trudno wybrać
I z bliska
Niestety dubrownickie koty zastrajkowały i odmawiały pozowania.
Najbezczelniejszy był kot z góry SRD. No po prostu odwrócił się do mnie D... i odmówił współpracy z fotografem.
Wracając mijamy pasące się kozy, niestety R. mający już w głowie tylko zimne piwo, którym za chwile będzie mógł się delektować, nie zauważa ich, na co z oburzeniem i krzykiem zareagowała damska część grupy. Zanim Dotarło do niego skąd te wrzaski kozy zostały 500m za nami.
No nic nie będę miała pięknych zdjęć pasących się kóz z Dubrownikiem w tle ...
Za to zatrzymujemy się w jednej z zatoczek gdzie jest panorama na Dubrownik no i oczywiście 'żaglóweczka' prezentuje się w całej swej okazałości.
I panorama choć mało pogodna
Wsiadamy do autka i jazda na parking podziemny. Już było dość późno, bo przed 16, dlatego machnęliśmy ręką na cenę parkingu, ale wg mnie to rozbój w biały dzień. 15kn za godzinę w czerwcu - nawet w sezonie jest taniej. Ostatecznie zapłaciliśmy 105 kn za parking!!! Jak to dobrze że byliśmy tylko jednym autem
Na samym początku upewniamy się, do której godziny można wchodzić na mury. Pan z informacji turystycznej informuje, że ostatni turyści są wpuszczani 30 min przed zamknięciem (czyli w sezonie, gdy mury są czynne do 19 - do godziny 18.30), ale wtedy tylko na jeden odcinek. Bogatsi o tą wiedzę kupujemy bilety i od razu biegniemy do sprawdzonej 2 lata temu pizzerii Mea Culpa.
Oczywiście po drodze w biegu robię zdjęcia, bo może potem już tej uliczki nie będzie, albo pojawią się rusztowania jak w przypadku fontanny w Trsteno
ewidentnie coś w tym roku Chorwaci nie popisali się jeśli chodzi o przygotowania do sezonu.
Pizze nic a nic się nie zmieniły - całkiem spore, wystają z talerzy (R. musiał się bardzo starać aby podołać 1, pozostali najedli się do syta połówką pizzy każdy), pyszne i przestępne cenowo jak na Dubrownik (za moją i A. dałyśmy 51kn). Piwo już 'trochę' droższe, bo 28Kn za duże, nie robi to wrażenia na R., który z radością je zamawia (inni zresztą też
). Oczywiście zdjęć pizzy brak
Z kotami nic się nie zmieniło - kot z pizzerii strzelił tzw. 'Utleniony wodoro-węglan fluoru', czyli powszechnego FOCHA i tyle było z fotografowania sierściuchów.
Po krótkim odpoczynku, zaspokojeniu potrzeb fizjologicznych idziemy zwiedzać
ale to już po weekendzie.