La Città Bianca - LocorotondoZ Martiny do Locorotondo jest rzut kamieniem ok. 6 km., więc 10 minut jazdy i powinniśmy być na miejscu.
Trulle przy drodze dalej widoczne.
I naraz widzimy to….
Nie ma gdzie stanąć, więc tylko warczę do Miśka:
- Wolniej, wolniej
Zdjęcia zatem tylko z jadącego auta.
Oczywiście widziałam gdzie w mieście zaparkować, ale Misiek jest mądrzejszy i nie życzy sobie pomocy.
Jedzie i nijak się to ma do starego miasta. Ale twardo jedzie.
Siedzę sobie cicho, no bo co się będę narzucać.
Misiek naraz staje i mówi.
- No daj tę ulicę.
Moja łaskawość jest wielka.
Bez zbytecznych i uszczypliwych komentarzy podaję - Piazza Antonio Mitrano.
Parking jest spory i bezpłatny, jedynie w piątki nie da rady tam zaparkować, gdyż na placu odbywa się targ.
Przy placu jest winiarnia/sklep Lindovino, gdzie można nabyć wino butelkowane i na litry. Przed zakupem ponoć można degustować. Napaliłam się strasznie na zakupy, ale niestety punkt był zamknięty i nie było informacji, kiedy otworzą. Być może mieli długa sjestę.
Przy placu decydujemy się też na kawę, bo jest kilka minut po godz. 15, a więc czas sjesty i wolimy nie ryzykować zamkniętych drzwi gdzieś dalej.
No i tu powiem Wam, że Misiek mnie rozbawił do łez
.
Nie wiem, czy mnie nie zabije (bo jednak tu zagląda), ale podejmę wyzwanie.
Jakby relacja stanęła, to jednak mnie dopadł
Idziemy na kawę.
Zamówienia składa się przy barze, a potem przynoszą co trzeba do stolika.
Zasiedliśmy na tarasie.
Misiek wraca i…… mówi tak:
- Powiedziałem tylko, że chcę cztery kawy.
A co niby miał powiedzieć?
No grzecznościowo mógł dodać
per favore. Ale czuję, że nie o to biega,
Patrzymy na niego z dużym zainteresowaniem i domagamy, się wyjaśnień, co też szanowny kolega ma na myśli.
Rozwija wątek…
- To co myślicie, dadzą nam w tych maleńkich filiżaneczkach?
I tylko dlatego powstało to zdjęcie, gdyż jak widać po relacji jakoś rzadko pamiętam o uwiecznianiu na fotkach jedzenia. To zdjęcie było niejako dla pamięci, choć i bez niego o tym nie zapomnę.
Uśmiałam się za wszystkie czasy.
Po wzmocnieniu kofeiną i poprawie pracy przepony spowodowanej ogólnym śmiechem możemy iść zwiedzać kolejne białe miasto.
A jest co.
Ale zacznijmy od początku
Nazwa
Locorotondo (loco – miejsce, rotondo – okrągłe) co oczywiste nawiązuje do kolistego kształtu starówki.
W skrócie możemy powiedzieć, że jesteśmy w okrągłym miejscu.
Jakby ktoś nie wierzył, to proszę popatrzeć mapę.
Widoczny jest też parking po prawej stronie (na czerwonym polu – tu jesteś).
Powiem to już na początku, bo po cóż mam ukrywać?
Dla mnie Locorotondo jest jak piękna bombonierka.
Otwieramy pudełko i widzimy czekoladki. Każda pięknie zapakowana.
Którą wziąć?
Nie ma znaczenia, bo każda będzie smaczna.
Uliczek jest bardzo mało, więc pewnie zjecie całe pudełko i wszystkie czekoladki wam będą smakowały.
Zapewniam
Wiedziałam, że jest to małe miasteczko (część starego miasta), ale mimo wszystko małość nieco mnie zaskoczyła.
Co oczywiście nie przełożyło się na ilość zdjęć
. Znów stoję przez problemem.
Wszędzie pięknie, zdjęć bez liku….
Pokazać wszystko?
Też źle. No trzeba coś zostawić przyszłym odkrywcom.
Niemniej i tak fotek będzie sporo, bo naprawdę trudno podjąć decyzję, które wywalić.
Dopowiem jeszcze, że powstanie miasta datuje się na około 1000 r.
cdn.