La Città Bianca – Ostuni, Martina Franca i okrągłe miasteczko Locorotondo. Same perełki.
8. 10. wtorek Po wczorajszych chmurach i szarym niebie nie ma śladu. Dzień zapowiada się słoneczny.
Bez nieprzystojnego pośpiechu, ale jednak całkiem sprawnie opuszczamy dom i przed godz. 9.30 siedzimy w aucie.
Na pierwszy ogień wyznaczamy
Ostuni, bo jest najdalej. Najdalej, ale nie znaczy daleko.
Do pokonania mamy raptem 43 kilometry, co powinno nam zająć coś ok. dwóch kwadransów.
Ruszamy drogę.
Przyznam się, że na
Ostuni napaliłam się strasznie. Może magia słów -
La Città Bianca tak na mnie działała.
W tyle głowy pamiętałam też opinię z relacji Marzeny, że owszem podobało się, ale jakieś tam zastrzeżenia były (chyba, że nie takie białe, jak być powinno).
Niemniej moje oczekiwania były spore, aż się nieco bałam rozczarowania.
A jak było?
Zapraszam na spacer, przekonacie się sami.
Położone na wzgórzu białe miasto lśni w słońcu, dzięki czemu widać je już z kilku kilometrów. Można wręcz powiedzieć, że wybija się na tle gajów oliwnych. Posadowione jest 208 m n.p.m.
Już z okien auta miasto robi dobre wrażenie.
Nie bacząc, że nie ma gdzie stanąć, że słońce oślepia, domagam się postoju choć na kilka sekund.
Włosi stają gdzie chcą, to ja też chcę
Misiek klnąc pod nosem stanął. Komunikując mi jeszcze, że ewentualny mandat płacę ja.
Misiek tego dnia jakoś się czepiał, zwłaszcza mnie.
Może raptem pół godziny później usłyszałam od niego kolejne miłe słowa – ciebie to popier….ło (ale i tak go lubię, a nawet powiem, że trochę racji miał, ale o tym później).
Zdjęcia z racji pośpiechu i usytuowania słońca wyszły kiepsko.
Ale skoro się uparłam, to muszą być
Jedziemy dalej, mandatu nie było
Misiek postanowił zaparkować za darmo, więc wbija się na jakieś osiedle.
Nie protestowałam, bo widziałam w tym korzyść – więcej zobaczę
.
Jak się okazało stanęliśmy w doskonałym miejscu, gdyż do centrum szliśmy też przez białe miasto, ale takie zwyczajne, a nie turystyczne.
Uliczka ciasna, a jeszcze trzeba na auta uważać.
Takie nieoczekiwane perełki – ozdobny portal - pod drodze też się nam trafiają.
Cicha uliczka widziana z bramy
Wychodzimy obok kościoła Ducha Świętego z XVII wieku (portal z XIV w.)
I jesteśmy na
Piazza della Libertà, gdzie stoi kolumna ze świętym Oronzo na szczycie. Barokowy obelisk wzniesiono w 1771 roku.
Święty, z wysokości około 21 metrów błogosławi zabytkowe centrum miasta.
Piazza della Libertà (plac Wolności), to serce Ostuni. Odnowiony w XIX wieku, tuż po zjednoczeniu Włoch.
Widoczek na prawo.
i na lewo
Widok na ratusz (niegdyś siedziba franciszkanów w latach 1304 - 1809) i przylegający do niego kościół św. Franciszka z Asyżu zbudowany w połowie XVIII wieku.
i wnętrze (nie porywające
)