napisał(a) AndrzejJ. » 24.10.2006 20:56
O Argonautach i wyspach Cres i Losinj.
Książe Jazon z Jolkes przybył statkiem Kolchidy. Wyruszając na tę wyprawę przyrzekł sobie, że nie wróci do ojczyzny bez złotego runa. Albowiem tylko wtedy stryj Jazona, Pelias miał dotrzymać swej obietnicy i zwrócić mu królestwo Jolkos, które przedtem skradł jego ojcu, królowi Ajzonowi.
Władca Kolchidy - Ajetes, surowo popatrzył na młodego księcia.
- Muszę cię przestrzec, że wielu śmiałków było tu przed tobą i żadnemu z nich ten zamiar się nie powiódł. Smok, który strzeże złotego runa zabił ich wszystkich. Ajates miał nadzieję, że Jazon ulęknie się jego przestróg i jak wielu młodych wojowników, przybyłych wcześniej do miasta, jego także ogarnie przerażenie na samą myśl o smoku.
- Nie odczuwam strachu Wasza Wysokość - oświadczył dumnie książe - ja i moi towarzysze Argonauci pokonaliśmy już wiele niebezpieczeństw, aby dotrzeć do twojego kraju. Walczyliśmy z potężnymi olbrzymami, nawałnicami, wiatrem i morzem. Nie ulękniemy się smoka. Król Ajetes był niezadowolony z postawy młodego śmiałka, który był tak odważny i pewny siebie, że mógł odnieść zwycięstwo tam gdzie inni zawiedli. Stary król nie chciał, aby Jazon zdobył złote runo, będące talizmanem przynoszącym szczęście Kolchidzie. Wiele lat wcześniej książe Fryksos przyleciał do miasta na cudownym baranku. Było to prześliczne zwierzę pokryte złotym runem, baran mówiący ludzkim głosem i latający w powietrzu. Fryksos złożył go w ofierze Zeusowi, a jego skórę podarował Ajetesowi aby zawiesił ją w świętym gaju. Złotego runa miał strzec smok. Nie chcąc dopuścić do sukcesu Jazona, stary król całą noc snuł niecne plany.
- Zażądam, aby wypełnił trzy warunki, które potwierdzą jego siłę i męstwo. Są one niemożliwe do spełnienia. Jazon umrze zanim zdoła wypełnić pierwszy z nich. W ten sposób uchronię złote runo - planował.
Królewska córka, Medea, umiała czytać w myślach ojca. Zakochana w pięknym młodzieńcu, postanowiła pomóc mu wypełnić zadania. Bez wahania pobiegła do komnaty Jazona i wszystko opowiedziała. Ten, wzburzony gniewem od razu chciał zabić Ajetesa.
- Nie, Jazonie -uspokoiła go Medea -mam lepszy pomysł. Weż ten cudowny balsalm. Pomoże ci twój Argonauta Orfeusz i jego lira, z której potrafi wydobywać cudowne dźwięki. Nazajutrz Ajetes wezwał Jazona do sali tronowej gdzie przedstawił mu swoje warunki.
- Po pierwsze -rzekł -zaprzęgniesz do pługa perę byków ziejących ogniem i zaorasz nimi cztery akry ziemi. Po drugie zasiejesz to pole smoczymi zębami. Wyrosną z nich zastępy uzbrojonych mężów. Zabijesz ich wszystkich. Po wypełnieniu tych zadań czeka cię trzecie, musisz pokonać smoka, który strzeże świętego gaju.
Wkrótce potem ogromny tłum zgromadził się na polu przed pałacem. Nikt prócz Medei nie wierzył w zwycięstwo Jazona. Po chwili młody bohater wyszedł ubrany w swoją najlepszą zbroję. Nikt nie wiedział, że posmarował ciało cudownym balsamem. Wtedy ukazały się przerażające byki, zionące ogniem z nozdrzy. Kopyta byków zrobione z białego, gorącego metalu uderzały o ziemię wydobywając kłęby dymu. Buchające płomienie nie robiły Jazonowi najmniejszej krzywdy, a on sam nie czuł ich żaru. Złapał je za rogi, zgiął karki aby założyć jarzmo i zaprzągł je do pługa. Poskromione byki spokojnie jak owieczki ciągnęły pług, a Jazon orał nimi pole. Tłum, widząc to, wydał okrzyk zdumienia, a król Ajetes nie posiadał się ze wściekłości.
- Pozostaje jeszcze drógie zadanie do wykonania - pocieszał się.
Po zaoraniu pola bohater zasiał na nim smocze zęby, z których wyrosły zastępy zbrojnych mężów. Jazon rzucił na nich magiczny kamień. Stała się rzecz dziwna, bowiem żołnierze zamiast ruszyć na księcia poczęli kłócić się między sobą i wzajemnie oskarżać, kto rzucił kamieniem. Doszło między nimi do wzajemnej walki. Po chwili wszyscy leżeli martwi. Ludzie klaskali, watując z radości. Uciszyli się, kiedy Ajetes poderwał się i krzyknął:
- Wystarczy na dziś. Wypełniłeś dwa zadania w ciągu jednego ranka. Musisz odpocząć. Jazon protestował, jednak Ajetes postawił na swoim. Król postanowił, że młody książe musi umrzeć i to przed nastaniem następnego dnia. Gdy tylko wrócił do pałacu wezwał dowódcę straży i rozkazał mu zamordować Jazona i Argonautów tej nocy. Medea, odczytując myśli ojca, pospieszyła do księcia i opowiedziała o zamiarach ojca.
- Dzisiaj musisz zdobyć złote runo. Jutro będzie za późno - przekonała go. Jazon obudził Orfeusza i razem udali się do świętego gaju. Już z daleka widzieli blask złotego runa. Wisiało na drzewie i jarzyło się w ciemnościach złotą poświatą. Ogromny smok czuwał pod drzewem.
- Jest zapewne najgroźniejszym smokiem na świecie - Jazon był pod wrażeniem patrząc na jego gruby, kolczasty ogon i paszczę pełną ostrych zębów.
Orfeusz potrącając struny liry zaczął śpiewać przepiękne pieśni. Smoczysko z uwielbieniem swłuchiwało się w dźwięki instrumentu. Muzyka była tak przejmująco piękna, że ślepia smoka straciły swój zwykły dziki wyraz. Pod wpływem śpiewu smok rozwarł swój wielki pysk i ziewnął. Po raz pierwszy w życiu poczuł się senny. Zamknął oczy i osunął na ziemię pogrążając w słodkim śnie.
- Śpiewaj dalej Orfeuszu - szepnął Jazon, a sam w tym czasie pobiegł pospieszne przez gaj i jednym zamachem miecza odciął głowę śpiącego potwora. Potem wspiął się na drzewo i zabrał zeń błyszczące złote runo. Razem z Orfeuszem schowali skórę do torby, aby złoty blask ich nie zdradził. Na statku Argo czekała na nich Medea wraz z załogą gotową do rejsu. Odcumowawszy, powiosłowali na pełne morze. Król Ajetes, kiedy dowiedział się, że Jazon wykonał zadaną pracę, bardzo się rozgniewał; zrozumiał mianowicie, że dokonał tego przez podstęp i nie wątpił, że Medea przyniosła mu pomoc. Medea zaś, ponieważ zrozumiała, że znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie, jeśli zostanie w pałacu, postanowiła szukać ratunku w ucieczce. Zatem przygotowawszy wszystko do ucieczki, w środku nocy, bez wiedzy ojca, wymknęła się z bratem Absyrtosem, i jak najszybciej udała się do miejsca, gdzie był przycumowany statek Argo. Kiedy zobaczyła Jazona, rzuciła się do jego stóp, i z wieloma łzami błagała go, aby nie pozostawiał w tak ciężkim położeniu kobiety, która mu tak pomogła. Ów, ponieważ pamiętał, jak uniknął wielkiego niebezpieczeństwa dzięki jej pomocy, chętnie ją przyjął, i kiedy usłyszał powód przybycia, zachęcał aby nie bała się gniewu ojca. Obiecał także od razu zabrać ją na swój statek.Ponieważ Ajetes ich ścigał,,aby uniknąć pościgu Medea zabiła i poćwiartowała swego brata Apsyrtosa, a jego szczątki rozrzucała po drodze. Ze szczątek powstały Asprytowe wyspy jak w czasach mitycznych nazywano archipelag Cresko-Losinjski,które to wyspy zatrzymały pościg.