27 kwietnia
Tego dnia wstajemy wcześnie, bo czeka nas najdłuższy przejazd, prawie pod same Jeziora Plitwickie. Mijamy Oświęcim, po drodze robiąc małe zapasy w napotkanym Lidlu i dojeżdżamy do Pszczyny. Potem w większym tłoku jedziemy do Bielska-Białej. I tu mała niespodzianka. Okazało się, że miasto można objechać świeżo wybudowaną obwodnicą, która niestety kończy się na jego przedmieściach. Dalej musieliśmy jechać dużo wolniej omijając budowaną nową drogę do Żywca. Przejeżdżając przez kolejne miejscowości dojechaliśmy w końcu w okolice Zwardonia i zaczęliśmy wspinaczkę po nowej drodze do granicy.
Na samym przejściu pusto- gdyby nie tablice informacyjne, nie byłoby widać, że to już Słowacja. Chociaż nie do końca, w Skalitem widać głośniki na słupach przy ulicy, więc jednak nie wszystko jest takie samo
jak w Polsce. Po pewnym czasie dojeżdżamy do drogi z Jablunkova, mijamy Czadczę, następnie Żilinę i kierujemy się na Martin. Za tym miastem trafiliśmy na mniej przyjemny odcinek drogi, ułożonej z betonowych płyt. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, a widoki na okoliczne góry zmniejszyły to gorsze wrażenie. Blisko Zwolenia pojechaliśmy już szerszą drogą ekspresową, nadrabiając nieco. Potem, jadąc znowu przez góry, znaleźliśmy się na w pobliżu granicy węgierskiej, na co wskazywały napisy na domach w dwóch językach: słowackim i madziarskim.
Przejście graniczne, jak łatwo przewidzieć, była całkowicie opuszczone (i nieco zapuszczone
), a tuż za nim mieliśmy okazję przejechać kawałek węgierskich gór. Wijącą się drogą dojechaliśmy w końcu do miejsca skąd widać było bardziej typowe dla Węgier krajobrazy- płaskie lub lekko pofalowane pola i łąki. Stopniowo ruch na drodze zaczął się zwiększać- znak, że Budapeszt jest coraz bliżej.
Samo miast przejechaliśmy bez większych problemów, nie licząc remontu jednej z ulic. Dzięki temu jednak mieliśmy okazję obejrzeć starszą część Pesztu. Po krótkim kręceniu się po jednokierunkowych ulicach dojechaliśmy do mostu na Dunaju i w okolicach Góry Gellerta wjechaliśmy do Budy, podziwiając widok na zamek i pobliski budynek parlamentu. Minęliśmy dalej położone dzielnice i ruszyliśmy w stronę Balatonu. Niestety samego jeziora nie widać aż tak dobrze z autostrady, jest tylko kilka miejsc z naprawdę dobrymi widokami, ale ponieważ chcieliśmy być jak najszybciej u celu, zdecydowaliśmy się nie zjeżdżać nad Balaton. Zbliżał się wieczór, gdy dojechaliśmy na granicę. Krótka kontrola ograniczona do sprawdzenia paszportów oraz krótkiej rozmowy z pogranicznikiem i wreszcie jesteśmy- Hrvatska
Na autostradzie wyjątkowo pusto, przynajmniej w okolicach Varażdina, za to sporo tuneli. Dopiero po przejechaniu bramek i opłaceniu pierwszego odcinka, dał się zauważyć większy ruch. Podejrzewam, że powodem mogła być i bezpłatna tam autocesta, i bliskość Zagrzebia
Po minięciu miasta znowu trafiamy na bramki, bierzemy bilet i jedziemy do Karlovaca, położonego nad rzeką o "pięknie" brzmiącej dla Polaka nazwie Kupa
W samochodzie zrobiło się wtedy wyjątkowo wesoło i nawet moje tłumaczenie, że chorwacka kupa nie musi być tym samym co polska, nie zmieniło tego.
Na skraju Karlovaca zobaczyliśmy coś w rodzaju mini-skansenu militarnego połączonego z miejscem pamięci: kilka czołgów i wozów opancerzonych, MiG-21 z chorwackimi znakami, resztki zestrzelonego samolotu lotnictwa Jugosławii, tablica poświęcona zmarłym obrońcom Karlovaca oraz większe tablice z opisami i mapami dotyczącymi wojny w latach 1991-95. Po obejrzeniu tego miejsca ruszyliśmy dalej coraz bardziej krętą drogą przez góry, dojechaliśmy do Slunja, aż wreszcie zobaczyliśmy zjazd do Rastovacy. Tablice reklamujące noclegi są tam przy każdym domu i napisy: rooms, zimmer, sobe, a nawet pokoje widać tam w różnych konfiguracjach
Wprawdzie nie uniknęliśmy małej pomyłki, zamiast do "naszych" gospodarzy trafiliśmy do sąsiadów, ale szybko to naprawiliśmy i już po kilku minut przywitaliśmy się z miłą Chorwatką, która zaprowadziła nas do wynajętych pokojów. Wszystko wyglądało jak należy, więc po załatwieniu potrzebnych formalności mogliśmy jedynie odpoczywać po podróży i nabierać sił na wycieczkę po PN Plitwickie Jeziora