Obiecałam kilka słów nt imprezy, więc zapodam. Ale co tu mówić... Była zabawa, wino, śpiew, muzyka, pogaduszki polsko-chorwackie. Czyli tak jak miało być. Ludzi pełno, "Ledwo karczmy nie rozwalą, chacha, chichi, hejże, hola"
W niedzielny wieczór Karczma w Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu rozbrzmiała chorwackimi rytmami.Zgodnie z zapowiedziami przyjechała ekipa winiarzy wraz z zespołem muzycznym z Osijeku. Zaprezentowała się winnica Erdut – największa i najstarsza w tej części Chorwacji. (Przemysłowa produkcja wina rozpoczęła się już w 1730 r. Winnica w połowie XIX w została w dużym stopniu rozbudowana, poszerzono uprawy o kolejne szczepy, a lekkie wina z tej winnicy zagościły na stołach mieszczan i królów w całej Europie. Winnice Erdut znajdują się na wschodnich stokach gór Daljski w zakolu Dunaju i zajmują 420 ha. (to z ich strony) Do Sącza przyjechał sam właściciel – Goran Dumanćić wraz z dyrektorem ds. sprzedaży Pero Grgićem. Przywieźli do degustacji wytrawne wina białe i czerwone: Graševina, Chardonnay, Traminac, Zweigelt, o których opowiadał zaproszony sommelier - stwierdził, że te wina są bardzo specyficzne i o niespotykanym gdzie indziej aromacie, a goście z dużą ochotą potwierdzali pozytywne opinie znawców degustując wystawione wina.
Oprócz win główną atrakcją był występ zespołu muzycznego „Tambursin Sastav Kandzija”. Muzycy przygotowali się do występu w Polsce rozpoczynając imprezę „Mazurkiem Dąbrowskiego” i odśpiewując wszystkie zwrotki po polsku! Potem był hymn Chorwacji (na twarzach Chorwatów - wzruszenie, na sercu - prawica), a potem już tylko zabawa, podczas której dali z siebie wszystko i zaprezentowali iście bałkański (Stjepan, wybacz!) temperament. Żywiołowość muzyków, chorwackie rytmy i przyjazny klimat szybko porwały do tańca wiele osób.
Impreza była też okazją do nawiązywania przyjaźni polsko-chorwackich, jako, że w karczmie pojawiło się również wielu „polskich” Chorwatów (dotarł tutaj nawet Milan wraz z żoną z Wrocławia). Bariera językowa okazała się żadną przeszkodą. I tu i tam brylował nasz nieoceniony Janusz Bajcer, który w mig zjednywał sympatię swoim cromaniactwem i urokiem osobistym. Dzięki Januszu!!!!
Impreza przy muzyce i winie trwała długo w noc, mimo, że Chorwaci następnego dnia mieli się zaprezentować w Konsulacie w Krakowie. Jednak to właśnie sądeczanie ich zauroczyli. Goran Dumanćić był wręcz wzruszony polskim entuzjazmem. Stwierdził, że nie spodziewał się takiej serdeczności i zainteresowania. Jest zachwycony tym, jak zostali przyjęci w Nowym Sączu i już zapowiedział, ze chętnie zjawi się wraz z całą ekipą powtórnie. A wtedy to już może zrobimy mały zlocik CRO.PL?