Hej niektórzy Koledzy, Czy Wy macie skrywane pretensje do tych krajów, że ośmieliły się wybić na niepodległość. Po co wmawiać sobie i innym, że n.p. Chorwacja jest taka "be", bo w 1991 r. odważyła się fiknąć Belgradowi. A, że się jej to udało, to co dobrze to, czy źle. A może źle ? Przecież w FRJ było tak wspaniale ??? Mogli wyjeżdżać na zachód i mieli DM. Więc może taka, HR powinna dostać klapsa i przeprosić. Ewentualnie grzecznie prosić o wolność. Może pan byłby wyrozumiały. A, jak boli, że Zachód im pomógł, oj boli. Och, wrócić tak, do sielskich lat 80-tych. Niestety, "to se ne vrati". I dzięki temu możemy sobie jeździć do Cro, a w przelocie zrobić sobie spacerek po starówce w Wiedniu.
Wydaje mi się, że w naszej dyskusji bardzo uwidoczniły się stereotypy z przeszłości (ciągle tylko II.WŚ, a dalej jakby biała plama). Prosty schemat. Dla dużej części, Serbowie to takie fajne chłopaki z partyzantki.. Przecież oni byli (i pewnie dalej są ???) tacy waleczni i szlachetni, prawie, jak my. Więc nie dopuszcza się do wiadomości, że tacy waleczni i szlachetni, a mogą posiadać także ciemną rysę. Poza tym żal przegranego. Więc przymyka się oko, udaje się, że wszystko o.k., albo wybiela za wszelką cenę. A Chorwaci, no nie, ci to dopiero ... .!!! Jak zacząłem jeździć do HR, to nie raz słyszałem ... no wiesz, ładny kraj, ale ci Chorwaci, no ... , nie ... i z Niemcami trzymają, w ogóle .... porażka. I to jest niestety ten schemat myślowy, który tu i ówdzie do dnia dzisiejszego pokutuje. Trudno przełknąć, że, jak kraje b. FRJ wymyśliły sobie niepodległość, to niestety Belgrad wymyślił sobie, że weźmie to wszystko za mordę. Skutek taki, że jak się patrzy na kalendarium wydarzeń z lat 1991-95, to w większości, spektakularnych, krwawych zadym udział mają niestety Serbowie (podkreślam, żeby znów nie zostać osadzony o stronniczość - nie we wszystkich - w większości !, ale każdy kij ma dwa końce). Ja podjąłem jedynie problem państwa chorwackiego w latach 1991-95 , ale dyskusja rozlała się jak ten bałkański konflikt i na BiH i na Kosowo. Ale to są oddzielne tematy rzeki. Mnie interesuje fenomen utworzenia niepodległej Chorwacji, ich straty i zyski. Lubię patrzeć, jak się cieszą wolnością, rozwijają się i nie mam oporów popierać Chorwatów w ich punkcie widzenia. Po co wmawiać sobie i innym, że Chorwacja ma za uszami, bo w 1991 r. odważyła się fiknąć Serbom. I o zgrozo, nie dość, że się obroniła, ponosząc przy tym ofiary, to jeszcze wygrała. A, że się jej to udało, to co ? Niech chociaż wezmą pół winy na siebie, żeby tym biednym, Serbom przykro nie było, chociaż stali się kozłem ofiarnym na własne życzenie (ubolewam). A jeszcze jaka obraza, że HR umiała sobie znaleźć sponsora i świetnie rozegrała swoją kartę. No nie, my takich nie lubimy. Nawet nie lubimy sąsiada, który kupił sobie nowy samochód. Ot , taki punkt widzenia. Jedni poddali się zachodniej propagandzie
, inni odgrzewają stare kotlety i dalej żyją Bitwą nad Neretvą
, a świat robi swoje i zasuwa do przodu.
Ale każdy może mieć własne zdanie.