napisał(a) turan » 23.12.2005 00:53
Może nieco przydługi cytat ze "Stulecia kłamców" Łysiaka, ale chyba warto przeczytać:
Kłamstwo o ,"ludobójstwie dokonanym przez Serbów"
Wśród wszystkich kłamstw "urabiających" opinię publiczną świata najpotworniejszym była (szerzona przez NATO, przez wielu zachodnich "mężów stanu" i przez media globu) teza o ludobójstwie: Serbowie stosują "czystki etniczne", masowo mordując kosowskich Albańczyków. Z łamów i głośników płynęła nieustająca fala zapewnień o serbskich zbrodniach o istnym holocauście muzułmanów kosowskich. S. Jenkins napisze później w "The Times": "Robin Cook (brytyjski minister spraw zagranicznych) co tydzień w Izbie Gmin zapluwał się na temat rzekomych serbskich okrucieństw, podczas gdy serbskie akcje represyjne i wysiedleńcze uderzały tylko terrorystów z UCK, a żadne masowe czystki wśród cywilów nie miały miejsca". Brak sensu i brak dowodów zostały jednak zagłuszone przez siłę i permanentność NATO-wskiej propagandy. Chociaż rzecznik ONZ-u, F. Eckhard, oświadczył już 31 marca: "Nie ma żadnych dowodów, iż Serbowie dokonują w Kosowie zbrodni ludobójstwa" - NATO wiedziało swoje, media wiedziały swoje, dzięki czemu i świat wiedział to samo.
Weźmy - jako symptomatyczny przykład - opinię publiczną Francji. Większość Francuzów wcale nie entuzjazmowała się udziałem ich ojczyzny w napadzie na Serbów. Do tego niektóre trzeźwo myślące francuskie media (exemplum "Le Figaro") zwracały uwagę, iż tak naprawdę nikt nie zna realiów kosowskich. Próbowano te realia badać. Już 25 kwietnia francuskie pismo "Marianne" poinformowało rodaków, że pewien francuski instytut wywołał wściekłość rządu socjalisty Jospina, ponieważ rezultaty badań tej placówki nie wtórowały "zamówieniu" na antyserbskość. "Od tendencyjnych informacji do tendencyjnych pytań sondażowych; wszystko służy bezdowodowemu demonizowaniu Serbów" - konkludowało "Marianne". Ale gdy telewizja codziennie ukazywała domy "spalone przez Serbów", trupy "zmasakrowane przez Serbów", płaczące matki i dzieci "wygnane prze Serbów", tudzież wywiady z Albańczykami opowiadającymi o tych wszystkich "serbskich zbrodniach" - Francuz zaczynał w to wierzyć. Cytuję kawałek relacji A. Gwiazdy goszczącego wówczas w Paryżu (tygodnik studencki "Redakcja"): "Telewizja napycha się do przesytu widokiem uchodźców i niezidentyfikowanych obiektów leżących obficie polanych sosem pomidorowym. Racji strony serbskiej - po prostu się nie przedstawia".
Medialny sukces propagandy NATO demonizującej Serbów jako ludobójców mógł zostać we Francji zachwiany cytowanym już przeze mnie raportem pisarza R. Debraya i jego listem otwartym do prezydenta Chiraca, gdzie Debray kategorycznie zaprzeczał, by Serbowie mordowali Albańczyków:
"Panie prezydencie ! Powtarza nam Pan wciąż, że Serbowie z zimną krwią planowali od dawna ludobójstwo, i że wojnę trzeba kontynuować, bo oni dalej prowadzą czystki etniczne w Kosowie. Ja tam byłem i stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że mówiąc to Pan się zupełnie myli (...) Nie jest również prawdą to, co niemiecki minister obrony mówi o wypędzaniu kosowskich Albańczyków przez Serbów (...) Rozmawiałem z korespondentem <Los Angeles Times>, Kanadyjczykiem Paulem Watsonem, który przybył do Kosowa zanim wybuchła wojna i rezyduje tam wciąż, będąc najlepszym z obiektywnych świadków. Według niego - jugosłowiańskie bojówki paramilitarne stosowały przemoc tylko w ciągu pierwszych trzech dni bombardowań (24-26 marca), a później serbskie wojsko chroniło albańskie domy i zakłady, nie dopuszczając do jakichkolwiek aktów przemocy. Watson zapewnił mnie, że od 27 marca żadne zbrodnie na Albańczykach nie miały miejsca (...) Wielką katastrofę humanitarną - lawinowy exodus Albańczyków – spowodowały bombardowania NATO-wskie. Dramatycznych wywiadów antyserbskich udzielają stacjom telewizyjnym Albańczycy związani z UCK, której terror zamyka usta reszcie Albańczyków".
"Raport Debraya" jednak nie pomógł - wygrywała kłamiąca telewizja, wspomagana przez kłamiące radio i gazety (dopiero w styczniu 2000 "Der Spiegel" oznajmi , że exodus Albańczyków był powodowany "strachem przed śmiercią lecącą z nieba"). Tak było we wszystkich państwach NATO i sprzymierzonych z NATO. Nie mogło być inaczej, zwłaszcza że kiedy już NATO opanowało Kosowo zaczęły się mnożyć "dowody serbskiego ludobójstwa" - odkopywane po całym Kosowie "groby zbiorowe", na czele z dwoma rekordowymi: koło miejscowości Ljubenic i w szybach kopalni Trepća. Telewizje ukazywały jakieś indywidualne szczątki, podając równocześnie przypuszczalne bilanse ofiar takim tonem, jakby podawały sprawdzone liczby ( Ljubenic - "350 ciał", Trepća - "około 700 ciał", itd.). Jednak - dziwna rzecz - nigdy później nie wracano z kamerami do owych "największych masowych grobów", by ukazać stosy ekshumowanych trupów zamiast wcześniejszych pojedynczych "niezidentyfikowanych obiektów leżących", mimo że Kosowo zostało zalane i przez rozliczne telewizje świata, i przez międzynarodowe komisje złożone z ekspertów medycyny sądowej pracujących dla Trybunału ds. Zbrodni w byłej Jugosławii.
Wszystkie "masowe groby Albańczyków" okazały się łgarstwem NATO-wskiej propagandy. W Ljubenic znaleziono kilka ciał, w Trepćy - żadnego! Jesienią 1999, gdy kończono przeczesywanie Kosowa, pracujący tam hiszpański ekspert policyjny, J. L. Palafox, reasumował "urobek": "Mieliśmy znaleźć dziesiątki tysięcy trupów. Łącznie znaleźliśmy 187 trupów różnych narodowości i wracamy do domu. Wszystko to jest, delikatnie mówiąc, niepoważne". Rozeźleni dziennikarze rzucili się więc do wzmiankowanego Trybunału (notabene często krytykowanego za tendencyjną antyserbskość), by spytać o mistyfikację ze "zbiorowymi grobami Albańczyków mordowanych przez Serbów". Rzecznik głównego prokuratora Trybunału, P. Risley, musiał przyznać, wstydząc się: "Cóż.... no ... liczba mogił nie była taka duża... nie znaleziono zbyt wielu ciał... ". Teksaski Ośrodek Analityczny Stratfor ustalił, że na terenie Kosowa znaleziono po wojnie ledwie kilkaset trupów, a spora ich część to były serbskie ciała, ofiary zbrodni Albańczyków. Jeśli chodzi o tak mocno nagłaśniane wcześniej przez media "serbskie zbrodnie" i "masowe groby muzułmanów" - to 25 października "The Spectator" zbilansował definitywnie: "Eksperci różnych branż potwierdzili, że te dramatyczne informacje były czystą fantazją".
Największą fantazją były dane liczbowe, którymi epatowano świat. Podczas bombardowań Waszyngton głosił (ustami sekretarza obrony, W. Cohena) tezę o "100 tysiącach brakujących albańskich mężczyzn zdolnych do służby wojskowej" ,sugerując, iż zostali zabici przez Serbów. Albańscy uchodźcy związani z UCK szybko podchwycili ten motyw i epatowali nim telewizje globu. Później niemiecki lekarz (pracujący w macedońskim obozie albańskich uchodźców) parsknie dla "Die Welt":
"Jak można było wierzyć w tę brednię o wymordowaniu przez Serbów Albańczyków zdolnych do służby wojskowej? Czy dziennikarze są ślepi? Czy raczej nieuczciwi? Przecież we wszystkich obozach albańskich uchodźców zdecydowaną większość stanowili właśnie zdrowi mężczyźni, tymczasem telewizje pokazywały wyłącznie kobiety, starców i maluchów, jakby tych mężczyzn nie było tam wcale! To obrzydliwe!".
W listopadzie "The Plain Dealer" konkludował: "Wszystkie te gierki liczbowe NATO - rzekome masowe groby czy bajeczka o <100 000 missing men> - były robione dla manipulowania opinią publiczną". Cóż - pamiętamy - "opinię publiczną urabia się jak wszystko inne...".
Także za pomocą inscenizacji parateatralnych. Chodzi o te płaczące do kamer albańskie kobiety, które wszyscy oglądaliśmy - o te dziewczęta zgwałcone przez Serbów, te owdowiałe żony, osierocone córki, matki, których dzieci padły ofiarą serbskiego bestialstwa, itd., itp. Wszystko lipa ! Gdy zaczęło wychodzić na jaw, że owe kobiety niejednokrotnie kłamały, bo miały rozkazy, by kłamać, wydane przez terrorystów z UCK - kilka stacji telewizyjnych odszukało swoje albańskie interlokutorki, chcąc dać im klapsa. Najciekawsza jest tu afera z Rajmondą, młodą Albanką przysięgającą, iż Serbowie zakatowali jej siostrę. Telewizja CBC odnalazła całą rodzinę i spytała Rajmondę:
"Czemu nas okłamałaś, i za naszym pośrednictwem cały świat?".
Dziewczyna spuściła wzrok, a odpowiedzi udzielił jej ojciec:
"Każde kłamstwo jest w porządku, gdy się walczy z Serbami!".
Oficer UCK dodał:
"Kosowo już nasze. Jak widzicie - opłacało się kłamać!".
NATO-wszczykom opłacało się kłamać podczas wojny, opłaca się kłamać dzisiaj i będzie się opłacało kłamać jutro, bo gdyby wtedy, dziś lub jutro przestali kłamać - wyszliby na kłamców. Kłamiąc bronią zaciekle (wbrew faktom) swej wiarygodności. Ale skuteczność ich propagandy jest coraz mniejsza. Kiedy ostatnio generalny sekretarz NATO, G. Robertson, powtórzył bajeczkę o "jawnym ludobójstwie praktykowanym przez Serbów", dwaj rozmawiający z nim przedstawiciele "Spiegla" (S. von Ilsemann i D. Koch) parsknęli bez ogródek:
"Prokuratorzy ONZ wciąż nie mogą znaleźć dowodów, które by potwierdzały pańskie słowa!".
Tyle Łysiak. Polecam gorąco wszystkim lekturę "Stulecia kłamców".
Problem bałkański jest o wiele bardziej złożony, niż się wielu tutaj wypowiadającym wydaje.
Pozdrawiam