napisał(a) petris » 18.12.2005 18:48
Zapomniane dzieci gwałtu
Wojna w Bośni zakończyła się 10 lat temu
Wiele informowano o jej okrucieństwach, niewiele jednak zrobiono, by pomóc tysiącom kobiet, które padły ofiarą brutalności, czy dzieciom narodzonym w wyniku gwałtu.
REKLAMA Czytaj dalej
Susanna ma 12 lat. W świetle prawa nie istnieje. Nie ma rodziny ani aktu urodzenia. Domem nazywa państwowy sierociniec w bośniackiej Zenity – zniszczony budynek z powybijanymi oknami.
fot. AFP
W sierocińcu jest ponad 150 dzieci. Niektóre straciły rodziny z powodu wojny albo chorób, inne, jak Susanna, zostały porzucone jako „dzieci gwałtu” i nieuznane ani przez rodzinę, ani przez państwo.
„Jest bardzo serdecznym dzieckiem, ale czasem ma problemy w kontaktach z innymi – mówi Enisa Herzog, pracownica opieki społecznej zatrudniona w sierocińcu. – Ofiarowywano nam pieniądze na jej wychowanie. Jednak nie możemy otworzyć na jej nazwisko konta bankowego, bo nie ma aktu urodzenia. Władze chorwackie odmówiły zarejestrowania dziewczynki, kiedy się urodziła”.
Matka Susanny zostawiła ją zaraz po porodzie i nigdy nie odwiedziła. „Nie mamy możliwości, by jej szukać – stwierdza Herzog. – Jest tu dużo dzieci w równie smutnej sytuacji”.
Dziesięć lat po zakończeniu wojny w Bośni ekipa z Channel 4 pojechała tam, by porozmawiać z zapomnianymi ofiarami przemocy seksualnej. Choć o okrucieństwach popełnionych w przeszłości obszernie informowano, niewiele jednak zrobiono, by pomóc tysiącom kobiet, które padły ofiarą brutalności, czy dzieciom narodzonym w wyniku gwałtu.
Pozostawione samym sobie, kobiety te często nie mogą otrząsnąć się z koszmarnych przeżyć. Poza tym żyją w nędzy. Jako wykluczonym ze społeczności, nierzadko porzuconym przez mężów, trudno im znaleźć pracę. Zaledwie garstka dostała odszkodowanie za cierpienia, które nadal dręczą je w postaci koszmarów sennych, urazu fizycznego czy złego stanu psychicznego.
„Byłam przez ponad rok gwałcona przez serbskich żołnierzy – mówi Mirella, 33-letnia kobieta o łagodnym głosie. – Więzili mnie w moim własnym domu i gwałcili dniem i nocą na oczach moich dzieci. Kiedy zaszłam w ciążę, zdecydowałam się na aborcję. Nigdy nie powiedziałam swojemu mężowi ani o tym, ani o innych strasznych rzeczach, chociaż jestem pewna, że i tak wie”.
Po zakończeniu wojny Mirella wraz z rodziną, nie mogąc powrócić do rodzinnego Brczka, zamieszkała w Sarajewie. Życie jest tu ciężkie. Mirella w wyniku gwałtu ma poważne problemy ginekologiczne, zdiagnozowano też u niej depresję.
„Trzy razy próbowałam odebrać sobie życie – przyznaje. – Co miesiąc dostaję od rządu 36 wymienialnych marek (ok. 18 euro), a na każde dziecko po 26 marek. Mój mąż dostaje 56, bo był w obozie jenieckim. Większość otrzymywanych pieniędzy muszę wydawać na środki uspokajające i przeciwbólowe. Mam wrażenie, że nikogo nie obchodzi los mojej rodziny. Tylko ze względu na dzieci jakoś to ciągnę”.
W 1998 r. Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych potępił gwałt jako zbrodnię przeciwko ludzkości, wciąż brakuje jednak formalnej międzynarodowej lub krajowej reakcji na przemoc seksualną, spowodowany nią uraz czy problem dzieci urodzonych jej wyniku. W lipcu tego roku UNICEF w Bośni zamówił raport na temat dzieci urodzonych w wyniku gwałtów podczas wojny. Po raz pierwszy jakakolwiek organizacja skoncentrowała się na tych dzieciach. Jednak dokument do tej pory pozostał nieopublikowany. (...)
Amma miała 16 lat, gdy została zgwałcona podczas wojny. Zaszła w ciążę. Brakowało jej pieniędzy, by zatrzymać córeczkę przy sobie. Musiała oddać ją do ośrodka opiekuńczego.(...)
Sytuację kobiet takich jak Amma utrudnia odmowa rządu bośniackiego uznania ich za cywilne ofiary wojny. W październiku władze zgodziły się wypłacić odszkodowania, lecz spowodowało to kolejne problemy. Wiele osób w rządzie twierdzi bowiem, że kobiety fałszują oświadczenia o gwałcie, aby dostać pieniądze.
„W tradycyjnym społeczeństwie, gdzie gwałt oznacza wielki stygmat, kobiety rzadko o nim informują. Na późniejszym etapie zaś trudno potwierdzić go medycznie – mówi Slobodan Nagradić, wiceminister ds. praw człowieka i uchodźców. – Teraz kobiety zgłaszają się, a my nie mamy jak sprawdzić, czy rzeczywiście zostały zgwałcone. Nie ma naocznych świadków, a 10 czy 12 lat po fakcie trudno ocenić prawdziwość zeznań”.
Nagradić jest przeciwny opublikowaniu raportu UNICEF-u. „Dzieci urodzone w wyniku wojennego gwałtu są w bardzo trudnej sytuacji – mówi. – Obowiązkiem naszego społeczeństwa jest zagwarantowanie im, że nie będą dyskryminowane. Właśnie dlatego ważne jest, by nie skupiać na nich uwagi”.
32-letnia Sanella nie zgadza się z takim rozumowaniem. Została wielokrotnie zgwałcona przez serbskich żołnierzy w swoim rodzinnym mieście Visegradzie. Zaszła w ciążę i poroniła. Teraz pracuje dla kobiecej organizacji w Bośni, pomagając innym ofiarom. Żyje w strachu, że znajdą ją sprawcy gwałtu, i odmawia zeznawania w Hadze.
„Dla mnie ta wojna się nie skończyła – mówi. – Zbrodniarze wciąż są na wolności, a my nadal musimy ich oglądać. Policjanci wiedzą, którzy to, i nic nie robią. To my, kobiety, stałyśmy się ich policjantami. Mamy fotografie naszych gwałcicieli i zabójców naszych mężczyzn. Ale nikt nie dba o ofiary przemocy seksualnej, nikt im nie pomaga”.(...)
Jeżeli na tej stronie widzisz błąd,
napisz do nas
[img]
Godzine temu w telewizjii pokazywano masowe groby nad Sanem.
Generałów ,ktorzy walczyli w obronie swoich ojczyzn,co nie przeszkadzało im mordowac .
Wybaczcie moi drodzy na wojnie nie ma niewinnych.
To dzisiejszy artykół o dzieciach. Moze pomyslicie o nich przed Swietami[/img]